[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.U³o¿y³am pisma z powrotem i wype³z³am z pokoju i ca³ego mieszkania.Nie mog³am pozbyæ siê wra¿enia, ¿e wujek Mo jest bardzo dziwnym facetem.Na kó³ku znajdowa³y siê dwa klucze.Wsadzi³am jeden z nich do zamka w tylnych drzwiach, ale nie pasowa³.Spróbowa³am drugiego i musia³am powstrzymaæ nerwowy chichot, poniewa¿ drzwi otworzy³y siê.Coœ we mnie nie chcia³o, ¿eby klucze okaza³y siê w³aœciwe.Chyba by³o to bardzo ma³e coœ.Coœ, co wiedzia³o, ¿e nie do twarzy mi w wiêziennym ubranku.Za drzwiami znajdowa³ siê w¹ski korytarz.Zauwa¿y³am troje drzwi, a w g³êbi sklep.Po drugiej stronie korytarza i pomieszczenia sklepowego widzia³am okno i lampy na przeciwleg³ej ulicy.To znaczy³o, ¿e wszyscy widz¹ tak¿e œwiat³a w sklepie, wiêc musia³am bardzo uwa¿nie obchodziæ siê z latark¹.Omiot³am pospiesznie jej promieniem korytarz i sklep, by upewniæ siê, ¿e nie mam towarzystwa.Otworzy³am pierwsze drzwi na prawo i zobaczy³am schody do piwnicy.Zawo³a³am:- Hej, jest tam kto?Nikt mi nie odpowiedzia³, wiêc zamknê³am drzwi.Wrzask w ciemnoœciach to jedyny œmia³y wyczyn, jaki przewidzia³am podczas przeszukiwania piwnicy.Za drugimi drzwiami znajdowa³a siê pralnia.Za trzecimi szafa ze szczotkami.Wy³¹czy³am œwiat³o i odczeka³am chwilê, ¿eby przyzwyczaiæ wzrok do ciemnoœci.Ostatnim razem by³am w tym sklepie pewnie dwa lub trzy lata temu, ale zna³am go dobrze i wiedzia³am, ¿e nic siê w nim nie zmieni³o.U wujka Mo nic siê nigdy nie zmienia³o.Przez ca³e pomieszczenie bieg³a lada.Jedna jej po³owa stanowi³a staroœwiecki kontuar barowy.Sta³o przy nim piêæ sto³ków.Za kontuarem Mo trzyma³ ma³¹ kuchenkê, plastikowy pojemnik na lemoniadê, czterokurkowy automat z napojami, dwa shakery do mlecznych koktajli, maszynê z lodami i dwa palniki do parzenia kawy.Drug¹ po³owê lady stanowi³a szklana witryna z lodami i cukierkami.Ruszy³am przed siebie niczym nocny drapie¿nik.Nie wiedzia³am, czego w³aœciwie szukam, za to mia³am absolutn¹ pewnoœæ, ¿e tego nie znalaz³am.Wszystko sta³o na swoim miejscu.Mo chyba posprz¹ta³ przed wyjazdem.W zlewie nie zauwa¿y³am brudnych naczyñ.Nic nie wskazywa³o na to, ¿e zosta³ oderwany od obowi¹zków albo ¿e musia³ odejœæ w poœpiechu.Otworzy³am kasê.Pusta.Ani grosza.W mieszkaniu tak¿e nie znalaz³am pieniêdzy.W md³ym œwietle s¹cz¹cym siê przez witrynê przemkn¹³ jakiœ cieñ; kucnê³am za lad¹.Cieñ znikn¹³, a ja nie mia³am najmniejszego zamiaru marnowaæ czasu na krycie siê w sklepie.Stanê³am w korytarzu i zaczê³am nas³uchiwaæ.Na cementowym podjeŸdzie rozleg³y siê kroki.Z zapartym tchem patrzy³am, jak klamka siê porusza.Drzwi nie drgnê³y.By³y zamkniête na klucz.Us³ysza³am chrobot w zamku i dalej sta³am, ze strachu bliska pomieszania zmys³Ã³w.Jeœli to nie Mo, to siedzê po uszy w nawozie.Bardzo