[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Bilbo w tym momencie powinien by³ umkn±æ, ale noga, zgnieciona wpotê¿nej piê¶ci Berta, bardzo go bola³a, tchu brakowa³o w piersi, wg³owie siê krêci³o.Le¿a³ wiêc jeszcze przez d³ug± chwilê tu¿ pod krêgiem¶wiat³a bij±cego od ogniska i dysza³ ciê¿ko. Trolle wci±¿ siê ze sob± bi³y, kiedy nadszed³ Balin.Krasnoludy s³ysza³yz daleka zgie³k, a nie mog±c siê doczekaæ powrotu hobbita, ani hukaniasowy, ruszy³y naprzód jeden za drugim, kieruj±c siê w stronê ogniska iprzemykaj±c mo¿liwie jak najciszej.Ledwie Balin ukaza³ siê w blaskuognia, Tom rykn±³ przera¼liwie.Trolle wrêcz nienawidz± krasnoludów,patrzeæ na nie nie mog± (lubi± je tylko na pó³misku).Bert i Billnatychmiast przerwali bójkê.- Dawaj worek, Tom, ¿ywo! - krzyknêli obaj.Balin rozgl±da³ siê, gdzie w¶ród tej ca³ej awantury mo¿e byæ Bilbo, lecznim zrozumia³, co siê dzieje - worek spad³ na jego g³owê i krasnoludobezw³adniony leg³ na ziemi. - Przyjdzie ich tu wiêcej - rek³ Tom - albo siê grubo mylê.Z nimi tak:albo ¿aden, albo kup±.Nie jakie¶ tam w³amyhobbity, ale krasnoludy.Boten mi wygl±da³ na krasnoluda, na pewno. - Masz racjê - powiedzia³ Bert.- Schowajmy siê w cieniu.Tak te¿ zrobili.Z workami, których u¿ywali do przenoszenia porwanychowiec lub innej zdobyczy, przyczaili siê w ciemno¶ciach.Co którykrasnolud wychyn±³ z lasu i zagapi³ siê na ognisko, na przewróconedzbanki i ogryzione baranie ko¶ci - hop! - spada³ mu z znienackacuchn±cy worek na g³owê.Wkrótce le¿a³ tak uwiêziony Dwalin obokBalina, Fili, Kili obaj w jednym worku, a Dori, Nori i Ori na kupie, Oinza¶, Gloin, Bifur, Bofur i Bombur jeden na drugim bardzo niewygodnietu¿ przy ognisku. - Bêd± mieli nauczkê - rzek³ Tom, poniewa¿ Bifur i Bombur sprawili mudu¿o k³opotu walcz±c zawziêcie, jak zwykle krasnoludy, gdy je kto¶przywiedzie do desperacji. Ostatni przyszed³ Thorin i ten przynajmniej nie zosta³ zaskoczonyznienacka.Id±c ju¿ wêszy³ zasadzkê i nim jeszcze spostrzeg³ nogi swychprzyjació³ stercz±ce z worków, zrozumia³, ¿e dzieje siê co¶ niedobrego.Zatrzyma³ siê wiêc nieco dalej w ciemno¶ciach i spyta³: - Co to za awantura? Kto moich towarzyszy pobi³? - Trolle! - odpar³ Bilbo ukryty za drzewami; zbóje tymczasemzapomnieli o hobbicie.- Czaj± siê tam w krzakach z workami - doda³.- To tak?! - zawo³a³ Thorin i da³ susa ku ognisku, nim trolle zd±¿y³yzarzuciæ worek.Chwyci³ d³ug± ga³±¼, p³on±c± na drugim koñcu, i ¶mign±³ni± w oczy Bertowi, który nie zdo³a³ w porê odskoczyæ.Bert na d³ug±chwilê musia³ wycofaæ siê z walki, Bilbo natomiast w³±czy³ siê do niej,jak umia³.Z³apa³ Toma za nogê, chocia¿ obj±æ jej nie móg³, bo têga by³±jak pieñ drzewa.Lecz Tom jednym kopniakiem sypn±³ Thorinowi w twarzsnop iskier, a hobbita wys³a³ w powietrze tak, ¿e wyl±dowa³ nieborak naszczycie jakiego¶ krzaka. Tom dosta³ za to ga³êzi± w zêby i utraci³ w ten sposób jeden z siekaczy.Zawy³ tak, ¿e nie macie pojêcia.Ale w tym momencie zza jego plecówwysun±³ siê William i nakry³ Thorina workiem - od g³owy do stóp.Walkaby³a skoñczona.Nia ma co mówiæ, krasnoludy wpad³y okropnie:wszystkie znalaz³y siê w workach, mocno zawi±zanych postronkiem, atrzech w¶ciek³ych trollów - z których dwaj na dobitkê byli poparzeni iposiniaczeni - radzi³o nad nimi, czy ich upiec na wolnym ogniu, czyposiekaæ w drobn± kostkê i ugotowaæ, czy po prostu, siadaj±c kolejno naworkach, zmia¿d¿yæ na galaretê.Bilbo za¶, uczepiony w koronie krzaka,w podartym ubraniu i z podrapan± skór±, nie ¶mia³ drgn±æ nawet, ¿eby gozbóje nie us³yszeli. I w tym momencie powróci³ Gandalf.Nikt jednak go nie spostrzeg³.Trolle w³a¶nie zdecydowa³y siê upiec krasnoludy niezw³ocznie, a po¿reædopiero pó¼niej; taki wniosek wysun±³ Bert, a dwaj jego kamraci zgodzilisiê na to po d³ugiej dyskusji. - Nie ma sensu braæ siê teraz do pieczenia, zajmie nam to ca³± noc -rozleg³ siê g³os.Bert my¶la³, ¿e powiedzia³ to William. - Nie zaczynaj znów od pocz±tku, Billu - rzek³ - bo wtedy spór zajmienam ca³± noc. - A kto siê tu spiera? - oburzy³ siê William, przekonany, ¿e g³os nale¿a³do Berta. - Ty siê spierasz - rzek³ Bert. - A ty ³¿esz - powiedzia³ William i sprzeczka znowu rozgorza³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]