[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Noc by³a jasna, rozgorza³a miesiêczn¹ poœwiat¹, drzewa k³ad³y d³ugie, zgo³a niebieskie, przsrebrzone cienie, mróz taki œciska³, ¿e raz po raz s³ychaæ by³o trzaskanie ¿erdek i jakby cichy, przejmuj¹cy skowyt niós³ siê po roziskrzonych œniegach, cichoœæ martwa, zeskrzytwia³a tuli³a œwiat ca³y, wieœ ju¿ spa³a, ani jedno okno nie b³yska³o œwiat³em, ni pies nie zaszczeka³, ni m³yn nie turkota³, nic - jeno od _karczmy dochodzi³ schryp³y œpiew Jambro¿a, któren swoim zwyczajem wyœpiewywa³ na œrodku drogi, ale s³abo kieby przez sen.Antek wlók³ siê ciê¿ko i wolno dooko³a stawu, przystawa³, rozgl¹da³ siê nieprzytomnie, nas³uchiwa³ trwo¿nie, bo wci¹¿ hucza³y mu we ³bie ojcowe straszne s³owa, bo wci¹¿ widzia³ jego oczy rozsro¿one, bij¹ce w niego kiej no¿em, ¿e cofa³ siê bezwiednie, lêk œciska³ go za gard³o, serce zamiera³o, w³osy siê je¿y³y - a z pamiêci ginê³a zawziêtoœæ, ginê³o kochanie, ginê³o wszystko, a ostawa³ jeno strach œmiertelny, dygoc¹ce przera¿enia i rozpaczliwa, ¿alna niemoc.Sam nie wiedzia³, kiedy zacz¹³ iœæ ku domowi, gdy sprzed koœcio³a doszed³ go bolesny p³acz i g³oœne wyrzekania, pod figur¹, stoj¹c¹ przed samymi wrótniami na cmentarz, ktosik le¿a³ rozkrzy¿owany na œniegu, w cieniu, jaki pada³ od parkanu, nic nie mo¿na by³o rozpoznaæ, pochyli³ siê myœl¹c, ¿e to jaki obcy wêdrownik albo i pijany - a to Hanka le¿a³a ¿ebrz¹c mi³osierdzia.- ChodŸ do domu, zi¹b taki, chodŸ, Hanuœ! - prosi³, bo mu dziwnie zmiêk³a dusza, a ¿e siê nie odezwa³a, uniós³ j¹ przez si³ê i powiód³ do domu.Nie mówili nic ze sob¹, bo Hanka rzewnie p³aka³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]