[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żartowali, strzelali do arbuzów na tyczkach i razemzjedli kolację.Tabini miał dość czasu, by go ostrzec, gdyby szykowało się cośjeszcze, oprócz rutynowych narad i posiedzeń komitetów, co dotyczyłobypaidhiego. Skręcili za róg.Banichi, co nie umknęło uwagi Brena, niezauważył jego pytania.Wyszli na kolumnadę, mając za sobą jasne, równe murystarożytnego Bu - javid.Ruch na schodach odbywał się teraz w przeciwnymkierunku - na dół.Atevi, którzy zgłosili się na posłuchanie, otrzymali numerkii aiji będzie ich przyjmował w ustalonym porządku. Kiedy jednak weszli w pusty korytarz prowadzący doapartamentów przy ogrodzie, Banichi dał mu dwa klucze. - To są jedyne dobre klucze - rzekł.- Bądź uprzejmy niepomieszać ich ze starymi.Stare otwierają i zamykają drzwi.Tylko że niewyłączają przewodów. Spojrzał na Banichiego z niepokojem - czego Banichi takżezdawał się nie zauważać. - Nie możecie po prostu przestraszyć drania? To niezawodowiec.Nie było zgłoszenia. - Działam w ramach mojej licencji - odparł Banichi.-Zamiar został zgłoszony.Przecież sam to powiedziałeś.Napastnik byłby bardzogłupi, gdyby znów czegoś spróbował. Bren poczuł mdłości. - Banichi, do cholery. - Zawiadomiłem służbę.Odtąd uczciwi i mądrzy służący,zdolni do służby w tym domu, będą prosić o wpuszczenie do środka.Teraz twojemieszkanie nie różni się od mojego.Ani Jago.Sam zmieniam sobie pościel. Mimo że znał Jago i Banichiego, nie miał pojęcia oniebezpieczeństwach w ich mieszkaniach.Miało to sens, jeśli chodziło o nich czyTabiniego.W jego przypadku nie. - Ufam - nikł Banichi - że nie rozdawałeś zapasowychkluczy.Żadnych dam.Żadnych.hrrunm.innych kontaktów.Chyba nie uprawiaszhazardu? - Nie! - Banichi go znał, wiedział, że na Mospheirzeutrzymuje kontakty z kobietami nie stroniącymi od tego, co Banichi nazwałby nocąjednej świecy.Poza tym paidhi - aiji nie miał czasu na życie towarzyskie.Anina długie romantyczne manewry czy zranione uczucia, długie powitania czypożegnania a nade wszystko nie miał czasu na to, by kupczyć wpływami czy dawaćsobie wmówić to czy tamto.Jego znajome nie zadawały pytań.Ani nie chciały nicwięcej niż bukiet kwiatów, telefon i wieczór w teatrze. - Po prostu uważaj, jeżeli dałeś komuś klucze. - Nie jestem takim głupcem. - Takich głupców jest pełno w Bu - javid.Miałem ostrąrozmowę z aijim. Dać atevim jakąś technologię, a czasami złożą elementyinaczej, niż zrobili to ludzie w toku swojej historii - na podstawie własnejstruktury społecznej wynalazcy łączyli pojęcia w nieoczekiwany i nigdy niezamierzony przez ludzi sposób, czy to pod względem skutków społecznych, czykonsekwencji technicznych.Jednym z takich przykładów był przewód.Wziąwszy poduwagę atewski pociąg do wynalazków związanych z ochroną osobistą oraz fakt, żeatewskie prawo nie zakazuje śmiercionośnych urządzeń, można by zapytać, jakdalece przekształcili inne urządzenia i w jakich nie ujawnianych celach jewykorzystywali. Paidhi starał się to wszystko wyprzedzać.Paidhi starał siębyć na bieżąco, jeśli chodzi o każdą technologię i każdy termin techniczny wznanym wszechświecie, ale różne drobiazgi stale mu umykały i proces ucieczkiwiedzy, przetasowywania elementów w urządzenia pozostające całkowicie pozaludzką kontrolą odbywał się coraz szybciej. Co jednak najważniejsze, atevi nie byli niezdolni dodokonywania odkryć technologicznych na własną rękę.i bez żadnych skrupułóworaz z dużą dozą ostrożności utrzymywali je w tajemnicy.Nie byli komunikatywnąrasą. Doszli do drzwi.Bren posłużył się kluczem, który dał muBanichi.Drzwi otworzyły się.Nie było widać ani dywanika, ani przewodu. - Na wysokości kostek i czarny - rzekł Banichi.- Terazjednak jest opuszczony i nieuzbrojony.Użyłeś właściwego klucza. - Twojego klucza.- Nie lubił żartów Banichiego.- Niewidzę dywanika. - Pod dywanem.Nie chodź po nim boso.Polałaby się krew.Przewód jest w odległości małego kroku od drzwi.Kiedy jest wyłączony, możesz ponim chodzić.Tylko też nie rób tego na bosaka. Ledwo go widział.Przeszedł po dywaniku.Banichi został pojego przeciwnej stronie. - Przebija przez izolację - rzekł Banichi.- I przez skórębutów, paidhi - ji, jeżeli jest włączony.Nie dotykaj go, nawet kiedy jestwyłączony.Zamykaj drzwi na klucz i nie wałęsaj się po korytarzach. - Dziś po południu mam spotkanie rady do spraw energii. -Zapewne zechcesz zmienić kaftan, nadi.Zaczekaj tu na Jago.Ona cię odprowadzi. - O co tu chodzi? Mam wszędzie chodzić z eskortą? Czy masię na mnie rzucić minister robót? Zaatakować dyrektor administracji wodnej? - Ostrożność, ostrożność, nadi Bren.Jago stanowi dowcipnetowarzystwo.Fascynują ją twoje brązowe włosy. Bren był oburzony. - Ciebie to bawi.Nie ma w tym nic śmiesznego, Banichi. - Wybacz mi.- Banichi zachowywał niezmienną powagę.-Wczuj się jednak w jej nastrój.Eskortowanie to takie cholernie nudne zajęcie.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]