[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy tym, dopóki ogieÅ„ siÄ™ pali, takie goroÅ„co, jak mówiÄ… twoje Litwinki, że nie wiadomo, gdzie siÄ™ ukryć, a jednoczeÅ›nie nogi i plecy marznÄ….Czasami zamiast w powarni udawaÅ‚o nam siÄ™ nocować w jurcie, ale i te chambres garnies nie sÄ… bez "ale".KilkanaÅ›cioro ludzi pÅ‚ci mÄ™skiej, żeÅ„skiej i nijakiej gnieździ siÄ™ w maÅ‚ej jurcie razem z psami, cielÄ™tami, w bezpoÅ›rednim sÄ…siedztwie bydÅ‚a.DoÅ‚Ä…czony do tego zapach gnijÄ…cych ryb powoduje to, że trzeba byÅ‚o wyskakiwać na jednej nodze dla zÅ‚apania tchu.Rano znowu jazda.WytrzymaÅ‚ość reniferów - zadziwiajÄ…ca Trzeba je widzieć (choć nie radzÄ™.) obciążone naÅ‚adowanymi nartami, gdy siÄ™ wdzierajÄ… na pionowe urwiska gór lub gdy pÄ™dzÄ… po bÅ‚otnistych kÄ™pach, ledwie-ledwie pokrytych Å›niegiem.PÄ™dzimy przez bÅ‚ota! Narty skaczÄ…, chyboczÄ… siÄ™ po kÄ™pach jak łódź w czasie wiatru na wodzie.Noc ciemna, widać tylko jakÄ…Å› nikÅ‚Ä…, biaÅ‚Ä… pÅ‚aszczyznÄ™.Woźnice krzykiem poganiajÄ… zwierzÄ™ta do szybszego biegu.Za sobÄ… sÅ‚yszÄ™ coÅ› w rodzaju sapania lokomotywy i co chwila to z prawej, to z lewej strony ukazuje siÄ™ poczciwy, rogaty pysk jelenia, obroÅ›niÄ™ty szronem, buchajÄ…cy parÄ…, z wywieszonym jak u psa jÄ™zorem.Gdy Å›cisnęły silniejsze mrozy, jelenie przestaÅ‚y sapać i stuliÅ‚y buziaki.W czasie jazdy trzeba siÄ™ ciÄ…gle przechylać to w tÄ™, to w owÄ… stronÄ™ dla zachowania równowagi albo, dla przywrócenia jej, uderzać nogÄ… w ziemiÄ™.Wjeżdżamy w las, przecinamy wzgórza, po czym szalonym pÄ™dem staczamy siÄ™ znowu w dolinÄ™.Jelenie pÄ™dzÄ… jak wiatr i narty lecÄ…, aż dech zamiera w piersiach.Na dole przednie narty zwalniajÄ… biegu, nastÄ™pnie wszystkie z trzaskiem uderzajÄ… siÄ™ o siebie i rozskakujÄ… na wsze strony.W dolinie znowu kÄ™py, znowu podskoki nart niby po wzburzonych falach.Zmuszonemu do ciÄ…gÅ‚ych ćwiczeÅ„ gimnastycznych - ciepÅ‚o, ale nogi marznÄ…, a przy szalonym pÄ™dzie po kÄ™pach w ciemnoÅ›ci nie może być mowy o rozgrzaniu siÄ™ w jakikolwiek sposób.Nareszcie w oddali ukazuje siÄ™ sÅ‚up iskier.To jurta! Witamy jÄ… radoÅ›nie jak żeglarze latarniÄ™ morskÄ….Po chwili rozgaszczamy siÄ™ w cieple jamy i pijemy jak bohaterowie Homera, a zaraz potem spać, spać! No i tak co dzieÅ„ - przez trzy miesiÄ…ce i dwa dni.Mój aparat, szkÅ‚o, przybory dowiozÅ‚em w caÅ‚oÅ›ci, czemu siÄ™ okrutnie