[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolejno ruszyło wszystkimisześcioma nogami.Przystanęło, nabierając równowagi.Ruszyło ponownie.Zatrzymało się.Po czym podjęło marsz z mniejszym już wahaniem.Powoli zaczęłoiść po stoku w dół, ku łagodnej pochyłości plaży, tam gdzie zniknął jegokrewniak, gdzie oceaniczny prąd był słabszy.Piękność towarzyszyła im wpowietrzu. Szczudłak wkroczył w morze z marszu.Niebawem woda skryłamu nogi prawie całkowicie, przelewając się ze wszystkich stron. - Wspaniale! - wykrzyknął Gren.- Nareszcie wolni od tejprzeklętej wyspy. - Nic nam złego nie zrobiła.Nie mieliśmy tam wrogówodparła Yattmur.- Mówiłeś, że chciałbyś tam pozostać. - Nie mogliśmy zostać tam na zawsze.- Nadąwszy się,powtórzył jej dokładnie to, co powiedział brzunio - brzuchom.- Twój magicznygrzyb jest za elokwentny - stwierdziła Yattmur.- Myśli tylko, jak by tuwszystkich wykorzystać: brzunio - brzuchy, ciebie, mnie, szczudłaki.Aleszczudłaki nie zostały stworzone dla niego.Nie dla niego znalazły się nawyspie.Były na długo przed naszym przyjściem.Wyrosły dla samych siebie, Gren.I nie dla nas wędrują teraz do brzegu, lecz dla siebie.Siedzimy sobie na jednymz nich, myśląc, jacy to jesteśmy sprytni.A jak to jest z tym naszym sprytem? Tenieszczęsne rybo - brzuchacze uważają siebie za sprytne, a dla nas są głupawe.To może my jesteśmy głupi? Nie słyszał, żeby kiedykolwiek tak przemawiała.Gapił sięna nią, nie wiedząc, co odpowiedzieć, dopóki rozdrażnienie nie ułatwiło muzadania. - Nienawidzisz mnie, Yattmur, inaczej byś tak nie mówiła.Czy ci coś złego zrobiłem? Czyż nie kocham cię i nie osłaniam? My wiemy, żebrzunio - brzuchy to półgłówki, a skoro różnimy się od nich, nie możemy byćgłupcami.Mówisz to, żeby mnie dotknąć. Yattmur zignorowała te wszystkie nie związane z meritumsprawy uwagi.Ciągnęła posępnie, jakby Gren nic nie powiedział: - Jedziemy na tym szczudłaku, nie wiedząc, dokąd on podąża.Bierzemy jego życzenie za własne. - Idzie na kontynent, to jasne - rzekł Gren ze złością. - Czyżby? Może byś tak rozejrzał się wokół siebie? Zrobiłaręką gest, za którym Gren podążył wzrokiem. Kontynent był widoczny; ku niemu wyruszali.Po czymszczudłak natrafił na podwodny prąd i posuwał się teraz dokładnie w przeciwnąstronę, równolegle do wybrzeża.Przez długi czas Gren spoglądał ze złością, ażwreszcie niepodobna było wątpić w to, co się dzieje. - Jesteś zadowolona! - zasyczał. Yattmur nie odpowiedziała.Schyliwszy się, zanurzyła dłoń wwodzie, ale szybko ją wyciągnęła.Prąd, w który wkroczył szczudłak, był zimny, aoni posuwali się do jego źródła.Coś z tego chłodu przeniknęło do jej serca.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]