[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To zabij go zaklêciem!- Na terenie œwi¹tyni Melitele? ¯eby Nenneke wypêdzi³a nas obie na zbity ³eb? Nie, dziêkujê.A teraz b¹dŸ cicho.Chcê pomyœleæ.294 Andrzej Sapkowski- A nad czym ty tak rozmyœlasz? Hmm.Ju¿ dobrze, ju¿ milczê.- Nie posiadam siê z radoœci.Ju¿ siê obawia³am, ¿e zadasz mi któreœ z twoich niezrównanych pytañ.- Czemu nie? Lubiê twoje niezrównane odpowiedzi!- Robisz siê bezczelna, brzydulko.- Jestem czarodziejk¹.Czarodziejki s¹ z³oœliwe i bezczelne.Milczenie.Cisza.W powietrzu bezruch.Parno jak przed burz¹.I cisza, tym razem przerwana odleg³ym krakaniem kruków i wron.- Coraz ich wiêcej - Ciri zadar³a g³owê.- Lec¹ i lec¹.Jak jesieni¹.Paskudne ptaszyska.Kap³anki mówi¹, ¿e to z³y znak.Omen, albo jakoœ tak.Co to jest omen, pani Yennefer?- Przeczytaj w Dhu Dwimmermore.Jest tam ca³y rozdzia³ na ten temat.Milczenie.- Pani Yennefer.- Do licha.Co znowu?- Czemu Geralt tak d³ugo.Czemu nie przyje¿d¿a?- Pewnie o tobie zapomnia³, brzydulko.Znalaz³ sobie ³adniejsz¹ dziewczynkê.- Och, nie! Wiem, ¿e nie zapomnia³! Nie móg³! Wiem to, wiem to na pewno, pani Yennefer!- Dobrze, ¿e to wiesz.Szczêœliwa z ciebie brzydulka.*- Nie lubi³am ciê - powtórzy³a.Yennefer nie spojrza³a na ni¹, nadal sta³a obrócona plecami, przy oknie, patrz¹c w stronê czerniej¹cych na wschodzie wzgórz.Nad wzgórzami niebo ciemnia³o od stad kruków i wron.Zaraz spyta, dlaczego jej nie lubi³am, pomyœla³a Ciri.Nie, jest za m¹dra na takie pytanie.Sucho zwróci uwagê na formê gramatyczn¹ i zapyta, od kiedy zaczê³am stosowaæ czas przesz³y.A ja powiem jej to.Bêdê równie osch³a jak ona, sparodiujê jej ton, niech wie, ¿e te¿ umiem udawaæ zimn¹, nieczu³¹ i obojêtn¹, wstydz¹c¹ siê uczuæ i emocji.Wszystko jej powiem.Chcê, muszê jej wszystkoKREW ELFÓW 295powiedzieæ.Chcê, by o wszystkim wiedzia³a, zanim jeszcze opuœcimy œwi¹tyniê Melitele.Zanim wyjedziemy, by nareszcie spotkaæ siê z tym, do którego têskniê.Z tym, do którego ona têskni.Z tym, który pewnie têskni do nas obu.Chcê jej powiedzieæ, ze.Powiem jej to.Wystarczy, ze zapyta.Czarodziejka odwróci³a siê od okna, uœmiechnê³a.Nie zapyta³a o nic.*Wyjecha³y nazajutrz, wczesnym rankiem.Obie w mêskich strojach podró¿nych, w p³aszczach, w czapkach i kapturach kryj¹cych w³osy.Obie uzbrojone.Zegna³a ich tylko Nenneke.D³ugo i cicho rozmawia³a z Yennefer, potem obie, czarodziejka i kap³anka, mocno, po mêsku uœcisnê³y sobie d³onie.Ciri, trzymaj¹c wodze swej jab³kowitej klaczy, chcia³a po¿egnaæ siê w taki sam sposób, ale Nenneke nie pozwoli³a na to.Objê³a j¹, przytuli³a, poca³owa³a.Mia³a ³zy w oczach.Ciri te¿.- No - rzek³a wreszcie kap³anka, ocieraj¹c oko rêkawem szaty.- JedŸcie ju¿.Niech Wielka Melitele strze¿e was w drodze, moje kochane.Ale bogini ma na g³owie mnóstwo spraw, wiêc same tez siê strze¿cie.Pilnuj jej, Yennefer.Chroñ jej jak Ÿrenicy oka.- Mam nadziejê - uœmiechnê³a siê nieznacznie czarodziejka - ze zdo³am chroniæ j¹ lepiej.Po niebie, w kierunku Doliny Pontaru, lecia³y stada wron, kracz¹c donoœnie.Nenneke nie patrzy³a na nie.- Uwa¿ajcie na siebie - powtórzy³a.- Nadchodz¹ z³e czasy.Mo¿e okazaæ siê, ze Ithlinne aep Aevenien wiedzia³a, co przepowiada.Nadchodzi Czas Miecza i Topora.Czas Pogardy i Wilczej Zamieci.Uwa¿aj na ni¹, Yennefer.Nie pozwól nikomu jej skrzywdziæ.- Wrócê tu, Matko - powiedzia³a Ciri, wskoczywszy na siod³o.- Wrócê tu na pewno! Nied³ugo! Nie wiedzia³a, jak bardzo siê myli³a.KONIEC TOMU PIERWSZEGO
[ Pobierz całość w formacie PDF ]