[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie był pewien, czy narzędzie to byłoby skuteczne w odniesieniu dolaminatowych płyt molekularnych.Ale przynajmniej mógłby spróbować. Potem zaś ktoś - ktokolwiek to był - zaczął strzelać do drzwi.Ktoś chciał go zabić! Miał rację, twierdząc, że nie ma żadnych przyjaciół. Wewnątrz kadłuba znajdowały się olbrzymie wręgi.Zztpospiesznie rozpłaszczył się za jedną z nich, aby skorzystać z jej dośćszerokiej osłony.Wyjrzał zza niej ostrożnie.I nieco się odprężył.Celem atakubyły zawiasy.Ktoś próbował odstrzelić drzwi z zawiasów.Zzt wiedział, żezawiasy nie puszczą, zaciekawiło go więc, że ktoś próbował je oderwać odkadłuba.Po co? Ktoś chciał usunąć drzwi? Przecież to nie miało żadnego sensu. Każdy samolot górniczy, bez względu na jego rzeczywistewykorzystanie, był wyposażony w sprzęt zgodnie z górniczymi tradycjami.Każdypracownik Towarzystwa był z zawodu górnikiem.Górnicze technologie, procedura isprzęt był dla Towarzystwa Górniczego tym samym, a nawet czymś więcej, czymkerbango dla krwiobiegu.Wyciągi, podnośniki, drabiny sznurowe, linybezpieczeństwa, haki, sieci.nawet wszystkie dokumenty były przesyłane zmiejsca na miejsce w pojemnikach przypominających szufle górnicze.Było więcwprost nie do pomyślenia, by ten samolot nie miał w wyposażeniu drabinysznurowej i lin bezpieczeństwa. Dlaczego więc ten ktoś nie opuścił po prostu drabiny sznuroweji liny bezpieczeństwa i nie próbował się dostać do jego samolotu międzykolejnymi wahnięciami drzwi? Przecież mógł także opuścić mu na linie reaktochronplecowy, a potem go wciągnąć z powrotem. Było to dla Zzta tak oczywiste, że pomysł odstrzelenia zawiasóww celu otwarcia drzwi wydawał mu się co najmniej dziwny. A może ktoś chciał ukraść kanister? Ale było to przecieżniemożliwe.Wszystkie kanistry były unieruchomione za pomocą uchwytów.Wszystkow tym cholernym gracie było opancerzone, z zewnątrz i wewnątrz.Można byłocholery dostać, reperując takie samoloty.Zzt był oburzony na Terla za tylestraconego przy nim czasu.Niczego właściwie nie można w nim było zrobić.Był topo prostu sprzęt jednorazowego zastosowania i tak był skonstruowany.A więc niktnie mógł z niego nic ukraść. O cóż więc chodziło? Bombardujący ogień zaporowy miotaczy, który otworzył drzwi naoścież, spowodował, że opuszczenie w dół drabiny sznurowej stało się jeszczełatwiejsze.W porządku! Ale gdzie była ta drabina i lina bezpieczeństwa? Zzt właśnie wysunął się do przodu, aby zerknąć na zewnątrz, gdynagle rozbłysło oślepiające światło, zamieniając wnętrze kadłuba w ognistepiekło, w którym latały źdźbła brudu i unosił się rdzawy pył.Usłyszał, żesilniki samolotu przyśpieszyły. Nie miał nawet na tyle czasu, by schronić się za osłaniającąwręgę.Na jego na wpół oślepionych oczach samolot śmignął przez drzwi do wnętrzabombowca.Płyty podłogi zadygotały! Metal zazgrzytał.Samolot łomotnął wplatformę załadowczą tuż poza drzwiami. Zzt cofnął się gwałtownie w obawie, że samolot lada momentwybuchnie.Lecz silniki nagle zostały wyłączone, a przez zamierający łoskotprzebił się charakterystyczny dźwięk molekularnej kohezji.Uchwyty magnetycznepłóz podwozia zostały uruchomione z taką precyzją, jakiej Zzt nigdy jeszcze niewidział. Odrzucony nagłym wstrząsem i czując mdłości z powodu ciągłegoprzechylania się bombowca, Zzt zaczął słaniać się na nogach.W samolocie wciążpaliły się światła.Zerknął do kabiny, by zobaczyć pilota.Nie udało mu się.Wychylił się do przodu, trzymając łapę na rękojeści podręcznego miotacza.Nadaljednak nie mógł dojrzeć pilota.Wytężył wzrok przez pancerne szkło drzwisamolotu.Pilot powoli powracał do pozycji siedzącej. Jakaś mała istota! Maska! Dziwny kołnierz futrzanego okrycia! Zgardła Zzta wydarł się prawie histeryczny wrzask: - Tolnep! Wyciągnął z kabury podręczny miotacz i strzelił.Naciskał spustraz za razem.Strzały wymierzone były w opancerzone okno.Strzelając wopancerzone okno, jednocześnie próbował wycofać się na tył samolotu.Bombowiecznów przechylił się na bok.Zzt zderzył się z kanistrem z gazem, zawadził nogą omocujący go uchwyt, zachwiał się i wyciągnął przed siebie łapy, usiłując złapaćsię za cokolwiek.Miotacz wypadł mu z łapy, potoczył się po odłodze i wypadłprzez otwarte drzwi w pustkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]