[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najmniejsza z³oœliwoœæ czy zadraœniêcie ich ambicji jest dla nich krzywd¹ nie do przebaczenia; d³ugo j¹ pamiêtaj¹ i nie wracaj¹ nigdy do œrodowisk, które ich nie odpowiednio, bez nale¿ytych ostro¿noœci, przyjê³y.Drugi typ to zimnych pedantów (do tych nale¿¹ fanatycy idei, wymienieni poprzednio), którzy by wszystko za³adowaæ chcieli do swych abstrakcyjnie, bez zwi¹zku z ¿yciem, skonstruowanych duchowych szufladek, choæby rzeczywistoœæ mia³a wyjœæ po tej dobroczynnej przemianie ze zwichniêtym krêgos³upem i po³amanymi cz³onkami.Odwa¿ni na zimno do szaleñstwa, nieczuli na ból swój w³asny i innych, zawziêci do okrucieñstwa, charaktery nieugiête, wpatrzone w dal fantastycznych lub te¿ z precyzj¹ obliczonych planów, id¹ przez ¿ycie jak jakieœ dziwaczne maszyny, spe³niaj¹ce zda siê czyj¹œ wolê, bêd¹ce niby narzêdziami zaœwiatowych, dzia³aj¹cych przez nich potêg.Jedno gorsze niby od drugiego - ale czy bez takich typów ruszy³aby z miejsca leniwa masa ludzka ku jakimkolwiek celom przekraczaj¹cym potrzeby codziennego dnia: mo¿liwego ¿arcia i byle daszku nad g³ow¹? Bardzo w¹tpliwe.S¹ oni (raczej byli dot¹d) produkowani, aby „coœ siê z ludzkoœci¹ dzia³o”, aby w ogóle ludzkoœæ jako taka powsta³a.Mo¿liwe, ¿e w dalszym jej rozwoju, po samouœwiadomieniu siê masy i wobec mo¿liwoœci jej samorz¹dzenia siê, i to faktycznego, a nie rz¹dzenia przez zdegenerowanych w potwory, to jest w przedstawicieli kapita³u - nowotwora, dawnych prawdziwych w³adców - typ schizoidalny bêdzie musia³ zgin¹æ na równi z religi¹, sztuk¹, a mo¿e i filozofi¹ (po co to: mo¿e - na pewno tak), które to dziedziny w swych najistotniejszych przejawach te¿ przewa¿nie dzie³em leptosomów - schizoidów by³y.Mo¿liwe, ¿e pyknicy (a dalej kobiety? - kto wie?) zwyci꿹 w miarê dalszego uspo³ecznienia siê ludzkoœci.(O tych problemach bêdzie jeszcze mowa póŸniej.) Wa¿nym jeszcze dla psychiki schizoida jest to, ¿e s¹ to typy zasadniczo rozdwojone - w³aœciwie rozszczepione (sk¹d nazwa: „schizo”), bo o podwójnej w œcis³ym znaczeniu osobie psychicznej nie ma tam mowy: przeciwieñstwa mieszcz¹ siê w jednej osobowoœci jednoczeœnie - to jest najciekawsze.Schizoid jednoczeœnie potrafi kochaæ i nienawidziæ, po¿¹daæ i czuæ wstrêt, uwielbiaæ i pogardzaæ.Nazywamy to systemem podwójnego wartoœciowania (ambiwalencja), wprowadzaj¹cym do ¿ycia ca³e morza komplikacji.Doprowadzony stan ten do ostatnich konsekwencji daje dwie psychiki w obrêbie jednej osobowoœci, nie wiedz¹ce jakby nic wzajemnie o sobie.Typem „rozwiniêtego” a¿ do nienormalnoœci schizoida normalnego i ¿yciowego, a nawet spo³ecznie po¿ytecznego - jest schizofrenik, skoñczony wariat, typ zamkniêty w sobie a¿ do zupe³nego odciêcia od œwiata w kompletnym bezruchu zewnêtrznym i wewnêtrznym, granicz¹cym z og³upieniem (hebefrenia) i kompletnym idiotyzmem.Sam widzia³em typy takie, zwiedzaj¹c szpitale wariatów - wra¿enie jest wprost przera¿aj¹ce.