[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strategia owej melioracji, zwanej integraln¹, doprowadzi³a do zam¹cenia obrazu dzia³añ; by temu zapobiec, poumieszcza³em w ka¿dym stuleciu grupy obserwatorów, Lattonowi zaœ da³em pe³nomocnictwa do zorganizowania tajnej chronicji, która mia³a zwalczaæ chuligañstwo w czasie.208 stanis³aw lemChuligañstwo to, którego bym i w koszmarnym œnie sobie nie wystawi³, ³¹czy siê z tak zwan¹ afer¹ miote³.Dopuœci³y siê jej grupy rozwydrzonych wyrostków, po czêœci rekrutuj¹cych siê z naszego personelu pomocniczego, laborantów, sekretarek itp.Bezlik œredniowiecznych bajañ o konszachtach z diab³ami, o inkubach i sukkubach, o sabatach, procesy czarownic, kuszenia œwiêtych itp., wziê³y siê z „dzikiej" chronomocji, uprawianej przez m³odzie¿ wyzbyt¹ pionu moralnego.Chronocykl indywidualny stanowi rurê z siode³kiem i lejem wylotowym, tote¿, zw³aszcza przy niedostatecznym oœwietleniu, mo¿na go wzi¹æ za miot³ê.Ró¿ne bezwstydnice wypuszcza³y siê na przeja¿d¿ki, najchêtniej noc¹, by straszyæ wieœniaków wczesnego œredniowiecza.Ma³o, ¿e jeŸdzi³y im lotem kosz¹cym nad g³owami, œmia³y wyruszaæ w XIII czy XII wiek w drastycznym deza-bilu (topless), có¿ wiêc dziwnego, ¿e brano je w braku lepszych okreœleñ za go³e wiedŸmy, pêdz¹ce okrakiem na miot³ach.Dziwnym zbiegiem okolicznoœci w œledztwie i wykryciu winnych dopomóg³ mi H.Bosch, przebywaj¹cy ju¿ na zes³aniu, nie traci³ bowiem przytomnoœci na widok byle czasownika, i jak ¿ywych sportretowa³ w swym cyklu „piekielnym", nie ¿adnych diab³Ã³w, lecz dziesi¹tki nielegalnych chronocyklistów z towarzyszami, co przysz³o mu tym ³atwiej, ¿e wielu zna³ osobiœcie.Zwa¿ywszy, ile ofiar poci¹gnê³y za sob¹ wybryki chro-noligañskie, zes³a³em winnych siedemset lat wstecz („Kon-testatorzy XX-wieczni").Tymczasem, poniewa¿ front robót rozszerzy³ siê na z gór¹ czterdzieœci wieków, N.Better-part, naczelny szef MOIRY, oœwiadczy³ mi, ¿e nie panuje nad sytuacj¹ i domaga siê specjalnych posi³ków w postaci awaryjnych brygad czasochroniarzy.Jêliœmy anga¿owaæ mnóstwo nowych pracowników, których wysy³ano od razu tam, sk¹d sz³y sygna³y alarmowe, chocia¿ czêsto byli todzienniki gwiazdowe 209funkcjonariusze nie doszkoleni.Ich koncentracje w kilku wiekach doprowadzi³y do powa¿nych incydentów w rodzaju wêdrówek ludów; a chocia¿ usi³owaliœmy maskowaæ pojawienie siê ka¿dego takiego desantu, w XX wieku (wokó³ jego po³owy) rozpowszechni³y siê pog³oski o „talerzach lataj¹cych", poniewa¿ cyrkulacji wieœci sprzyja³a ju¿ rozwiniêta tam technika masowych œrodków przekazu.By³o to jednak niczym w porównaniu z now¹ afer¹, której sprawc¹, a potem g³Ã³wn¹ postaci¹ okaza³ siê sam szef MOIRY.Otrzymywa³em meldunki z czasu, ¿e ludzie jego nie tyle obserwuj¹ postêpy melioracji, ile aktywnie w³¹czaj¹ siê w historyczny proces, i to nie po myœli wskazañ Lattona i Tottelesa, lecz w oparciu o w³asn¹ politykê temporaln¹, jak¹ uprawia³ w najlepsze Betterpart.Nim zd¹¿y³em zdj¹æ go ze stanowiska, ulotni³ siê, to jest uciek³ w XVIII wiek, bo móg³ tam liczyæ na swoich chronicjan-tów; ani siê obejrza³em, a zosta³ cesarzem Francji.Ten obrzyd³y wystêpek domaga³ siê surowej kary; Latton radzi³ mi rzuciæ brygadê odwodow¹ na Wersal w 1807, lecz by³y to pomys³y nie do przyjêcia, wszak taki najazd musia³by wywo³aæ nies³ychan¹ perturbacjê w ca³ej historii póŸniejszej - ludzkoœæ uœwiadomi³aby sobie odt¹d, ¿e znajduje siê pod kuratel¹.Roztropniejszy Totties