[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moim priorytetem by³o jednak nawi¹zanie kontaktu i uzyskanie pewnoœci, czy natrafi³em na prawdziwego Danny'ego, czy te¿ na kogoœ innego.W tym momencie tekst zupe³nie zmienia³ charakter.ZaBIJÊ drani za TO co mi zrobili oni wszyscy to dranie niGDy wiêcej nigdy wiêcej nie BÊd¹ mnie traktowaæ gorzej jak psa GorzeJ jak psie gówno A tata krzycza³ i krzycza³ nigdy wiêcej nigdy wiêcej BICia i tego co kazali mi robiæ tata i jego koledzy i oni wszyscy to robili ze mn¹ a¯ wymiotowa³em i mdla³em i nikt mi nigdy nie pOMóg³ nikt nigdy aLe teraz mam szansê ¿eby pozabijaæ tych DRAni i to zrobiÊ.Frank przeczyta³ tekst i wrêczy³ go z powrotem Nevi-le'owi.- Nic nie rozumiem.- Automatyczne pismo pocz¹tku dwudziestego pierwszego wieku - wyjaœni³ Nevile.- Automatyczne pismo? Co to takiego?- Powstaje wtedy, kiedy duch wkrada siê do œwiadomoœci ¿ywej osoby i pisze wiadomoœæ z tamtej strony.To w³aœnie sta³o siê w mojej bibliotece.- Czy wiesz, kto to taki?- Myœlê, ¿e Richard Abbott.Nie jestem stuprocentowo pewien, ale spêdzi³em ca³e popo³udnie, próbuj¹c siê z nim185skontaktowaæ poprzez to siedzenie z ciê¿arówki.W koñcu by³ ostatni¹ osob¹, która z niego korzysta³a.- I to on napisa³ do ciebie? Nevile pokiwa³ g³ow¹.- Automatyczne pismo jest jednym z najbardziej efektywnych sposobów kontaktowania siê z ludŸmi, którzy zeszli z tego œwiata.Zadajesz pytanie, otwierasz umys³ i pozwalasz duchowi, ¿eby prowadzi³ twoj¹ rêkê w trakcie pisania.Niektóre media wykorzystuj¹ tablicê ouija, wiêkszoœæ jednak wybiera d³ugopis i kartkê.Ka¿dy mo¿e w ten sposób skontaktowaæ siê z duchem, ty te¿, je¿eli tylko nastawisz siê na dwudziestominutowe spokojne oczekiwanie, a potem pozwolisz s³owom swobodnie pop³yn¹æ.Nie zagwarantujê ci, ¿e te s³owa bêd¹ mia³y sens ani ¿e bêdziesz wiedzia³, który duch przekazuje ci swoje myœli, jednak w ten sposób z ca³¹ pewnoœci¹ po prostu skontaktujesz siê z zaœwiatami.Znam media twierdz¹ce, ¿e kontaktowa³ siê z nimi sam Szekspir i dyktowa³ im nowe dramaty.Albo ¿e Beethoven inspirowa³ je do dokoñczenia jego symfonii.- Ale ten duch pisa³ do ciebie na twoim komputerze?- Tak, i s³ysza³em ju¿ o wielu takich przypadkach.Kiedy siê nad tym zastanowiæ, mo¿na dojœæ do wniosku, ¿e duchowi jest o wiele ³atwiej pisaæ na klawiaturze komputera ni¿ piórem.Komputer to w koñcu urz¹dzenie elektroniczne i duchy musz¹ jedynie u¿ywaæ w³asnej energii elektrycznej, ¿eby naciskaæ w³aœciwe klawisze.- Zatem Richard Abbott próbuje ci powiedzieæ, ¿e by³ maltretowany przez tatê i jego przyjació³?- Tak, na to wygl¹da.Frank przez chwilê siê zastanawia³, po czym powiedzia³:- Ale to ukazanie siê pod postaci¹ Danny'ego? Danny tak¿e wygl¹da³ na zmaltretowanego.- W³aœnie - przytakn¹³ Nevile.- To bardzo wa¿na wskazówka.I uwa¿am, ¿e w³aœnie ona prowadzi nas w g³êboki mrok.Mogê siê myliæ, ale nie s¹dzê, ¿eby prawdziwy Danny, twój Danny, mia³ z tym wszystkim cokolwiek wspólnego.Po prostu wykorzystuj¹ twojego syna po to, ¿e-186by ciê w to wci¹gn¹æ.Wiem, co mówiê, Frank.To mo¿e byæ bardzo, bardzo niebezpieczne.- W jakim sensie niebezpieczne? To znaczy, z czym w³aœciwie mamy do czynienia?- Z szaleñstwem i œmierci¹, Frank.W³aœnie z tym.Kiedy przyjecha³ porucznik Chessman w towarzystwie detektywa Bookera, Frank wci¹¿ rozmawia³ z Nevile'em.Obaj policjanci wyszli na taras; porucznik opar³ siê o barierkê i kilkakrotnie g³êboko odetchn¹³.- Trochê inaczej siê tu oddycha ni¿ w Los Angeles, gdzie dominuje tlenek wêgla.- O tym mówi³em panu przez telefon.- Nevile przeszed³ od razu do rzeczy.Wrêczy³ mu komputerowy wydruk „automatycznego pisma".Porucznik Chessman przeczyta³ tekst, poruszaj¹c wargami, po czym przekaza³ kartkê detektywowi Bookerowi.