dziwujÄ™.MajÄ… mi przysÅ‚ać z Jakucka klisze, papier i w ogóle wszystko.Cóż tam u ciebie, moja sÅ‚odka dziewczyno, moja miÅ‚a siostrzyczko."15 grudnia.Od pewnego czasu Å‚aknÄ™ i poszukujÄ™ widoku radoÅ›ci.Szukam książek wesoÅ‚ych.WielkÄ… by mi przyjemność sprawiÅ‚o, żebym widziaÅ‚a czyjeÅ› życie peÅ‚ne szczęścia.Mam dokoÅ‚a siebie albo nÄ™dzne, chorowite egzystencje, albo zapasy z przeciwnoÅ›ciami nad siÅ‚y.Co krok można spotkać osoby zadowolone (z siebie), ale nigdzie nie widać wesoÅ‚ych.Zadowolenie jest tam, gdzie sÄ… maÅ‚e potrzeby, a szczęścia, z którego try,ska wesele, tak jakby nigdzie nie byÅ‚o.CzÅ‚owiek stworzony jest do szczęścia! Cierpienie trzeba zwalczać i niszczyć jak tyfus i ospÄ™.24 grudnia.WróciÅ‚am z pasterki.ByÅ‚yÅ›my wszystkie, to jest panna Helena, Iza i moje bÄ™benki.Mróz.Sypki Å›nieg iskrzy siÄ™ i chrupie pod nogami.Z mojego okna widzÄ™ tylko dachy ze srebra.Szeregi zaczarowanych paÅ‚aców stanęły w biednej dzielnicy.Księżyc Å›wieci.Druty telefoniczne osÄ™dziaÅ‚y.SÄ… biaÅ‚e jak sznury grubej baweÅ‚ny, którÄ… zwija na kÅ‚Ä™bek jakaÅ› babcia, ogromnie, ogromnie wiekowa.Jest coÅ› dziwnego w tej nocy jasnej, w tej nocy czystej.NiewysÅ‚owiony wdziÄ™k leży na murach oblanych Å›wiatÅ‚em miesiÄ™cznym.Już chyba wszystkie walki ze znużenia w tej ciszy ustaÅ‚y i żelazna pięść przemocy osÅ‚abÅ‚a z żalu.Gdyby w tej chwili zbójca chciaÅ‚ sztylet utopić w piersiach swojej ofiary - zemdlaÅ‚aby mu rÄ™ka.Bo teraz anioÅ‚owie zstÄ™pujÄ… z niebios na ziemiÄ™ i tulÄ… do serc przeczystych westchnienia skrzywdzonych ludzi.Kto teraz modlić siÄ™ bÄ™dzie.W żłobie, gorzej niż niemowlÄ™ ubogiego parobka, leży ten, o którym mówiÅ‚ Izajasz, że "uderzy ziemiÄ™ rózgÄ… ust swoich".Może to Jego królestwo już siÄ™ zaczęło, może już idzie "rok PaÅ„ski wdziÄ™czny".Niech siÄ™ umocniÄ… dusze cierpiÄ…ce dla dobra wielu, niech wytchnÄ…, Panie.26 grudnia.ÅšwiÄ™ta! ÅšpiÄ™, próżnujÄ™ i chodzÄ™ na wizytki.ZniosÅ‚am do siebie stos książek i rzucam siÄ™ od jutra w srogie czytanie.Guépe wyjechaÅ‚a na tydzieÅ„.Do naszego apartamentu wyniesiono dla braku miejsca od paÅ„stwa S.choinkÄ™.Mam w nocy miÅ‚y zapach Å›wierczyny.Ach, żeby tak przejechać siÄ™ sankami wÅ›ród lasu obsypanego Å›niegiem, Å›wiecÄ…cego soplami, w zimowy wieczór, kiedy to gonty na dachach strzelajÄ…! Jak to tam jest teraz?Puste pola.Ani szmeru, ani szelestu.Księżyc