opracowa³ plany „naturalnego", to jest kryptochronicznego ukarania Napoleona, zaczê³o siê montowanie koalicji antybo-naparty stycznej, wojenne pochody, có¿, kiedy szef MOIRY od razu poczu³ pismo nosem i, nie czekaj¹c, sam przeszed³ do ataku; nie darmo by³ strategiem zawodowym, teoriê mia³ w ma³ym palcu, wiêc pobi³ po kolei wszystkich wrogów, których mu Totteles sprowadzi³ na kark; wygl¹da³o na to, ¿e siê go przytrzaœnie w Rosji, lecz i z tej wyprawy wykaraska³ siê jakoœ, a tu pó³ Europy le¿a³o ju¿ w ruinie i zgliszczach; dopiero odsun¹wszy moich panów210 stanis³aw lemdziejoczyñców na bok, sam da³em Napoleonowi radê pod Waterloo.By³o¿ mi siê zreszt¹ czym chwaliæ!Napoleon uciek³ z Elby, bo nie mog³em dopilnowaæ porz¹dniejszego zes³ania, tyle innych spraw nagli³o; teraz ju¿ winni wykroczeñ nie siedzieli biernie na swych sto³kach, lecz uciekali pierwsi w g³êbok¹ przesz³oœæ, szmugluj¹c œrodki u³atwiaj¹ce zdobycie famy czy aureoli niebywa³ych potêg (st¹d siê wziêli alchemicy, Cagliostro, Szymon Mag i dziesi¹tki innych).Dochodzi³y mnie informacje, jakich nie mog³em w ogóle sprawdziæ, np.¿e Atlantydy wcale nie zatopi³ rykoszet operacji GENEZIS, lecz dr Boloney, z premedytacj¹, bym nie móg³ dojœæ tego, co tam narozrabia³.Jednym s³owem, wszystko mi siê wali³o.Straci³em wiarê w sukces, a co najgorsze, sta³em siê podejrzliwy.Nie wiedzia³em ju¿, co jest skutkiem optymalizacji, co wynikiem jej zaniechania, a co malwersacj¹ i samowol¹ sekularnych chronicjantów.Postanowi³em zabraæ siê do rzeczy od drugiego koñca.Wzi¹³em Wielk¹ Historiê Powszechn¹ w dwunastu tomach i j¹³em j¹ studiowaæ, a gdzie tylko coœ mi wygl¹da³o podejrzanie, wysy³a³em lotn¹ kontrolê.By³o tak np.z kardyna³em Richelieu; sprawdziwszy w MOIRZE i upewniwszy siê, ¿e nie by³ to nasz agent, kaza³em Lattonowi pos³aæ tam inteligentnego kontrolera.Powierzy³ tê misjê niejakiemu Reichplatzowi; coœ mnie tknê³o, ¿eby zajrzeæ do s³ownika;zdrêtwia³em, przekonawszy siê, ¿e Richelieu i Reichplatz znaczy to samo - mianowicie „Bogate miejsce" - ale by³o ju¿ za póŸno, bo ju¿ siê wtar³ w wy¿sze sfery dworskie i zosta³ szar¹ eminencj¹ Ludwika XVI.Nie ruszy³em go, bo po wojnach napoleoñskich wiedzia³em ju¿, czym pachn¹ takie próby.Nabrzmiewa³ tymczasem inny problem.W poszczególnych wiekach wprost roi³o siê od zes³añców; chronicja niedzienniki gwiazdowe 211mog³a ich upilnowaæ - gdy siali plotki, zabobony, ¿eby mi robiæ na z³oœæ, albo wrêcz usi³owali przekupiæ kontrolerów;j¹³em wiêc kierowaæ wszystkich, którzy coœ przeskrobali, w jedno miejsce i w jeden czas, mianowicie do staro¿ytnej Grecji, efekt zaœ by³ taki, ¿e w³aœnie tam najprêdzej rozwinê³a siê wysoka kultura; w takich Atenach okaza³o siê wiêcej filozofów ni¿ w ca³ej reszcie Europy.By³o to ju¿ po zes³aniu Lattona i Tottelesa; obaj nadu¿yli mego zaufania;Latton, jeden z najbardziej twardog³owych radyka³Ã³w, sabotuj¹c moje polecenia, uprawia³ w³asn¹ politykê (wyk³ad jej mo¿na znaleŸæ w jego Republice), skrajnie antydemokratyczn¹, co tam, opart¹ na ucisku, ot, Pañstwa Œrodka, kastowa struktura Indii, Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, a nawet to, ¿e od 1868 roku Japoñczycy wierz¹ w boskoœæ Mikada, jest jego sprawk¹.Co do tego, czy wyswata³ niejak¹ Schicklgruber, aby urodzi³o siê wiadome dziecko, które pó³ Europy puœci³o z dymem, nie mam zupe³nej pewnoœci, bo mi to Totteles mówi³, a darli z Latto-nemkoty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]