[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciupasem mnie pan sprowadzisz czy co?.A jakbyœ mi pan coœ podobnego powiedzia³ po trzeŸwemu, tobym poszed³ do cyrku³u i daliby panu pojedynek.- Jesteœ pan bez honoru! - zawo³a³em.Teraz on zacz¹³ biæ w stó³.- Kto bez honoru?.Komu pan to mówisz?.Nie p³acê weksli czy dajê z³y towar, czym bankrutowa³?.Zobaczymy w s¹dzie, kto ma honor!.- Uspokójcie siê! - prosi³ radca Wêgrowicz.- Pojedynki to by³y w modzie dawniej, nie teraz.Podajcie sobie rêce.Wsta³em od sto³u zalanego piwem, zap³aci³em w bufecie i wyszed³em.Noga moja wiêcej nie postanie w tej pod³ej dziurze.Naturalnie, ¿e po takim wzburzeniu nie mog³em ju¿ byæ u pani Stawskiej.Z pocz¹tku myœla³em nawet, ¿e ca³¹ noc spaæ nie bêdê.Alem jakoœ zasn¹³.A gdy Stach przyszed³ na drugi dzieñ do sklepu, zapyta³em go:- Wiesz, co mówi¹?.¯e sklep sprzedajesz?.- A choæbym sprzeda³, có¿ by w tym by³o z³ego?.(Prawda! Có¿ by w tym by³o z³ego?.¯e te¿ mi tak prosta myœl nie przysz³a do g³owy.)- Ale bo widzisz - szepn¹³em - mówi¹ jeszcze, ¿e ¿enisz siê z pann¹ £êck¹.- Gdyby tak.Wiêc i có¿? - odpar³.(Ju¿ci, ma racjê! Có¿ to, jemu nie wolno ¿eniæ siê, z kim by chcia³, nawet z pani¹ Stawsk¹?.¯e te¿ nie zorientowa³em siê i bez potrzeby zrobi³em awanturê temu Szprocinie.)Naturalnie, poniewa¿ tego wieczora musia³em pójœæ nie tyle na piwo, ile a¿eby pogodziæ siê z nies³usznie obra¿onym Szprotem, wiêc znowu nie by³em u pani Stawskiej i nie ostrzeg³em, a¿eby nie siada³a w oknie.Tak wiêc nie bez przykroœci dowiedzia³em siê, ¿e do Wokulskiego miêdzy kupcami wzrasta niechêæ, ¿e sklep nasz bêdzie sprzedany i ¿e Stach ¿eni siê z pann¹ £êck¹.Mówiê: ¿eni siê, bo on nie maj¹c pod tym wzglêdem pewnoœci nie wyrazi³by siê tak stanowczo, nawet przede mn¹.Dziœ ju¿ na pewno wiem, za kim on têskni³ w Bu³garii, dla kogo zêbami i pazurami zdobywa³ maj¹tek.Ha, wola boska!.No i patrzcie, jak.ja odbiegam od przedmiotu.Ale teraz ju¿ na dobre zajmê siê awantur¹ pani Stawskiej i opowiem z szybkoœci¹ b³yskawicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]