[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po 'chwili swojenagie ciało nakryła kołdrą, oddech jej stał się równy i spokojny.Przez radiospiker podawał ostatnie wiadomości, później zabrzmiał hymn państwowy.RomanTuroń podniósł się ze swego leża na ziemi i na czworakach zbliżał się do radia,aby przycisnąć klawisz.Cisza i ciemność towarzyszyła jego powrotnej wędrówce nalegowisko.Kładąc się wyobraził sobie nagle rozłożyste i duże ciepłe ciałośpiącej na łóżku kobiety, jego mały robaczek zaczął powoli podnosić głowę,nabrzmiewać i prężyć się.Rozum mówił mu, że byłoby czymś pięknym pójść teraz dołóżka do żony, zdjąć z niej kołdrę i położyć się na niej.Ale ona obudziłaby sięnatychmiast i otworzyłaby oczy.A choć być może tych oczu nie widziałby wciemności, to przecież potrafił sobie wyobrazić ich wyraz - zdumiony, a możepogardliwy - i ocknął się w nim opór.Robaczek kurczył się, malał, jakby konał,stawał się obumarłym narządem, którego już nikt wskrzesić do życia nie zdoła.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]