[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doda³a lata i uzna³a, ¿e ma co najmniej siedemdziesi¹tkê.Nabra³ doœwiadczenia.Odstêp miêdzy nimi zmniejszy³ siê, lecz pozosta³ wyraŸny.Region Wê¿a141— Pod¹¿am za tob¹ od dawna — oœwiadczy³.— Jesteœ jedyn¹ Meth-ma-ren, która mnie zainteresowa³a.— Robi³eœ to zatem bardzo dyskretnie.Czy Haldowie ciê pos³ali?— Przyby³em — uœmiechn¹³ siê szeroko.— Masz zdumiewaj¹ce poczucie humoru, jak tego dowodzi twój sposób podró¿owania.Da³ mi a¿ nadto czasu, by ciê dogoniæ — ³ykn¹³ ze szklanki i odstawi³ j¹ na bok.— Wiesz, ¿e budzisz niepokój?Wzruszy³a ramionami.— Zabij¹ ciê.— Oni?— Nie ja, Meth-maren.— Wiêc czemu tu jesteœ? — spyta³a z ironi¹.— ¯eby im stan¹æ na drodze? Machn¹³ lekcewa¿¹co rêk¹ i spojrza³ na ni¹ spod zmru¿onych powiek.— Meth-maren, jestem zazdrosny.Przeœcignê³aœ mnie — rozeœmia³ siê g³oœno.— Przez ca³e lata uczy³em siê irytowaæ Radê, ale s³owo dajê, jesteœ lepsza ode mnie.I to w tak m³odym wieku.Wiesz, co siê tu dzieje?Nie odpowiedzia³a.— Chyba tak — stwierdzi³.— Ale pora siê wycofaæ.— Zabieraj siê z powrotem na Cerdin, Polu Ha³d.— Nie przylecia³em z Cerdina.S³ysza³em plotki.Mia³em ochotê siê tu zjawiæ.Jesteœ moim osobistym przes¹dem, wiesz? Nie chcê patrzeæ, jak przegrywasz.OdjedŸ st¹d.Natychmiast.Na drugi koniec Regionu.Zrozumiej¹ ten gest.— Wojowniku — rzuci³a wstaj¹c.Majat o¿y³, poruszy³ szczêkami i wyprostowa³ siê na pe³n¹ wysokoœæ.Poi zamar³ bez ruchu.— Powiedz, Wojowniku, z jakiego kopca jest ten Kontrin?— Zielony kopiec — odpar³ Wojownik i zabrzmia³ nut¹ jêzyka majat.— Kontrin zielonego kopca.Poi machn¹³ d³oni¹ z chitynowym wzorcem — niedba³y gest bêd¹cy kpin¹ z samego siebie.— Czy ja mam odpowiadaæ za wybór kopca? To laboratoria Meth-mare-nów dobiera³y wzorce, rezerwuj¹c niebieski dla swych dobranych przyjació³.do których nie nale¿eliœmy.— Istotnie, nie nale¿eliœcie.Poi wsta³, podszed³ do okna, po czym ze œwiadom¹ brawur¹ stan¹³ w zasiêgu kleszczy Wojownika.— Ju¿ dawno przekroczy³aœ granice rozs¹dku.Czy wiesz, czy zdajesz sobie sprawê z tego, na jak g³êbok¹ wodê trafi³aœ?— ¯e mój Klan zgin¹³ ze wzglêdu na ambicje innych? ¯e dwadzieœcia lat temu puszczono coœ w ruch i nikt jeszcze tego nie zatrzyma³? Jak trzymacie to w tajemnicy przed Moth? A mo¿e nie trzymacie?Ciemne oczy Pola wpatrzy³y siê w Wojownika, potem skierowa³y na ni¹.— Robiê siê nerwowy, kiedy zaczynasz wchodziæ w szczegó³y.Mam nadziejê, ¿e siê zastanowisz, zanim wykonasz jakieœ nieodwracalne posuniêcia.142 C.J.Cherryh— Wiele siê nauczy³am, Polu Ha³d.Ty sam udzieli³eœ mi kiedyœ lekcji.Z tego powodu zawsze ¿ywi³am dla ciebie pewien sentyment.¯adnej urazy.Jak powiedzia³eœ, interesowaliœmy siê sob¹ nawzajem.Czy dzisiaj odpowiesz na moje pytania?Roz³o¿y³ obie rêce.— Nie jestem w ³asce u Haldów.Sk¹d mam znaæ odpowiedzi, które s¹ ci potrzebne?— A tych, które znasz, nie zechcesz mi zdradziæ.— Moth nie po¿yje d³ugo.Tyle wiem.Co do reszty: to Haldowie s¹ twoimi wrogami.Nic osobistego, sama rozumiesz.Haldowie pragn¹ tego, do czego d¹¿y³ Thel.—— I nikt nie zahamowa³ tego, co rozpocz¹³ Eron Thel? Poi wzruszy³ bezradnie ramionami.— Nie wiem, nie wiem.Nie pytaj; nie maj¹ do mnie zaufania.To mog³o byæ prawd¹.Raen obserwowa³a rêce i oczy Pola.Nie by³a pewna, czy nagle nie wyci¹gnie broni.— Jestem wdziêczna za twoj¹ troskê, Poi.