[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokrój go na kawałki i wygotuj, a później roztłucz na gęstą papkę, wysusz i ubijna proszek.Trzeba pół misy proszku zmieszanego z wodą, żeby znów zrobiła siępapka, którą się je, kiedy kobieta nie jest w odosobnieniu, gdy duchy nieprowadzą walki. Creb wszedł do jaskini i zobaczył je pogrążone w rozmowie.Odrazu dostrzegł zmianę w Ayli - była ożywiona, skupiona, uważna, uśmiechała się.Był już najwyższy czas, by się z tego otrząsnęła, pomyślał, kuśtykając w stronęogniska. - Iza! - zawołał, by zwrócić ich uwagę.- Czy mężczyzna ma tuumrzeć z głodu? Kobieta poderwała się z odrobiną winy w spojrzeniu, ale Crebnie zwrócił na to uwagi - był tak zadowolony, widząc Aylę pracującą z zapałem igawędzącą, że nie dostrzegł Izy. - Jedzenie będzie zaraz gotowe, Creb - powiedziała Ayla.Zuśmiechem skoczyła na nogi i uściskała go. Creb poczuł się lepiej niż kiedykolwiek ostatnimi czasy.Gdyrozsiadł się na skórach, do jaskini wbiegła Uba. - Jestem głodna! - wymachiwała rękami dziewczynka. - Ty zawsze jesteś głodna, Uba - roześmiała się Ayla, podnoszącdziecko i okręcając je wokół siebie. Uba była zachwycona - pierwszy raz tego lata Ayla chciała się znią bawić. Kiedy już zjedli, Uba wpełzła na kolana Creba, a Ayla, nucącpod nosem, pomagała Izie uprzątnąć po posiłku.Mog-ur westchnął z lubością, czułsię dobrze w swoim ognisku.Chłopcy są bardzo potrzebni, pomyślał, ale ja chybawolę dziewczynki.Nie muszą być duże i odważne przez cały czas i nie wstydzą sięprzytulić, kiedy zasypiają na kolanach.Prawie żałował, że Ayla już nie byłamałą dziewczynką. Następnego ranka Ayla przebudziła się z przeczuciem dobrejprzyszłości.Będę miała dziecko, pomyślała.Nagle poczuła nieodpartą ochotę, bywstać.Chyba pójdę dziś nad strumień, muszę umyć włosy.Wyskoczyła z legowiska,ale zaraz ogarnęła ją fala mdłości.Może lepiej coś zjeść i zobaczyć, czyutrzyma się w żołądku? Muszę jeść, jeśli chcę, żeby dziecko było zdrowe.Zwymiotowała, ale gdy po chwili powstała, znów zaczęła jeść i poczuła sięlepiej.Wciąż roztrząsała w myślach cud swojego macierzyństwa, opuszczającjaskinię i ruszając w stronę strumyka. - Ayla! - zawołał szyderczo Broud i chełpliwie dał jej znak. Dziewczyna była zaskoczona.Zupełnie o nim zapomniała, myśląc oznacznie ważniejszych sprawach, jak jej własne, spragnione opieki niemowlę.Przejdę przez to i będzie po wszystkim, pomyślała i cierpliwie zajęła pozycję,żeby Broud mógł sobie ulżyć.Mam nadzieję, że mu się spieszy, muszę iść nadstrumień i umyć włosy. Broud czuł się zniechęcony.Czegoś mu brakowało - nie wzbudziłw niej żadnego odzewu.Brak mu było podniecenia, jakie dawało przymuszaniedziewczyny.Kipiąca nienawiść i gorzkie przygnębienie, których nie udawało jejsię dotąd całkiem ukryć, zniknęły.Już nie walczyła, zachowywała się, jakby gotam w ogóle nie było, jak gdyby niczego nie odczuwała.I tak było - jej umysłprzebywał w innym królestwie, nie zwracała już większej uwagi na to, że w niąwchodził, aniżeli przedtem na jego łajanie czy mocne razy.Była to jeszcze jednarzecz, z którą musiała się pogodzić, i zrobiła to z rezygnacją.Jej spokój ipogoda ducha powróciły. Broud największą przyjemność czerpał z dominacji nad Aylą, niez samego cielesnego kontaktu.Stwierdził, że nie czuje już żadnego podniecenia;miał nawet trudność z utrzymaniem wzwodu.Po kilku próbach, kiedy nie udało musię osiągnąć szczytu, wycofał się, a po chwili zupełnie zrezygnował.To byłotakie upokarzające.Zachowuje się wręcz jak kamień, pomyślał.Przecież i takjest brzydka.Poświęciłem jej dość czasu.Nawet nie docenia zaszczytu, żezainteresował się nią przyszły przywódca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]