idzie nad rozlegÅ‚ym przestworem.Gdzieniegdzie gruszka polna stoi wÅ›ród Å›niegów samotna, obdarta.Rzuca swój cieÅ„ bÅ‚Ä™kitnawy.7 stycznia.WacÅ‚aw umarÅ‚.OdebraÅ‚am wiadomość od tej pani przed tygod.23 marca.PrzerzucajÄ…c rupiecie w szufladzie mojego stolika, znalazÅ‚am ten sekretnik.Gdym go otwarÅ‚a, wzrok mój trafiÅ‚ na sÅ‚owa przed dwoma miesiÄ…camipisane.Jak gdyby coÅ› nowego!.Zarazem takie samo zimno, obojÄ™tność.Czyliż to ma być moje nieszczęście? Gdzież ono jest? Ja go nie czujÄ™.SÅ‚owa te sÄ… puste wewnÄ…trz i tylko majÄ… formÄ™, powÅ‚okÄ™ bólu znanego ludziom.Dawno, gdy jeszcze byÅ‚am w domu, nieboszczyk tatko pokazywaÅ‚ mi w GÅ‚ogach pszenicÄ™, którÄ… Å›nieć zjadÅ‚a.SzliÅ›my rano o Å›wicie, obok niwy pod góranad strumykiem Kamiennym.Tatko urywaÅ‚ kÅ‚os, wyjmowaÅ‚ z niego ziarno.ByÅ‚o caÅ‚kiem podobne do ziarna peÅ‚nego, miaÅ‚o zewnÄ™trznÄ… barwÄ™.Tylko gdy byÅ‚o dotknąć go palcem, wylatywaÅ‚ ze Å›rodka zÅ‚otej Å‚upiny murz czarny, pyÅ‚kowaty, sypki.Tak i moje uczucia.Nie ma w nich czystego chleba uczuć siostrzanych tylko Å›nieć spróchniaÅ‚a.25 marca.ChciaÅ‚abym tu opisać.Zaczynam czuć potrzebÄ™ wyjawienia, jakby ekstyrpacji z gÅ‚Ä™bi siebie.Jestem taka zabita! Å»adnych uczuć, żadnych nawet poruszeÅ„.Jestem podobna do owej sadzawki Siloe , gdy od niej anioÅ‚ odleciaÅ‚.CzujÄ™, że coÅ› w mej duszy, jakaÅ› dawniejsza jej wÅ‚adza - przestaÅ‚a istnieć, a to, co zostaÅ‚o, jest dla mnie już na nic.Jest to tchórzliwe i oziÄ™bÅ‚e.Nic już nowego na ziemi zrobić nie potrafiÄ™.SÄ… jeszcze dobre istoty, które ceniÄ… we mnie i te resztki, ale ja sama czyż mogÄ™ przystać na myÅ›l, żeby jakÄ…kolwiek wartość nadawać czemuÅ›, co jest jak nÄ™dzny Å‚achman, pozostaÅ‚y z dawnej odzieży.ByÅ‚ czas, kiedy sÄ…dziÅ‚am, że jestem zdruzgotana ze szczÄ™tem DziÅ› widzÄ™, że tak nie jest.ZÅ‚amane jest tylko moje osobiste szczęścieChcÄ™ rozbudzić w sobie siÅ‚Ä™ życia, biczujÄ™ siÄ™ wspomnieniem panny L., biorÄ™ siÄ™ pazurami do robót ciężkich.Ale to wszystko, to wszystko.Takie mam ciÄ…gle uczucie, jakby mi ktoÅ› podpowiadaÅ‚, co trzeba, uczyÅ‚ miÄ™, jak trzeba, wysilaÅ‚ na to duszÄ™ swojÄ…, a ja mu stale, z chÅ‚opska nie dowierzam.CzÄ™sto przybiega do mnie to ta, to owa znajoma i mówi o swych strapieniach Wówczas miÄ™ to "mile zajmuje", ale ów sposób bardzo zbliżony do wzgardy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]