[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gospodarzem by³by w naszym przypadkucz³owiek jako istota w samym swoim j¹drze duchowa, a zatem wolna iodpowiedzialna.Jego wolnoœci jednak nie mo¿emy ju¿ "wstawiaæ dorachunku", do niej trzeba raczej apelowaæ: winniœmy do niejodwo³ywaæ siê przeciwko pozornej przemocy dziedzicznoœci iœrodowiska, odwo³ywaæ siê do nieugiêtej mocy ludzkiego ducha, jakto kiedyœ nazwa³em.A cz³owiek ma tê moc.Nawet wyniki najœciœlejszych badañnaukowych mog³y tylko potwierdziæ istnienie nieugiêtej mocyludzkiej wolnoœci i pokazaæ j¹ w pe³nym œwietle.Znany badaczdziedzicznoœci Friedrich Stumpfl wskaza³ ju¿ na to, ¿e mimoogromnych wysi³ków badawczych psychologii g³êbi, psychiatrii, nauko dziedzicznoœci i œrodowisku ich ostateczne wyniki zaisterozczarowuj¹.S¹dziliœmy bowiem, wywodzi Stumpfl, ¿e dziêki naszymbadaniom uka¿emy cz³owieka w jego zale¿noœci oraz w uwarunkowaniuprzez popêdy, dziedzicznoœæ, œrodowisko i anatomiê - krótkomówi¹c, jako wytwór pod³o¿a dziedzicznego i œrodowiska.A co nadobr¹ sprawê wysz³o nam z tych d³ugoletnich wysi³ków? pyta nakoñcu ten uczony, aby daæ zdumiewaj¹c¹ odpowiedŸ: - obrazcz³owieka w jego wolnoœci.Albo przyjrzyjmy siê owym bliŸniakom, o których pisa³ kiedyœs³awny badacz dziedzicznoœci profesor Lange.Jako tak zwanibliŸniacy jednojajowi mieli oni to samo pod³o¿e dziedziczne.Otó¿wychodz¹c z tego pod³o¿a jeden z nich sta³ siê nies³ychaniesprytnym i przebieg³ym przestêpc¹.A co wyros³o z jego brata, cozrobi³ z siebie - zwróæmy uwagê: z tego samego pod³o¿a? Równie¿ onby³ niezwykle, wyrafinowanie zrêcznym, ale nie kryminalist¹, leczkryminologiem.Myœlê, ¿e ró¿nica miêdzy kryminologiem akryminalist¹ jest rozstrzygaj¹ca, a o odmiennoœci swoich ¿yciowychdróg rozstrzygnêli sami ludzie i decyzja ta by³a ró¿na mimo tegosamego startu.Zapamiêtajmy to sobie, istnieje czynnik trzeci:poza dziedzicznoœci¹ i œrodowiskiem spotykamy siê z decyzj¹cz³owieka, i ona wynosi go ponad zwyk³e uzale¿nienie.Pozwólcie pañstwo w koñcu przedstawiæ wypadek, który samprze¿y³em.Pacjentka w najwy¿szym stopniu znerwicowana opowiada mio swej siostrze bliŸniaczce, znowu jedaojajowej, a wiêc o takimsamym pod³o¿u dziedzicznym móg³ to dostrzec nawet laik.Bo wed³ugtego, co pacjentka mówi³a, mia³y z siostr¹ a¿ do najdrobniejszychszczegó³Ã³w ten sam charakter i te same zami³owania, czy toodnoœnie do faworyzowanych kompozytorów, czy - mê¿czyzn.By³a tatylko ró¿nica miêdzy siostrami: pierwsza by³a w³aœnieznerwicowana, druga - po prostu ¿yciowo dzielna.Ale ta ró¿nicadaje nam prawo do przezwyciê¿enia resztek fatalizmu: wiary wprzeznaczenie i sk³onnoœci do siedzenia z za³o¿onymi rêkami.Jakiej¿e jeszcze zachêty nam trzeba, aby - mimo danych nam przezlos jednakowych sk³onnoœci i mimo czynników œrodowiskowych -do³o¿yæ wszelkich starañ, aby czy to jako wychowawcy, czy jakolekarze odwo³ywaæ siê, gdzie tylko mo¿na, do ludzkiej wolnoœci.Wogóle jest mo¿liwe, ¿e sk³onnoœci dziedziczne same w sobie nieoznaczaj¹ jeszcze wartoœci pozytywnej czy negatywnej.Mo¿e zjakiejœ sk³onnoœci dziedzicznej dopiero my