[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cokolwiek Yanus zamierzał właśnie powiedzieć do swojegokrnąbrnego Harfiarza, słowa te nigdy nie wyszły z jego ust.Zręczne posunięcieT'gellana zupełnie pozbawiło go konceptu.Pan Warowni kiwał więc głową wmilczeniu, reorganizując jednocześnie myśli. - Musicie informować Weyr o każdym, najmniejszym nawet śladziejaszczurek ognistych - kontynuował bezczelnie T'gellan. - Więc te bajki to prawda? - zapytał Yanus, odchrząkując zniedowierzaniem.- Więc te.te stworzenia naprawdę istnieją? - Jak najbardziej, Lordzie - odpowiedział Elgion ciepło.Widziałem, dotykałem i karmiłem spiżową jaszczurkę ognistą.Nazywa się Rill.Jest wielkości.mniej więcej, mojego przedramienia. - Naprawdę? Widziałeś go? - Alemi przepchał się przez tłum, niemogąc złapać oddechu z podniecenia i wysiłku; musiał jak najszybciejprzekuśtykać przez całą Warownię.- Więc jednak znalazłeś coś w tamtej jaskini? - W jaskini? - Elgion zupełnie zapomniał o pierwotnym celuswojej porannej wyprawy. - Jakiej jaskini? - spytał T'gellan. - W jaskini.- Elgion przełknął nerwowo ślinę i brawurowopodjął kłamstwo, które zaczł T'gellaa.- O której mówiłem Lessie.Przecież byłeśwtedy z nami. - Jakiej jaskini? - Tym razem to Yanus domagał się jasnejodpowiedzi, przysuwając się o krok do młodych mężczyzn, wyraźnie rozdrażnionyfaktem, że nie wie, czego dotyczy ich rozmowa. - Jaskini, który zauważyliśmy kiedyś z Alemim w pobliżuSmoczych Skał - powiedział Elgion, starajc się udobruchać Pana Warowni.- Alemi- tym razem zwrócił się do T'gellana - jest tym Człowiekiem Morza, który zeszłejwiosny widział jaszczurki w pobliżu Smoczych Skał.Jakieś dwa, trzy dni temupłynęliśmy tam wzdłuż brzegu i spostrzegliśmy tę jaskinię.Przypuszczam, żewłaśnie tam moglibyśmy znaleźć jaja jaszczurek ognistych. - No cóż, skoro jesteś już bezpieczny w swojej WarowniHarfiarzu Elgionie, mogę cię już opuścić.- T'gellan nie mógł się doczekaćpowrotu do Monartha.I do jaskini. - Dasz nam znać, jeśli coś znajdziesz, prawda? - zawołał za nimElgion, ale odpowiedział mu tylko nieokreślony gest jeźdźca, który już dosiadałsmoka. - Nie okazaliśmy mu żadnej wdzięczności, za to że cię tuprzywiózł - powiedział Yanus zmartwiony i nieco dotknięty nagłym odejściemjeźdźca. - Dopiero co jadł - odparł Elgion, kiedy spiżowy smok wzbijałsię w powietrze nad rozpaloną promieniami zachodzącego słońca zatoką. - Tak wcześnie? - Ach, to dlatego że walczył z Nici.Jest dowódcą skrzydła,więc musi szybko wracać do Weyru. To zrobiło wrażenie na Yanusie. Jeździec i smok zniknęli nagle bez śladu, co wywołało okrzykisumienia i zachwytu mieszkańców Warowni.Alemi pochwycił spojrzenie Elgiona iHarfiarz z trudem powstrzymał uśmiech, który cisnął mu się na usta; późniejwyjaśni Alemiemu cały dowcip.Ale czy nie okaże się, że zakpił sam z siebie;jeżeli po wszystkich tych kłamstwach T'gellan odnajdzie jaja.albo flecistę.w jaskini? - Harfiarzu Elgionie - powiedział Yanus stanowczym tonem,gestem wskazując pozostałym mieszkańcom powrót do Warowni.- Harfiarzu Elgionie,byłbym wdzięczny za kilka słów wyjaśnień. - Rzeczywiście, Lordzie, mam ci wiele do powiedzenia o tym, codzieje się w Weyrze. Elgion ruszył za Yanusem, który także postanowił wrócić doWarowni.Wiedział już, jak poradzić sobie z Lordem, nie uciekając się więcej dokłamstw i niedomówień.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]