- Dziwne.Co panu podpowiada doœwiadczenie? Na ile to jest wiarygodne? - zapyta³ Nevile'a.- Bardzo wiarygodne, jeœli chodzi o komunikacjê z duchami.Przelanie czegokolwiek na papier jest dla ducha czynnoœci¹ niezwykle wyczerpuj¹c¹, poniewa¿ wymaga maksymalnej koncentracji i ogromnej dawki naturalnej energii.Kinetycznej, jeœli w u¿yciu jest d³ugopis i kartka, a w tym wypadku elektrycznej.Powiem w ten sposób: bardzo niewiele duchów zadaje sobie trud, ¿eby napisaæ coœ g³upiego lub jakiœ ¿art.To zbyt wielki wysi³ek.- Jakie pan wiêc wyci¹ga wnioski? Naprawdê uwa¿a pan, ¿e to napisa³ Richard Abbott?- Postawi³bym na to du¿e pieni¹dze.Przeprowadzê dalsze doœwiadczenia, ¿eby to potwierdziæ, niech pan jednak pamiêta, co powiedzia³a w telewizji jego matka.Ojciec czêsto go bi³.- Co wiêc chce nam powiedzieæ pan Abbott?- Jeœli to on, jestem przekonany, ¿e chce nam powiedzieæ, i¿ nie tylko bywa³ bity, ale bezlitoœnie maltretowany przez ojca, jego przyjació³ i innych ludzi i ¿e to doœwiadczenie jest jednym z powodów, dla których zdecydowa³ siê zostaæ zamachowcem samobójc¹.187Porucznik Chessman wyci¹gn¹³ z kieszeni zmiêt¹ chusteczkê i wytar³ nos.- Raczej kiepska teoria, nie s¹dzi pan? A co z pozosta³ymi zamachowcami?- Jeszcze nie wiem.Jednak przeprowadzi³em ³¹czenie psychiczne dla obecnego tutaj pana Bella, który koniecznie chcia³ siê skontaktowaæ z Dannym.Odwiedzi³ nas duch.Moim zdaniem nie by³ to duch Danny'ego, lecz jakiœ inny, który u¿y³ wizerunku Danny'ego, by wzbudziæ wspó³czucie pana Bella.Niezale¿nie od tego, czyj to by³ duch, wszystko wskazuje na to, ¿e osoba ta w dzieciñstwie by³a w sposób niedopuszczalny maltretowana i molestowana.- Dok¹d to nas prowadzi?- Nie mam ¿adnej pewnoœci, doœwiadczenie jednak mi podpowiada, ¿e maltretowane dzieci same wyrastaj¹ na okrutne osoby, szukaj¹ce na spo³eczeñstwie rewan¿u za cierpienia, jakich zaznawa³y w dzieciñstwie.Mo¿e teraz mamy do czynienia w³aœnie z takim zjawiskiem?- Jakiœ wyrodny ojciec bije ch³opaka pasem, a ten nastêpnie wysadza w powietrze studia Disneya?- Mo¿na to sobie wyobraziæ.Ma pan jakieœ inne pomys³y?Przed wyjœciem porucznik Chessman spojrza³ na Franka.- Tak przy okazji, panie Bell, w sprawie tej pañskiej tajemniczej kobiety.- Co z ni¹?- Mam jeszcze jednego œwiadka, kobietê, która widzia³a j¹, jak sz³a Gardner Street krótko po eksplozji w Ce-dars.Ta kobieta powiedzia³a nam, ¿e tamta ubrana by³a w d¿insy i kremow¹ koszulê oraz ¿e by³a w jednym sandale i dlatego id¹c, utyka³a.Nawet zatrzyma³a j¹ na moment i zapyta³a, czy dobrze siê czuje.- Rozumiem.- Kobieta zezna³a, ¿e tamta by³a mniej wiêcej w wieku dwudziestu trzech lub dwudziestu czterech lat, mia³a krótkie, ciemne w³osy.By³a bardzo ³adna, mimo osmalonej twarzy.Przypomina³a jej kogoœ, kogo wczeœniej zna³a, ale nie mog³a sobie przypomnieæ kogo.- Och.- Pomyœla³em, ¿e te informacje twórczo wp³yn¹ napañsk¹ pamiêæ, panie Bell.Niech pan pomyœli o jakichœ aktorkach telewizyjnych, które mog¹ byæ podobne do tej kobiety.Frank przez chwilê siê zastanawia³, przywo³awszy w wyobraŸni obraz Astrid, jednak potrz¹sn¹³ przecz¹co g³ow¹.- Przykro mi - powiedzia³.- Ja jedynie piszê dla telewizji.Niestety, bardzo rzadko cokolwiek ogl¹dam.Kiedy Nevile odprowadza³ porucznika Chessmana i detektywa Bookera do drzwi, Frank skorzysta³ z okazji, ¿eby rozejrzeæ siê po bibliotece.Na bocznym stoliku zobaczy³ fotografiê w srebrnej ramce.Zdjêcie przedstawia³o szczup³¹ blondynkê w s³omkowym kapeluszu, opieraj¹c¹ siê o barierkê na jakimœ moœcie.Jedn¹ rêk¹ trzyma³a kapelusz, ¿eby nie zerwa³ go wiatr.Œmia³a siê do fotografa.- Atrakcyjna kobieta - zauwa¿y³ Frank, kiedy Nevile powróci³.Nevile wzi¹³ zdjêcie do rêki i popatrzywszy na nie, uœmiechn¹³ siê z têsknot¹.- Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]