[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— A ja jestem pewien, ¿e nie mia³aby nic przeciwko temu, ¿eby zostaæ królow¹.Chyba ¿adna kobieta by siê przed tym nie opiera³a.— To zrujnuje jej ¿ycie.Wszystko mi wyjaœni³a.Nie wyobra¿asz sobie, ile spisków i intryg otacza orientalny dwór.— Doprawdy? — Tom uniós³ brwi.— ¯yjê z tob¹ od dwudziestu lat, serce ty moje, i by³o to wielce pouczaj¹ce.Sarah mówi³a dalej, jakby niczego nie us³ysza³a:— Jesteœ jego starszym bratem.Musisz zabroniæ mu tam p³yn¹æ.Ta propozycja objêcia S³oniowego Tronu to zatruty dar, który zniszczy ich i nas tak¿e.— Sarah Courtney, chyba nie wierzysz w to, ¿e móg³bym czegokolwiek zabroniæ Dorianowi? To decyzja, któr¹ tylko on mo¿e podj¹æ.— Znowu go stracisz.Nie pamiêtasz, jak to by³o, kiedy sprzedano go do niewoli? Jak myœla³eœ, ¿e zgin¹³, a czêœæ ciebie umar³a razem z nim?— Pamiêtam doskonale.Ale to nie jest niewola i œmieræ.To korona i nieograniczona w³adza.— Zaczynani myœleæ, ¿e podoba ci siê ten pomys³ — powiedzia³a oskar¿ycielskim tonem Sarah.Tom usiad³ raptownie.— Co ty wygadujesz, kobieto! On jest krwi¹ mojej krwi.Chcê tylko tego, co jest dla niego najlepsze.— Myœlisz, ¿e to mo¿e byæ najlepsze?— To ¿ycie i przeznaczenie, do których go przygotowywano.Zosta³ kupcem, tak jak ja, ale wiem od pocz¹tku, ¿e nie wk³ada ca³ego serca w nasze przedsiêwziêcie.Dla mnie to chleb i wino, lecz Dorry têskni do czegoœ wiêcej, ni¿ tutaj mamy.Nie s³ysza³aœ, jak wspomina³ przybranego ojca i czasy, gdy dowodzi³ armi¹ Omanu? Czy nie widzisz czasami ¿alu i têsknoty w jego oczach?— Dopatrujesz siê znaków, których nie ma — zaprotestowa³a Sarah.334— Znasz mnie dobrze, kochanie.— Tom zrobi³ pauzê, a potem mówi³ dalej: — Tak¹ mam naturê, ¿e dominujê nad tymi, którzy mnie otaczaj¹.Nawet nad tob¹.Sarah rozeœmia³a siê weso³o.— Przyznajê, ¿e próbujesz.— Z Dorrym te¿ próbujê i wychodzi mi to lepiej ni¿ z tob¹.Jest moim m³odszym bratem i przez te wszystkie lata tak w³aœnie go traktowa³em.Mo¿e wezwanie z Maskatu jest tym, na co od dawna czeka³.— Znowu go stracisz — powtórzy³a Sarah.— Nie, bêdzie nas dzieliæ skrawek wody, a ja mam szybki statek.— Tom po³o¿y³ siê na trawie i zsun¹³ kapelusz na oczy, ¿eby os³oniæ je przed s³oñcem.— Poza tym moim interesom nie zaszkodzi, jeœli bêdê mia³ brata, który mo¿e wydaæ moim statkom glejt na handel we wszystkich zakazanych portach Orientu.— Tomie Courtneyu, ty pazerny potworze, nienawidzê ciê z ca³ej duszy.— Sarah rzuci³a siê na mê¿a i zaczê³a go m³Ã³ciæ piêœciami po klatce piersiowej.Tom przetoczy³ j ¹ bez trudu na plecy i podci¹gn¹³ jej spódnicê, ods³aniaj¹c nogi, wci¹¿ silne i kszta³tne jak nogi m³odej dziewczyny.Sarah skrzy¿owa³a je mocno.— Sarah Courtney, poka¿ mi, jak mocno mnie nienawidzisz.— Przytrzymywa³ ¿onê jedn¹ rêk¹, drug¹ rozpinaj¹c pasek.— Przestañ w tej chwili, niecny rozpustniku.Patrz¹ na nas.— Sarah szarpa³a siê, ale niezbyt mocno.— Kto? — spyta³ Tom.— One! — wskaza³a rz¹d skalnych królików.— Hu! — krzykn¹³ Tom i zwierz¹tka pierzch³y do swoich kryjówek.— Ju¿ nie patrz¹!Sarah rozluŸni³a nogi.Wieczorna narada przy ognisku przebiega³a w powa¿nym, pe³nym niepewnoœci nastroju.Nikt z rodziny nie wiedzia³, co postanowi³ Dorian.Jasmini, siedz¹ca u boku mê¿a, na nieme pytanie Sarah odpowiedzia³a bezradnym wzruszeniem ramion.Tylko Tom z premedytacj¹ okazywa³ dobry humor.Gdy siedzieli przy ognisku, zajadaj¹c pieczone miêso z chlebem, opowiada³ o tym, jak jego dziad Francis Courtney przej¹³ na Przyl¹dku Igielnym holenderski galeon, nale¿¹cy do VOC, prawie przed szeœædziesiêciu laty.Wyjaœni³, ¿e Francis ukry³ ³up w jaskini u ujœcia335strumienia wpadaj¹cego do laguny, nieopodal miejsca, gdzie wczoraj wieczorem Mansur ubi³ bawo³u.Potem rozeœmia³ siê i wskaza³ zaroœniête krzewami rowy wokó³ obozu, wykopane przez Holendrów próbuj¹cych odzyskaæ zrabowany skarb.— Oni klêli tu i pocili siê, a nasz ojciec Hal Courtney ju¿ dawno zabra³ ³upy i znikn¹³ jak kamfora.— ¯aden z obecnych nie okaza³ zdziwienia, bo s³yszeli tê historiê wiele razy.W koñcu nawet Tom da³ za wygran¹, zamilk³ i miast próbowaæ o¿ywiaæ nastrój, zaj¹³ siê misk¹ pikantnego gulaszu z bawolego miêsa, który kobiety poda³y po rybie.Dorian jad³ ma³o.Zanim przyniesiono srebrny imbryk z kaw¹, wisz¹cy nad roz¿arzonymi wêglami, zwróci³ siê do Toni¹.— Jeœli siê zgodzisz, bracie, porozmawiam teraz z Kademem i przedstawiê mu moj¹ decyzjê.— Jasne, Dony.Trzeba zakoñczyæ tê sprawê.Nasze panie od wczoraj siedz¹ jak na mrowisku.— Krzykn¹³ na Batulê: — Powiedz Kademowi, ¿e mo¿e przy³¹czyæ siê do narady, jeœli ma ochotê!Al-Jurf nadszed³ pla¿¹ p³ynnym krokiem pustynnego wojownika i pad³ przed Dorianem na piasek.Mansur pochyli³ siê lekko.Rano wyszli razem z Dorianem z obozu i spêdzili wiele godzin w lesie.Tylko oni wiedzieli, o czym mówili.Jasmini spojrza³a na b³yszcz¹c¹ twarz syna i serce jej zamar³o.Jest taki m³ody i piêkny, bystry i silny, myœla³a.Oczywiœcie, ¿e têskni do przygody, której perspektywa zamajaczy³a przed nimi.Zna tylko tak¹ wizjê bitwy, jaka wy³ania siê ze œpiewanych przy ognisku ballad.Œni o s³awie, chwale i tronie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]