[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.StaÅ‚em dygocÄ…c na caÅ‚ym ciele, peÅ‚en sprzecznych uczuć, gdy wtem znów usÅ‚yszaÅ‚em jego gÅ‚os i poczuÅ‚em, że jest obok.Dworkin wróciÅ‚.      - CoÅ› mi przyszÅ‚o do gÅ‚owy - powiedziaÅ‚.- Jak chcesz podziwiać mój obraz, kiedy tu jest tak ciemno?      - Nic nie szkodzi, nauczyÅ‚em siÄ™ widzieć w ciemnoÅ›ci - zapewniÅ‚em go.- Å»yjÄ™ w niej od tak dawna, że zdążyÅ‚em jÄ… oswoić.      - Rozumiem.Po prostu byÅ‚em ciekaw.Zapal Å›wiatÅ‚o, żebym mógÅ‚ wrócić.      - Dobrze - przystaÅ‚em, wyjmujÄ…c mojÄ… przedostatniÄ… zapaÅ‚kÄ™ - ale kiedy wpadniesz nastÄ™pnym razem, przynieÅ› lepiej wÅ‚asnÄ… pochodniÄ™.Ja bÄ™dÄ™ już bez zapaÅ‚ek.      Kiedy zniknÄ…Å‚ ponownie, odwróciÅ‚em siÄ™ szybko i zanim zapaÅ‚ka zgasÅ‚a, spojrzaÅ‚em na latarniÄ™ morskÄ… w Cabrze.Tak, byÅ‚a w niej moc, czuÅ‚em jÄ….      Jednakże czy moja jedyna, ostatnia zapaÅ‚ka wystarczy? Nie, chyba nie.PotrzebowaÅ‚em dÅ‚uższej chwili koncentracji, aby użyć Atutu jako furtki.      Co mógÅ‚bym spalić? SÅ‚oma byÅ‚a zbyt wilgotna i mogÅ‚aby siÄ™ nie zająć.To straszne mieć furtkÄ™ - drogÄ™ do wolnoÅ›ci - tuż przed nosem i nie móc z niej skorzystać.PotrzebowaÅ‚em ognia, który potrwa przez jakiÅ› czas.      Mój siennik.ByÅ‚ to zszyty kawaÅ‚ek zgrzebnego płótna wypchany sÅ‚omÄ….Ta sÅ‚oma powinna być suchsza, a i materiaÅ‚ powinien siÄ™ zapalić.      UprzÄ…tnÄ…Å‚em poÅ‚owÄ™ celi do goÅ‚ego kamienia na podÅ‚odze.Później rozejrzaÅ‚em siÄ™ za wyostrzonÄ… Å‚yżkÄ…, żeby przeciąć niÄ… poszwÄ™.ZaklÄ…Å‚em.Dworkin wziÄ…Å‚ jÄ… ze sobÄ….TargajÄ…c i szarpiÄ…c rozerwaÅ‚em siennik i wyciÄ…gnÄ…Å‚em ze Å›rodka suchÄ… sÅ‚omÄ™.ZrobiÅ‚em z niej maÅ‚y kopczyk, a płótno poÅ‚ożyÅ‚em obok, żeby je w razie potrzeby dorzucić do ognia.Ale im mniej dymu, tym lepiej.MógÅ‚by zwrócić uwagÄ™ przechodzÄ…cego strażnika.Nie byÅ‚o to na szczęście zbyt prawdopodobne, gdyż dopiero co dostaÅ‚em jedzenie, a przynoszÄ… mi jeden posiÅ‚ekdziennie.      ZapaliÅ‚em mojÄ… ostatniÄ… zapaÅ‚kÄ™ i najpierw podpaliÅ‚em puste już pudeÅ‚ko tekturowe, a kiedy siÄ™ zajęło, przytknÄ…Å‚em je do sÅ‚omy.ZatliÅ‚a siÄ™ i omal nie zgasÅ‚a - byÅ‚a wilgotniejsza, niż myÅ›laÅ‚em, mimo że wyciÄ…gnÄ…Å‚em jÄ… z samego Å›rodka materaca.Ale w koÅ„cu rozjarzyÅ‚o siÄ™ parÄ™ iskierek, a potem pokazaÅ‚ siÄ™ pÅ‚omieÅ„.MusiaÅ‚em zużyć do tego celu dwa pozostaÅ‚e puste pudeÅ‚ka po zapaÅ‚kach, toteż dziÄ™kowaÅ‚em w duchu Bogu, że nie wyrzuciÅ‚em ich do dziury kloacznej.Czwarte i ostatnie pudeÅ‚ko Å›ciskaÅ‚em w pogotowiu w garÅ›ci, w lewej rÄ™ce trzymajÄ…c poszwÄ™ siennika i wpatrujÄ…c siÄ™ intensywnie w rysunek.      Kiedy pÅ‚omienie poszÅ‚y w górÄ™, a ich blask ogarnÄ…Å‚ Å›cianÄ™, skupiÅ‚em siÄ™ na widoku latarni, wywoÅ‚ujÄ…c w myÅ›li jej obraz.ZdawaÅ‚o mi siÄ™, że sÅ‚yszÄ™ w dali krzyk mew i czujÄ™ sÅ‚ony powiew wiatru na twarzy.Im dÅ‚użej patrzyÅ‚em, tym realniejszy stawaÅ‚ siÄ™ widok przed moimi oczami.Nie odrywajÄ…c wzroku od rysunku dorzuciÅ‚em do ognia poszwÄ™ - pÅ‚omienie na moment przygasÅ‚y, lecz zaraz wystrzeliÅ‚y w górÄ™.      RÄ™ka Dworkina nie straciÅ‚a swoich magicznych wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci, gdyż wkrótce latarnia morska wydawaÅ‚a mi siÄ™ równie rzeczywista jak moja cela, a po chwili staÅ‚a siÄ™ jedynÄ… rzeczywistoÅ›ciÄ…, a cela tylko Cieniem za moimi plecami.UsÅ‚yszaÅ‚em plusk fal i poczuÅ‚em ciepÅ‚o popoÅ‚udniowego sÅ‚oÅ„ca.ZrobiÅ‚em krok naprzód, lecz moja noga nie wylÄ…dowaÅ‚a w ognisku.      StaÅ‚em na piaszczysto-skalistym brzegu maÅ‚ej wyspy zwanej CabrÄ…, na której znajdowaÅ‚a siÄ™ duża, szara latarnia morska, wskazujÄ…ca w nocy drogÄ™ statkom pÅ‚ynÄ…cym do Amberu.Nad mojÄ… gÅ‚owÄ… krążyÅ‚o stadko przestraszonych, wrzeszczÄ…cych mew, a mój Å›miech zlaÅ‚siÄ™ w jedno z szumem fal i swobodnÄ… pieÅ›niÄ… wiatru.Amber leżaÅ‚ czterdzieÅ›ci trzy mile za moim lewym ramieniem.      UciekÅ‚em.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]