cicho zrobi³am dwa kroki do ty³u.Klucz nie radzi³ sobie z zamkiem.Mo¿e nie radzi³ sobie, bo nie by³ kluczem! Mo¿e ktoœ chce siê w³amaæ do sklepu wujka Mo!Cholera.Czy ktoœ by uwierzy³, ¿e w tym samym czasie do sklepu w³ami¹ siê dwie osoby? Pokrêci³am g³ow¹ z niesmakiem.Problem przestêpczoœci w Trenton zaczyna wymykaæ siê z r¹k.Schowa³am siê w ³azience, cicho zamknê³am drzwi i wstrzyma³am oddech.Us³ysza³am, ¿e zamek poddaje siê i tylne drzwi staj¹ otworem.Dwa kroki.Ktoœ sta³ w korytarzu i czeka³, a¿ jego wzrok przywyknie do ciemnoœci.IdŸ do tej kasy i miejmy to ju¿ za sob¹, pomyœla³am.Ze¿ryj wszystkie lody.Czuj siê jak u siebie.Us³ysza³am kroki na drewnianej pod³odze i raptem drzwi obok otworzy³y siê.To pewnie te drzwi do piwnicy.Sta³y otworem na tyle d³ugo, by ktoœ móg³ spojrzeæ w jej g³¹b.Potem cicho siê zamknê³y.Osoba, która zjawi³a siê w sklepie, robi³a dok³adnie to, co ja - i nagle dozna³am okropnego przeczucia, ¿e w nastêpnej kolejnoœci otworzy drzwi mojej kryjówki.Nie potrafi³am ich zamkn¹æ, nie by³o ¿adnego okna, przez które mog³abym uciec.W jednej rêce trzyma³am latarkê, w drugiej - pieprz w aerozolu.W torebce mia³am broñ, ale doœwiadczenie podpowiada³o mi, ¿e nie bêdê siê rwa³a do jej u¿ycia.Poza tym nie pamiêta³am, czy w ogóle jest nabita.Lepiej skupiæ siê na aerozolu.By³am zdecydowana u¿yæ go bez pardonu.Us³ysza³am chrobot klamki i w chwilê potem drzwi ³azienki stanê³y otworem.W³¹czy³am latarkê; w snopie œwiat³a zobaczy³am z³e czarne oczy.Mój plan zak³ada³ oœlepienie intruza œwiat³em, rozpoznanie go i podjêcie decyzji, co dalej.Jedynym s³abym punktem mojego planu by³o za³o¿enie, ¿e œlepota ³¹czy siê z parali¿em.W u³amek sekundy po w³¹czeniu latarki nagle poczu³am, ¿e szybujê w powietrzu.Uderzy³am o œcianê ³azienki i osunê³am siê na ziemiê.W mózgu eksplodowa³y mi czerwone fajerwerki, a potem zapad³a ciemnoœæ.Nastêpne, co pamiêtam, to wysi³ki, by odzyskaæ przytomnoœæ, otworzyæ oczy, zorientowaæ siê, gdzie jestem.By³o ciemno.Noc.Dotknê³am twarzy.Lepka.Pod moim policzkiem rozlewa³a siê ciemna ka³u¿a.Wbi³am w ni¹ oszo³omione spojrzenie.Krew, pomyœla³am.Mia³am wypadek samochodowy.Nie, chyba nie.Potem przypomnia³am sobie.Znajdowa³am siê w sklepie Mo.Le¿a³am na boku w toalecie, przedziwnie okrêcona wokó³ muszli klozetowej, z g³ow¹ pod ma³¹ umywalk¹.Wokó³ panowa³a cisza.Nie poruszy³am siê.Nas³uchiwa³am i czeka³am, a¿ w g³owie przestanie mi siê krêciæ.Przesunê³am jêzykiem po zêbach.Wszystkie na miejscu.Dr¿¹c¹ rêk¹ dotknê³am nosa.Równie¿ wydawa³ siê nietkniêty.Krew musia³a pochodziæ z innego Ÿród³a.Bo naprawdê le¿a³am w ka³u¿y krwi.DŸwignê³am siê z pod³ogi, stanê³am na czworakach i zobaczy³am to Ÿród³o krwi.Cia³o, le¿¹ce twarz¹ w dó³ w w¹skim korytarzyku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]