[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osłupiały ujrzał, k uzbrojona głowa marszczy się, topi i rozpryskuje, mimo iż potwór nie dotknął jeszcze ziemi, zaledwie kilka kroków od trójwymiarowych wrót! Zaś kiedy uderzył, Lord zobaczył, że coś podobnego do człowieka - lecz czerwone, żółte i szare jak śluz - wypadło roztrzaskanej czaszki na skalistą równinę. A gdy opadł pył i ostatnie bryzgi flegmy i plazmy utworzyły kałuże wśród kamieni i kurzu, Wielki Lord podszedł bliżej. Osłaniając oczy przed blaskiem, stąpał ostrożnie między szczątkami swego wojownika.Przyjrzał się Lady Karen, potłuczonej, krwawiącej i nieprzytomnej, wciąż uwięzionej w kleszczach potwora.Popatrzył też na połamane, wykręcone ciało Harry'ego Keogha z krainy piekieł, a był to najbardziej krwawy widok, jak wampirzy Lord kiedykolwiek oglądał.Jednakże ciało nie było jeszcze martwe. "Oczywiście, że nie - pomyślał Szaitis - On jest wampirem! A jednak.innym i trudnym do zrozumienia." - W istocie! - zgodził się Szaitan, szybując na swoim lotniaku.Lecz właśnie to musimy zrobić: zrozumieć go Jego umysł zawiera wszystkie tajemnice Bramy i światów za nią.Więc nie rób mu krzywy, lecz pozwól, by jak najprędzej nabrał sil A kiedy będzie mógł odpowiadać, wtedy ja go przepytam.* * * Zdradzony przez własny talent metafizyczny umysł Nekroskopa nie cierpiał najbardziej.Ciało zostało zwampiryzowane i wkrótce miało się wygoić, podobnie rdzeń mózgu. Karen natomiast nie wstała poszkodowana.Podczas gdy Szaitan zajął się Harrym, jego mroczny potomek - Szaitis - rozmyślał tylko o Karen.Obaj szukali nowych doświadczeń; w przypadku tego drugiego doświadczeń zmysłowych. Dociekania Szaitana opierały się na telepatii.W miarę jak umysł Keogha goił się i okruchy rozbitej pamięci z wolna się spajały.Upadły wyciągał to, co przedstawiało dlań jakąś wartość.Niektóre pojęcia były trudne; wspomnienia zbyt skomplikowane lub zbyt bolesne by wdawać się w szczegóły. Tak stało się z podziemnym kompleksem w Perchorsku, który zawsze uważano za mroczną, posępną fortecę.Obrazy Projektu Perchorskiego były monochromatyczne; wspomnienia z tego miejsca odbiegały wyraźnie formą i treścią od niektórych wizji z groźnych wierzyc; jakby Harry obawiał się szczegółów.Wiązało się to z Penny, gdyż nawet będąc nie w pełni władz umysłowych, Harry nie potrafił wspomnieć Perchorska, nie przywołując tej tragedii. Lecz o ryciu Harry'ego przed Perchorskiem i o całym świecie ludzi Szaitan dowiedział się wiele.Wystarczająco dużo, by mieć pewność, iż kiedy przekroczy Bramę i wtargnie najpierw do podziemnego kompleksu - rozbrajając system obrony i przekształcając to miejsce w swą fortecę nie do zdobycia - a następnie dokona inwazji na resztę Świata Nekroskopa, niewiele mu się oprze.Armia jego wampirzych wasali rozprzestrzeni się podstępnie po całej Ziemi, a mroczni uczniowie będą nosić jego zarazę w każdy zakątek, póki nie zdobędzie władzy. Za każdym razem, gdy Szaitan o tym myślał, podchodził do Harry'ego, leżącego koło ogniska na pledzie utkanym przez Wędrowców, przypatrywał mu się i dumał, gdzie widział wcześniej tę chyba znajomą skądś twarz.Na jakim odległym lądzie, w jakim mrocznym i zamierzchłym czasie, w której poprzedniej egzystencji? Zastanawiał się również