[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Promieñ œwiat³a przecina³ mostek na ukos.Komandor systematycznie przegl¹da³ zak¹tki mostka w poszukiwaniu dalszych ofiar.Znalaz³ trzy cia³a.Ma³¹ pociechê sprawi³o mu to, ¿e marynarze, nie mêcz¹c siê,zginêli natychmiast.Piêciu zabitych trzysekundow¹ seri¹.Doskona³y wynik -myœla³ z gorycz¹.Wszed³ na tylny trap i prawie nie wierz¹c w³asnym oczompatrzy³ w g³¹b przedniego komina.Nie móg³ dojrzeæ nic wiêcej.Œródokrêciepowoli znika³o w mroku.Dopala³y siê ostatnie œwiece zrzucone przez condora.Zawróci³ i poszed³ z powrotem na koniec mostka.Przynajmniej zobaczy³em"Stirlinga" - myœla³ z bólem.- Có¿ to powiedzia³em niespe³na dziesiêæ minuttemu? Chcia³bym, ¿eby dobrali siê do "Stirlinga" czy coœ w tym sensie.-wykrzywi³ usta.- Dobrali siê.I to nieŸle! "Stirling", id¹cy milê przed"Ulissesem", skrêci³ w prawo na po³udniowy wschód.Przednie nadbudówkiobejmowa³y p³omienie.Turner patrzy³ przez nocn¹ lornetê staraj¹c siê zbadaæzniszczenia, lecz zwarta œciana ognia przes³ania³a nadbudówki i pok³ady od dachua¿ po mostek.Nie dojrza³ nic, prócz tego, ¿e na wysokiej fali "Stirling"przechyla siê na praw¹ burtê.PóŸniej okaza³o siê, ¿e by³ trafiony dwukrotnie.Torpeda uderzy³a w przedni¹ kot³owniê, a parê sekund póŸniej bombowiec z niewyrzucon¹ torped¹ zwali³ siê na mostek.Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e tak samo jakpodczas ataku na "Ulissesa" wyrzutnik torpedy zaci¹³ siê lub zamarz³.Wszyscy namostku i tu¿ pod pok³adem zginêli na miejscu.Wœród zabitych by³ kapitanJeffries, pierwszy oficer i nawigator.Ledwie ostatni bombowiec znikn¹³ wciemnoœciach, Carrington odwiesi³ s³uchawkê i zwróci³ siê do Hartleya: -Przypuszczam, szefie, ¿e da pan sobie radê.Wzywaj¹ mnie na mostek.- Tak jest -odpar³ starszy bosman.Czarny od dymu, umazany sadz¹, wybrudzony pian¹ z gaœnic,rêkawem otar³ twarz.- Najgorsze za nami.Gdzie jest porucznik Carslake? Czyon nie?.- Zapomnij o nim! - ostro przerwa³ Carrington.- Nie wiem, gdziejest, i nie chcê wiedzieæ! Nie bêdziemy sobie zawracali nim g³owy.Jeœli nawetpowróci, pan jest tu dowódc¹.Odwróci³ siê i szybkim krokiem ruszy³ wzd³u¿ lewejburty.Miêkki œnieg g³uszy³ kroki.Mija³ w³aœnie rozbit¹ kantynê, gdy zobaczy³,jak któryœ z marynarzy, stoj¹c miêdzy wyrzutni¹ torpedow¹ a relingiem, odkrêca³zawór gaœnicy i uderza³ ni¹ o nadburcie.W tej samej chwili k¹tem oka dostrzeg³kryj¹c¹ siê w cieniu postaæ.Ktoœ skrada³ siê do marynarza z gaœnic¹, trzymaj¹cw rêku wzniesiony do uderzenia ³om czy kij.- Uwaga! - krzykn¹³ Carrington.-Uwaga, za tob¹!.Reszta by³a spraw¹ sekund: gwa³towny skok atakuj¹cego, trzaskpadaj¹cej gaœnicy.B³yskawiczny unik marynarza, który pad³ na kolana iprzerzuci³ atakuj¹cego przez siebie za burtê.PrzeraŸliwy pisk wœciek³oœci istrachu.A potem plusk i cisza.Carrington podbieg³ do klêcz¹cego, pomóg³ muwstaæ.Opadaj¹ca ku morzu œwieca rzuca³a jeszcze doœæ œwiat³a, by pozna³Ralstona.Chwyci³ go za ramiona i patrzy³ nañ z przestrachem.- Uderzy³ ciê?Któ¿ to by³, na Boga? - Dziêkujê.- Ralston oddycha³ g³êboko, lecz twarz mia³ca³kiem spokojn¹.- Niewiele brakowa³o.Dziêkujê.- Ale kto to by³? -dopytywa³ zaskoczony Carrington.- Nie zd¹¿y³em zauwa¿yæ - ponuro odpar³Ralston.- Lecz wiem kto.To podporucznik Carslake.Chodzi³ za mn¹ ca³¹ noc.Nie spuszcza³ mnie z oka ani na chwilê.Teraz wiem dlaczego.Wiele potrzeba,aby zachwiaæ ¿elazne opanowanie pierwszego oficera, lecz w tej chwili krêci³g³ow¹ z wra¿enia i niedowierzania.- Wiedzia³em, ¿e to pod³y facet - mrukn¹³ -ale ¿eby a¿ taki.Co na to powie kapitan?.- Po co mu o tym mówiæ? -obojêtnie spyta³ Ralston.- Po co wspominaæ komukolwiek? Carslake mia³ rodzinê.Po co sprawiaæ im ból, po co w ogóle robiæ przykroœci.Niech sobie myœl¹, cochc¹ - rozeœmia³ siê.- Niech sobie wyobra¿aj¹, ¿e zgin¹³ jak bohater, walcz¹c zpo¿arem, zmyty przez fale.Co chc¹.- Spojrza³ na czarne, szumi¹ce u burtfale.Wstrz¹snê³y nim dreszcze.- Poszed³ sobie.Rachunek wyrównany.D³ug¹chwilê Carrington równie¿ patrzy³ na morze, wreszcie podniós³ wzrok na ch³opca.Klepn¹³ go po ramieniu, mrukn¹³ coœ i odszed³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]