[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.?      - Nie zdoÅ‚aÅ‚em dojechać do koÅ„ca.Wiesz, że w miarÄ™ oddalania siÄ™ od Amberu cienie stajÄ… siÄ™ coraz dziksze i dziwaczniejsze?      - Tak.      -.Aż sam umysÅ‚ zwraca siÄ™ ku szeleÅ„stwu?      - Tak.     .A gdzieÅ› poza tym wszystkim leżą Dworce Chaosu.Droga biegnie dalej, Corwinie.Jestem przekonany, że dociera aż do nich.      - Tego siÄ™ wÅ‚aÅ›nie obawiaÅ‚em.      - WÅ‚aÅ›nie dlatego, czy ciÄ™ popieram czy nie, nie zachÄ™caÅ‚bym do dziaÅ‚ania w takich czasach.BezpieczeÅ„stwo Amberu jest ważniejsze niż wszystko inne.      - Rozumiem.W takim razie dalsza dyskusja jest zbÄ™dna.      - A twoje plany?      - Ponieważ ich nie znasz, nie ma sensu ciÄ™ informować, że siÄ™ nie zmieniÅ‚y.Ale siÄ™ nie zmieniÅ‚y.      - Nie wiem, czy życzyć ci powodzenia, ale życzÄ™ ci jak najlepiej.CieszÄ™ siÄ™, że odzyskaÅ‚eÅ› wzrok - uÅ›cisnÄ…Å‚ mi rÄ™kÄ™.- Lepiej już pójdÄ™ po Benedykta.Jak rozumiem, nie jest zbyt poraniony?      - Nie przeze mnie.UderzyÅ‚em go tylko parÄ™ razy.Nie zapomnij przekazać wiadomoÅ›ci.      - Nie zapomnÄ™.      - I zabierz go z powrotem do Avalonu.      - SpróbujÄ™.      - Å»egnaj.Do zobaczenia, Gerardzie.      - Do widzenia, Corwinie.      OdwróciÅ‚ siÄ™ i odszedÅ‚ drogÄ….Nie wróciÅ‚em do wozu, zaczekaÅ‚em, aż zniknie mi z oczu.Potem doÅ‚ożyÅ‚em jego Atut do pozostaÅ‚ych i podjÄ…Å‚em swÄ… podróż do Antwerpii.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]