nad dziwnymi mocami Nekroskopa, zadziwiającymi siłami, które on jeden posiadał i sprowadził z sobą z obcego Świata Na własne oczy Szaitan widział, jak Nekroskop w okamgnieniu przenosił się z miejsca na miejsce, nie przemierzając dzielącej je odległości! Bliźni Keogha wyrzucili go, podobnie jak wyrzucono Szaitana, zanim jeszcze wypędziły go wampiry, za jego odmienność, zmusili go do ucieczki.Tak więc ojciec wampirów w pewien sposób czul nawet swoistą więź z Nekroskopem. A gdy umysł Harry'ego trochę wydobrzał, Szaitan ponownie doń wkroczył - Czy ja znam ciebie? Gdzie widziałem cię wcześniej? Jesteś potomkiem tych, co pozbawili mnie mojego prawowitego miejsca? Umysł Harry'ego chwilami wyłaniał się z otchłani niepamięci; wiedział, że słowa odnoszą się do niego; wiedział nawet co nieco o tym, który je wypowiadał, i rozumiał sens pytań. - Nie - odpowiedział na wszystkie trzy. Szaitan próbował jeszcze raz. - Słyszałem twoje myśli.Zastanawiałeś się nad dziwnymi światami poza zakresem zwykłego pojmowania.Światami, które istnieją nie w przestrzeniach między gwiazdami, lecz w przestrzeniach między przestrzeniami! W istocie, masz dostęp do takiej właśnie niewidzialnej sfery, gdzie poruszasz się pewniej i szybciej niż ryba w wodzie.Ja też chciałbym się tam dostać, w tę ciemność nie z tego świata.Pokaż mi, jak. Był to dotąd najlepiej skrywany sekret Nekroskopa, jednak mając uszkodzone tak ciało, jak i umysł, nie potrafił dłużej go utrzymać.A gdyby nawet spróbował, hipnoza i tak by tę tajemnicę wydarła.A więc pokazał Szaitanowi komputerowy ekran jaźni, gdzie zaraz zaczęły piętrzyć się stosy równań Mobiusa.Lord zobaczył je.Poczuł niepokój i lęk - Przestań! - rozkazał, gdy w jego umyśle zaczął tworzyć się słabiutki zarys jakichś wykrzywionych drzwi Mobiusa.Kiedy ekran ostał starty do czysta, a niedoszłe drzwi zapadły się, wielka pijawka odetchnęła z ulgą i z zadowoleniem oddaliła się od Harry'ego.Poznawszy bowiem energię emanującą z tych równań i otaczającą drzwi, Szaitan odniósł wrażenie, iż naprawdę poznał ją wcześniej , innym świecie, gdzie była jedną z przyczyn jego upadku. I odtąd.Lord wiedział, że tajemne miejsce Keogha pozostanie na zawsze poza jego zasięgiem, i ta świadomość wprawiała go w gniew."Co, pokrewieństwo? - myślał.- Z tym raczkującym niemowlęciem, tym dzieckiem w dziedzinie ciemnych sztuk, tym połamanym i pokrwawionym, niedoszłym niewiniątkiem?" Musiał być szalony, jeżeli coś takiego przyszło mu do głowy.Tak czy owak, jakie to miało znaczenie, że istniały jakieś zakazane, niewidzialne miejsca? Na początek wystarczą widzialne, a na razie i jedno będzie dobre.Planował atak na świat za Bramą, na świat Nekroskopa.Owa inwazja miała zacząć się niebawem, zanim wzejdzie słońce. Szaitan poznał wszystko czego chciał się dowiedzieć.Tera mógł przekazać jeńca Szaitisowi.Pragnął, aby ten tak zwany "mieszkaniec krainy piekieł" doznał agonii i śmierci swego wampira, potem wraz ze swoją tajemnicą pogrążył się w ogniu i dymie. Takie były myśli Upadłego, którym pozwolił wypłynąć z siebie Lecz w środku nurtowały go głębsze problemy.Wiedział, że sprawny Harry Keogh dysponował ogromną siłą.Sądził więc, że rozsądniej byłoby się z nim rozprawić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]