— Pos³uchaj mojej rady i wynieœ siê st¹d, a¿ na drugi koniec Regionu.Zrozumiej¹, Raen a Sul.Odczytaj¹ to jako kapitulacjê.Kogo to obchodzi? Prze¿yjesz ich wszystkich, jeœli bêdziesz siê pilnowaæ.Ucieczka jest teraz twoj¹ jedyn¹ szans¹.Mam tu swój statek.Mogê ciê zabraæ.Rodzina nie zrobi ci krzywdy.Haldowie nie musz¹ mi ufaæ, ale nie zaatakuj¹ mnie.Wybuchnê³a œmiechem i wtedy zobaczy³a twarz Pola inn¹ od tej, któr¹ zna³a dotychczas, posêpn¹, pe³n¹ napiêcia.bez œladu weso³oœci, co zdarzy³o siê ledwie kilka razy w ci¹gu jego beztroskiego ¿ycia.— OdejdŸ — powiedzia³a bardzo cicho.— Uciekaj, Polu Ha³d.Prze¿yjesz.Przez chwilê milcza³ z pow¹tpiewaniem.— O co w³aœciwie ci chodzi?— Zastanawiam siê, Polu Ha³d, czy jednak mnie nie przewy¿szasz.W koñcu mogli ciê nas³aæ.— Przypuszczam, ¿e Rodzina zajmie siê tob¹ ju¿ wkrótce.— Doprawdy? Gdzie jest Morn, Poi?— Nie wiem — wzruszy³ ramionami.— Mo¿e na Cerdinie, mo¿e gdzieœ blisko.Mo¿e to bêdzie Morn.Albo Tand.Albo ktoœ z Ren-barantówI A mo¿e nikt.Kiedy Moth upadnie, oni cofn¹ ci uprawnienia i zostaniesz œlepa, g³ucha i niema, uziemiona na Istrze.— Moth jest po mojej stronie, prawda?— By³a.Nie wiem, kto to bêdzie.Naprawdê.Wyruszy³em ze œwiatów wewnêtrznych, gdy by³em pewien, dok¹d lecisz.¿e to nie posuniêcie maskuj¹ce.Morn polecia³ w przeciwnym kierunku.Tand ruszy³ do centrum jeszcze wczeœniej.Teraz jest pewnie z Moth.Na Istrze dziej¹ siê rzeczy, które wstrz¹snê³yby Regionem, gdybyœ siê z ni¹ skontaktowa³a.— Chcesz mnie do tego sprowokowaæ? Znów wzruszy³ ramionami.Region Wê¿a143— Mogê siê za³o¿yæ — oœwiadczy³ kpi¹co — ¿e stara zna ju¿ wiêksz¹ czêœæ tych danych.— A mo¿e jest ju¿ za póŸno? Fala potrzebuje oœmiu dni, by tu dotrzeæ.— Mo¿liwe — przyzna³.— Ale to nie moja sprawa.— Wiêc wierzysz, ¿e na razie nie chcê siê zdradzaæ.Wiesz, ¿e mo¿esz siê myliæ?Poi milcza³.— Nie planujesz chyba osiedlenia siê na Istrze? — spyta³a ostro Raen.— Mam pewien problem — stwierdzi³ Poi.— Je¿eli wrócê, za¿¹daj¹ wspó³pracy, jeœli odlecê za szybko, domyœla siê, ¿e us³ysza³em tu coœ, co mnie do tego sk³oni³o.Przez ciebie bêdê mia³ k³opoty, Meth-maren.— Tak.O ile nie k³ama³eœ.— Protestujê — oœwiadczy³ Poi z uraz¹.— Wrócê na swój statek i zaczekam, a¿ przemyœlisz wszystko na spokojnie.Ktoœ przyjdzie do ciebie, pamiêtaj.— Nie mam ¿adnych w¹tpliwoœci.Pomoc bardzo mi siê wtedy przyda.Pamiêtam jednak werandê w Kethiuy.Wiedzia³eœ wtedy, Wiedzia³eœ, kiedy rozmawialiœmy.Prawda?— Tak, wiedzia³em — Poi spowa¿nia³ nagle.— I odjecha³em z reszt¹ Haldów przed atakiem.To by³a zemsta, Meth-maren, siêgaj¹ca w nastêpne pokolenie.Nie mia³a nic wspólnego z tob¹.— Teraz ma.Nie odpowiedzia³.Nie zareagowa³ nawet najmniejszym ruchem.— Ta zemsta nale¿y do mnie — oœwiadczy³a.— Zawsze ¿ywi³am g³êboki szacunek dla twojej inteligencji, Polu Ha³d.Zasiada³eœ w radzie Haldów zanim jeszcze przysz³am na œwiat.¯y³eœ ju¿, gdy Klan Meth-marenów rozpad³ siê na Sul i Ruil.Masz kontakty, których ja nie mam.Masz dostêp do Cer-dina.Pozostawa³eœ przy ¿yciu i wprawia³eœ Radê w zak³opotanie dwa razy d³u¿ej, ni¿ ja ¿yjê.Wiedzia³eœ wtedy w Kethiuy.I teraz chcesz mnie przekonaæ, ¿e nie wiesz dok³adnie, o co chodzi innym?Poi odetchn¹³ g³êboko i wolno kiwn¹³ g³ow¹.Spuœci³ wzrok.— Plan polega³ na tym, by rozerwaæ Region.To by³ pomys³ Thela.Budowaæ.Mno¿yæ siê.I wszystko to masz na Istrze.Sama siê domyœli³aœ.— Na tyle, by wszystko popsuæ.— Z pewnoœci¹ ciê zabij¹.Obal¹ Moth i zabij¹ ciê, zanim zd¹¿ysz ujawniæ ich plany.— Ich?— Ich.Ja nie jestem w ³askach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]