¯ywy trup o absolutnie bezmyœlnym, nieobecnym spojrzeniu, zwiniêty kunsztownie w pozycji, której by niejeden fakir nie wytrzyma³, trwa w niej miesi¹ce, a czasem lata.Niektóre typy takie metod¹ ci¹g³ego ko³atania do zamkniêtej ich „duszy” uda³o siê Jungowi powróciæ do pewnego stopnia do ¿ycia.Pewien osobnik, który trzydzieœci lat zawziêcie milcza³, odpowiedzia³ wreszcie ponuro na pytanie „czemu”, zadane po nies³ychanych wysi³kach zdobycia jego wewnêtrznej fortecy, w której siê zamkn¹³ ze wstrêtu do ¿ycia i ludzi: „aby oszczêdzaæ choæ trochê niemiecki jêzyk” - brzmia³a niesamowita odpowiedŸ.Drugi typ schizoidalny: nadczu³ków, daje w odpowiednim spotêgowaniu furiatów, o byle co dostaj¹cych ataku sza³u.Przechodz¹c do pykników konstatujemy za Kretschmerem, ¿e bêd¹ to ludzie o budowie raczej krêpej i niskiej.Beczkowata klatka piersiowa przy stosunkowo w¹skich ramionach, krótkie koñczyny, drobne stopy i rêce i delikatne wi¹zania w przegubach charakteryzuj¹ ten typ, zasadniczo fizycznie i duchowo poprzedniemu przeciwny.G³owa osadzona na krótkiej szyi, z lekka ku przodowi przesuniêta.Profil „dobrze wyrobiony”, na jednej mniej wiêcej linii prostopad³ej bez wielkich odchyleñ.Do tego typu nale¿y psychika cyklotymiczna, stanowi¹ca zupe³ne przeciwieñstwo duchowego typu schizoidalnego leptosomów.U pyknika wszystkie procesy przebiegaj¹ wielkimi falami, w przeciwieñstwie do gwa³townych uskoków i „szusów” schizotymika.Ale nie znaczy to, aby t³amsi³ on w sobie d³ugo jakieœ urazy czy gniewy - nie - on wy³adowuje wszystko od razu i potem jest spokój i pogoda.Jest to psychika odkryta, na³a¿¹ca na ludzi, ¿¹dna kontaktu z rzeczywistoœci¹.„Dusza na raspaszku” - jak mówi¹ Rosjanie.Pyknik te¿ w pewien sposób narzuca siê otaczaj¹cemu œwiatu, ale nie jako prorok, gwa³ciciel i transformator, tylko raczej jako poœrednik, uzgadniaj¹cy ju¿ istniej¹ce stosunki, tzw.„rzeczywistoœæ zastan¹”; on wszystko, co jest, urz¹dza, uzgadniaj¹c przeciwnoœci, organizuje, kituje, zalepia dziury, stwarza ca³oœci z rozstrzelonych elementów, buduje nie niszcz¹c, w przeciwieñstwie znów do schizoida, lubi¹cego tworzyæ swe sztuczne konstrukcje na zrównanych z ziemi¹ miejscach, gdzie œlad ¿aden nie przypomina tego, co by³o.Oczywiœcie to stosuje siê do pyknika „podmaniakalnego” (hipomaniaka), czynnego, pogodnego i weso³ego.To jest jeden biegun, drugi - to w ostatecznym rozwiniêciu tzw.typ ciê¿ko krwistego (schwerbliitig) cyklotymika; ciê¿ka, periodycznie potêguj¹ca siê melancholia.Cyklotymika charakteryzuje szeroka rozlewnoœæ jego ¿yciowej fali, nastroje nie maj¹ linii granicznych szarpanych, tylko przelewaj¹ siê jedne w drugie potê¿nymi, oleistymi falami ciê¿kiej, dalekiej burzy.Wielkie radoœci i wielkie smutki s¹ jego udzia³em, wielkie w stosunku do drobnoziarnistej struktury obojêtnego czy nadwra¿liwego leptosoma, bo co tam ostatecznie bezwzglêdnie wielkiego jest w cz³owieczych, psich czy kocich, a nawet pluskwich uczuciach - wielkie naprawdê mog¹ byæ „uczucia metafizyczne”: poczucie dziwnoœci bytu na tle przeciwstawienia siê jednostki ca³oœci œwiata, nieskoñczonej i niepojêtej, tak zreszt¹ niepojêtej w istocie swej, jak i ta sama jednostkowoœæ Istnienia Poszczególnego (IP), czyli - po prostu ¿ywego stworu, a w dodatku stworu myœl¹cego (w znaczeniu podanym wy¿ej - nominalistycznym), ale nie uczucia wzajemne istot szukaj¹cych w nich, na tle pierwotnych instynktów, ratunku przed potworn¹, metafizyczn¹ samotnoœci¹ ka¿dego (IP) w nieskoñczonym w Czasie i Przestrzeni Istnieniu.Taka by³aby ogólna charakterystyka typów zasadniczych, krañcowych, pomiêdzy którymi rozci¹ga siê ca³a skala typów miêszanych o ró¿nych proporcjach dwóch (po dwa jeszcze, zale¿nie od biegunów) sk³adników podstawowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]