[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I o dziwo, nie czuła jużrozdrażnienia. Magia uspokajała.***** - Tak zwany Znak Aard, Ciri, to bardzo proste zaklęcie z grupyczarów psychokinetycznych, polegające napchnięciu energii w żądanym kierunku.Siła pchnięciazależy od koncentracji woli rzucającego i wydanej mocy.Może być znaczna.Wiedźmini zaadaptowali to zaklęcie,korzystając z faktu, że nie wymaga ono znajomości magicznejformuły - wystarcza koncentracja i gest.Dlategonazwali to Znakiem.Skąd wzięli nazwę, nie wiem, być możeze Starszej Mowy, słowo "ard" znaczy, jak wiesz, "góra","górny" lub "najwyższy".Jeżeli tak, to nazwa jest bardzomyląca, bo trudno o łatwiejszy czar psychokinetyczny.My, rzecz jasna, nie będziemy marnować czasu i energiina coś tak prymitywnego, jak wiedźmiński Znak.Będziemyćwiczyć prawdziwą psychokinezę.Przećwiczymy to.O, na tym koszu, który leży pod jabłonią.Skoncentruj się. - Już. - Szybko się koncentrujesz.Przypominam: kontrolujwydawanie mocy.Wydać możesz tylko tyle, ile wzięłaś.Jeśli wydasz choćby odrobinę więcej, robisz to kosztemwłasnego organizmu.Taki wysiłek może pozbawić cięprzytomności, a w krańcowym przypadku nawet zabić.Jeśli natomiast wydasz wszystko, co wzięłaś, tracisz możliwośćpowtórzenia, będziesz musiała czerpać jeszczeraz, a wiesz, że to niełatwe i bolesne. - Ooo, wiem! - Nie wolno ci osłabić koncentracji i pozwolić, by energiawyrywała się z ciebie sama.Moja Mistrzyni zwykłabyła mawiać, że wydawanie mocy musi odbywać się tak,jakbyś puszczała bąka na sali balowej: delikatnie, oszczędniei pod kontrolą.I tak, by postronni nie połapali się,że to ty.Rozumiesz? - Rozumiem! - Wyprostuj się.Przestań chichotać.Przypominam,zaklęcia to sprawa poważna.Rzuca się je w postawie pełnejgracji, ale i dumnej.Gesty wykonuje się płynnie, alepowściągliwie.Z godnością.Nie robi się głupich min, niekrzywi, nie wysuwa języka.Operujesz siłą natury, okażnaturze szacunek. - Dobrze, pani Yennefer. - Uważaj, tym razem nie ekranuję cię.Jesteś samodzielnączarodziejką.To twój debiut, brzydulko.Widziałaśtamten gąsiorek wina na komodzie? Jeśli twój debiut wypadniedobrze, twoja mistrzyni wypije go dziś wieczorem. - Sama? - Uczniom zezwala się na picie wina dopiero powyzwoleniu na czeladników.Musisz zaczekać.Jesteś pojętna,więc jeszcze jakieś dziesięć lat, nie dłużej.No, zaczynamy.Składaj palce.A lewa ręka? Nie machaj nią! Opuśćluźno lub oprzyj o biodro.Palce! Dobrze.No, wydaj. - Aaach. - Nie prosiłam, byś wydawała dźwięki.Wydaj energię.W ciszy. - Haa, ha! Podskoczył! Koszyk podskoczył! Widziałaś? - Zaledwie drgnął.Ciri, oszczędnie nie znaczy słabo.Psychokinezy używa się w określonym celu.Nawet wiedźministosują Znak Aard, by zwalić przeciwnika z nóg.Energia, którą wydałaś, nie strąciłaby przeciwnikowi kapelusza.Jeszcze raz, trochę mocniej.Śmiało! - Ha! Ale pofrunął! Teraz było dobrze? Prawda? PaniYennefer? - Hmmm.Pobiegniesz potem do kuchni i zwędzisztrochę sera do naszego wina.Było prawie dobrze.Prawie.Jeszcze mocniej, brzydulko, nie bój się.Poderwijkosz z ziemi i porządnie walnij nim w ścianę tamtej szopki,tak żeby pierze poleciało.Nie garb się! Głowa do góry!Z gracją, ale dumnie! Śmiało, śmiało! O, jasna cholera! - Ojej.Przepraszam, pani Yennefer.Chyba.wydałam trochę za dużo. - Odrobinkę.Nie denerwuj się.Chodź tu do mnie.No,malutka. - A.A szopka? - To się zdarza.Nie ma się czym przejmować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]