[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - A właśnie, że tak, albo byś się nie łuszczył! Tyle ostatniomusiałeś robić! - W kuchni jest garnek ze świeżą oliwą.Zaczekaj chwilę.Jegooczy przyzwyczaiły się już do tych tropikalnych ciemności; wrócił do Warowni,znalazł w kuchni garnek i pokłusował z powrotem.Odczuwał pewne znużenie, tak naciele, jak i na umyśle.Mirrim była bardzo kłopotliwą osobą.Gdyby pozwoliłprzylecieć jej i Path.No cóż, prędzej czy później dowiedziałby się, jakąpostawiono Ruthowi diagnozę.Czemu Ruth się nie przejmował? Może gdyby on samnaprawdę miał ochotę, żeby jego smok doświadczył tej części swojej osobowości,Ruth byłby dojrzał.Jaxom złorzeczył, że nigdy nie pozwalano im w pełni zostaćjeźdźcem i smokiem: wychowano ich przecież w Warowni, zamiast w Weyrze, gdzieparzenie się smoków było zrozumiałym i akceptowanym faktem z weyrowego życia.Ruth nie był przecież obojętny na doświadczenia seksualne.Zawsze był obecny,kiedy Jaxom się kochał. Ja kocham z tobą i kocham ciebie.Ale okropnie mnie swędzigrzbiet. Tu przynajmniej nie było wątpliwości, pomyślał Jaxom spieszącprzez las do swego smoka. Ktoś jeszcze był z Ruthem, drapiąc go po grzbiecie zamiastniego.No, jeżeli to była Mirrim.Jaxom z gniewem zrobił kilka kroków doprzodu. Sharra jest ze mrig, powiedział mu spokojnie Ruth. - Sharra? Przyniosłem tę oliwkę.Ruthowi paskudnie zaczęła sięłuszczyć w jednym miejscu skóra.Zaniedbałem go. - Nigdy nie zaniedbywałeś Rutha - powiedziała do niego z takimnaciskiem, że zaskoczony Jaxom aż się musiał uśmiechnąć.- Czy Mirrim.-zaczął trzymając garnuszek z oliwą tak, żeby mogła zanurzyć w nim dłoń. - Tak i nikt z nas ani odrobinę jej nie współczuł.-Zagniewana, tak mocno potarła grzbiet Rutha, że aż zaczął się skarżyć.Przepraszam cię, Ruth.Odesłali Mirrim z powrotem do Bendenu! Jaxom rzucił okiem na plażę, gdzie przedtem wylądowała Path irzeczywiście zielonej smoczycy nie było. - A ciebie przysłano do mnie? - Okazało się, że Sharra mu nieprzeszkadza: tak naprawdę to jej obecność była dobrodziejstwem. - Nie przysłano.- Sharra się zająknęła.- Ja.ja.zostałam wezwana! - pospiesznie zakończyła zdanie Sharra. Wezwana? - Jaxom przestał wcierać olej w grzbiet Rutha ipopatrzył na nią.Jej twarz była jedną jasną smugą, zamiast oczu i ust byłowidać ciemniejsze plamy. - Tak, wezwana.Ruth mnie zawołał.Powiedział, że Mirrim.-On powiedział? - przerwał jej lasom, kiedy w końcu dotarły do niego jej słowa.-Ty potrafisz słyszeć Rutha? Trzeba było, żeby mnie słyszała, kiedy byłeś chory, Jaxomie,powiedział Ruth w tym samym momencie, kiedy Sharra mówiła głośno.- Słyszałam good czasu, kiedy byłeś taki chory. - Ruth, czemu zawołałeś Sharrę? Ona jest dla ciebie dobra.Potrzebujesz jej.To, co powiedziałaMirrim, a nawet to, co powiedział N'ton, chociaż był bardziej życzliwy,spowodowało, że twój umysł się zamknął.Ja nie lubię, kiedy nie mogę słyszeć, comyślisz.Sharra otworzy twoje myśli dla nas. - Czy zrobisz to dla nas, Sharro? Tym razem Jaxom nie zawahał się.Ujął dłonie Sherry, tłuste odoliwy, i przyciągnął ją do siebie, niezmiernie zadowolony, że była prawie tegosamego wzrostu co on i że jej usta były tak blisko jego ust. - Wszystko bym zrobiła dla Jebie, Jaxomie, wszystko, dla ciebiei dla Rutha! - Jej wargi rozkosznie poruszały się przy jego ustach, ażuniemożliwił jej dalsze mówienie. W brzuchu coś zaczęło mu tajać, rozpraszając ten zimny ucisk,który tak trapił smoka i jego samego - ciepło to powiązane było z dotykiemszczupłego ciała Sharry, z zapachem jej długich, gęstych włosów, kiedy jącałował, z naciskiem jej rąk na skórze jego pleców.A jej dłonie płasko leżącena jego talii, nie były dłońmi uzdrowicielki, tylko kochanki. Kochali się w cichej, ciepłej ciemności, rozkoszując się sobąnawzajem, reagując z pełną wrażliwością na moment ekstazy, w pełni świadomi, żeRuth kocha razem z nimi.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]