[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z takimi,dla których sprzedajność i zdrada są drugą naturą.I z takimi, których sama do zdrady zmusiłaś.Jedenz nich zdradził ciebie.Normalna kolej rzeczy.Nie mówmi, że się tego nie spodziewałaś. - Oczywiście, że się spodziewałam - parsknęła Yennefer.-Najlepszy dowód, że kontaktuję się z wami.Przecież nie musiałam. - Nie musiałaś.To znaczy, że masz w tym interes. - Brawo.Jak zwykle bystra, jak zwykle przenikliwa.Kontaktuję się z wami, by upewnić, że tajemnica waszejloży jest u mnie bezpieczna.Nie zdradzę was. Filippa patrzyła na nią spod opuszczonych rzęs. - Jeśli liczyłaś - powiedziała wreszcie - że tą deklaracjąkupisz sobie czas, spokój i bezpieczeństwo, to przeliczyłaśsię.Nie czarujmy się, Yennefer.Uciekając z Montecalvodokonałaś wyboru, zdeklarowaś się po określonejstronie barykady.Kto nie jest z lożą, ten jest przeciw loży.Teraz próbujesz ubiec nas w odnalezieniu Ciri, a motywy,które tobą kierują, są względem naszych przeciwstawne.Działasz przeciw nam.Nie chcesz pozwolić, byśmywykorzystały Ciri do naszych celów politycznych.Wiedz zatem, że my zrobimy wszystko, byś ty nie zdołaławykorzystać dziewczyny do twoich, sentymentalnych. - A zatem wojna? - Współzawodnictwo - uśmiechnęła się jadowicie Filippa -Tylko współzawodnictwo, Yennefer. - Uczciwe i honorowe? - Chyba żartujesz. - No jasne.Niemniej jednak pewną sprawę chciałabympostawić uczciwie i jednoznacznie.Licząc zresztą, żecoś z tego będę miała. - Stawiaj. - W ciągu kilku najbliższych dni, może nawet jutro,dojdzie do wydarzeń, których następstw nie jestem w stanieprzewidzieć.Może być tak, że nasze współzawodnictwo irywalizacja przestaną nagle mieć znaczenie.Z prostejprzyczyny.Nie będzie współzawodnika. Filippa Eilhart zmrużyła podkreślone błękitnym cieniem oczy. - Rozumiem. - Sprawcie wówczas, bym pośmiertnie odzyskałareputację i dobre imię.By nie uważano mnie już za zdrajczynięi wspólniczkę Vilgefortza.Proszę o to lożę.Proszęciebie osobiście. Filippa milczała przez chwilę. - Prośbie odmawiam - powiedziała wreszcie.- Przykromi, ale twoja rehabilitacja nie leży w interesie loży.Jeżeli umrzesz, umrzesz jako zdrajczyni.Będziesz zdrajczyniąi zbrodniarką dla Ciri, bo łatwiej będzie wówczasdziewczyną manipulować. - Zanim przedsięweźmiesz coś, co grozi śmiercią - wykrztusiłanagle Triss - zostaw dla nas. - Testament? - Coś, co pozwoli nam.Kontynuować.Pójść po twoimśladzie.Odnaleźć Ciri.Przecież tu przede wszystkimchodzi o jej dobro! O jej życie! Yennefer, Dijkstra odnalazł.pewne ślady.Jeżeli to Vilgefortz ma Ciri, dziewczyniegrozi straszna śmierć. - Milcz, Triss - szczeknęła ostro Filippa Eilhart.- Tunie będzie handlu ani przetargów. - Zostawię wam wskazówki - powiedziała wolno Yennefer.-Zostawię informacje o tym, czego się dowiedziałam i otym, co przedsięwzięłam.Zostawię wam ślad, poktórym będziecie mogły pójść.Ale nie za darmo.Nie chceciemnie rehabilitować w oczach świata, to do diabla z wamii ze światem.Ale zrehabilitujcie mnie choć w oczachjednego wiedźmina. - Nie - odrzekła prawie natychmiast Filippa.- Torównież nie leży w interesie loży.Również dla twojegowiedźmina pozostaniesz zdrajczynią i sprzedajną czarownicą.Nie leży w interesie loży, by rozrabiał, szukajączemsty, a gdy będzie tobą pogardzał, nie będzie chciałmścić.Zresztą, on już chyba nie żyje.Albo umrze ladadzień. - Informacje - rzekła głucho Yennefer - za jego życie.Ocal go, Filippa. - Nie, Yennefer. - Bo nie leży to w interesie loży - w oczach czarodziejkizapłonął fioletowy ogień.- Słyszałaś, Triss? Oto twojaloża.Oto jej prawdziwe oblicze, oto jej prawdziwe interesy.I co ty na to? Byłaś dla dziewczyny mentorką, prawie,sama tak mówiłaś, starszą siostrą.A Geralt. - Nie bierz Triss pod romantyczny włos, Yennefer -Filippa zrewanżowała się ogniem w oczach.- Dziewczynęznajdziemy i uratujemy bez twojej pomocy.A jeśli tobiesię powiedzie, to piękne i stokrotne dzięki, wyręczysz nas,zaoszczędzisz fatygi.Ty wyrwiesz dziewczynę z rąk Vilgefortza,my wyrwiemy ją z twoich.A Geralt? Kto to jestGeralt? - Słyszałaś, Triss? - Wybacz mi - powiedziała głucho Triss Merigold.-Wybacz, Yennefer. - O, nie, Triss.Nigdy.***** Triss patrzyła w podłogę.Oczy Cracha an Craite byłyjak oczy jastrzębia. - Nazajutrz po tej ostatniej tajemniczej komunikacji -powiedział wolno jarl Wysp Skellige - tej, o której ty,Triss Merigold, niczego nie wiesz, Yennefer odpłynęła zeSkellige, biorąc kurs na Głębię Sedny.Pytana, czemu płyniewłaśnie tam, spojrzała mi w oczy i odrzekła, że zamierzasprawdzić, czym katastrofy naturalne różnią sięod nienaturalnych.Odpłynęła dwoma drakkarami, "Tamarą" i"Alkyone", z załogami złożonymi wyłącznie z ochotników.To było dwudziestego ósmego sierpnia, dwa tygodnietemu.Więcej jej już nie widziałem. - Kiedy dowiedziałeś się. - Pięć dni później - przerwał dość obcesowo.- Trzydni po wrześniowym nowiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]