czynimy w³aœciwoœæwartoœciow¹ czy bezwartoœciow¹.Ile¿ s³usznoœci mia³by wówczasGoethe, równie¿ z biologicznego i psychologicznego punktuwadzenia, z punktu widzenia badañ nad dziedzicznoœci¹, twierdz¹c wLatach nauki Wilhelma Meistra: "Od natury nie otrzymaliœmy ¿adnegob³êdu, który nie móg³by siê staæ cnot¹, ani ¿adnej cnoty, któranie mog³aby staæ siê b³êdem".Tyle co do problemu zale¿noœci cz³owieka od jego pod³o¿adziedzicznego.Jak przedstawia siê z kolei sprawa z drugimmomentem, który ze zrz¹dzenia losu podobno tak bardzo determinujecz³owieka, ¿e jak siê przyjmuje, prawie nie mo¿e byæ mowy ow³aœciwej wolnoœci? Jak przedstawia siê sprawa z wp³ywemœrodowiska? Czy¿by mia³o byæ rzeczywiœcie tak, jak twierdzi³ tokiedyœ Zygmunt Freud: wystarczy³oby spróbowaæ wystawiærównomiernie na g³Ã³d grupê najbardziej zró¿nicowanych jednostekludzkich, a im bardziej wzmaga³aby siê potrzeba po¿ywienia, tymbardziej zaciera³yby siê wszelkie osobiste ró¿nice, a zamiast nichobjawi³by siê jednolity pêd do zaspokojenia g³odu.Tyle Freud.Nasze pokolenie uczestniczy³o - mo¿na œmia³o powiedzieæ: milionamiw tym eksperymencie.Czy to w wojennych obozach jenieckich, czy wobozach koncentracyjnych.I jak przedtem s³yszeliœmy z ustprofesora Stumpfla o ostatecznym wyniku badañ nad dziedzicznoœci¹,tak teraz zapytajmy, z czym spotkaliœmy siê w ostatecznym wynikueksperymentu wojennego? Otó¿ wynik tych nie zamierzonych masowycheksperymentów dotycz¹cych badañ nad œrodowiskiem by³ taki sam.Spotkaliœmy siê jako œwiadkowie ponownie z potêg¹ ludzkiejdecyzji.Mo¿na by³o zabraæ jeñcowi wojennemu czy kacetowcowiwszystko - prócz jednego: pewnego stopnia wolnoœci, wolnoœcinastawienia siê w taki lub inny sposób do danych, ju¿ wiadomychwarunków.I mo¿na by³o post¹piæ tak albo inaczej.Bynajmniej nieka¿dego g³Ã³d "zezwierzêca", jak to mawia siê tak czêsto i taklekkomyœlnie.Niektórzy mê¿czyŸni z g³odu prawie zataczali siêwœród baraków i placów apelowych, a mimo to znajdowali jeszczedobre s³owo albo ostatni kawa³ek chleba dla towarzysza.Potwierdzito chyba ka¿dy jeniec wojenny, który prze¿y³ pobyt w obozie.Niemo¿e wiêc byæ mowy o tym, aby niewola, obóz czy w ogólejakiekolwiek wp³ywy otoczenia z góry ju¿ jednoznacznie inieuchronnie determinowa³y ludzkie zachowanie.Wprawdzie wci¹¿ te¿ okazywa³o siê, ¿e w³aœnie w sytuacjachniewoli i g³odu ludzka postawa wybitnie zale¿a³a od tego, czy ktoœmia³ jakieœ oparcie.Mówi³em ju¿ o tym kilkakrotnie, równie¿ wramach mych pogadanek radiowych, a niedawno doœwiadczenia tedoczeka³y siê potwierdzenia w raporcie amerykañskiego psychiatryusi³uj¹cego zbadaæ wszystkie czynniki, które podtrzymywa³ywewnêtrznie i przy ¿yciu ¿o³nierzy amerykañskich w japoñskiejniewoli wojennej.Przyczynia³a siê wiêc do prze¿ycia w niewolimiêdzy innymi ta okolicznoœæ, ¿e ktoœ mia³ pozytywne pojêcie o¿yciu i œwiatopogl¹d.Ostatecznie odpowiada to doœwiadczeniem¹droœci zawartej w cytowanej ju¿ sentencji Nietzschego, ¿e ktowie, dlaczego ¿yje, ten zniesie te¿ niemal wszelkie warunki.Dotych warunków nale¿y tak¿e w³aœnie g³Ã³d
[ Pobierz całość w formacie PDF ]