[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoœ unieszkodliwi³system alarmowy, odes³a³ sra¿ników i na rozkaz k³amców zDepartamentu Stanu, zast¹pi³ ich kimœ innym.Havelock szed³ spokojnie ulic¹, niczym szeregowiec, którychce zaczerpn¹æ trochê œwie¿ego powietrza lub na chwilêodseparowaæ siê od kolegów.Dotar³ do budynku z ceg³y po lewej iprzeszed³ przez trawê na chodnik.Ulica by³a ciemna: ponad rzêdemniskich drzew nie pali³a siê ani jedna lampa.Ruszy³ wiêcszybciej, w cieniu czu³ siê bardziej bezpiecznie.Po prawejstronie zauwa¿y³ œcie¿ki odchodz¹ce w stronê trzech, ustawionychw szereg, namiotów wojskowych.W kilku okienkach pali³y siêœwiat³a i widaæ by³o poœwiatê telewizyjn¹.Domyœli³ siê, ¿e by³to rejon zakwaterowania oficerów, obojêtnie jakiej bylinarodowoœci, i ich cywilnych odpowiedników.Absolwentów Nowgorodui Uralu?Nagle miasto skoñczy³o siê.Ulica i chodniki urwa³y siê iprzesz³y w poln¹ drogê wœród ukrytych w ciemnoœciach, wysokichzaroœli.Ta droga gdzieœ musia³a prowadziæ! Havelock przeszed³ wlekki trucht.Gdyby ktoœ go zatrzyma³, móg³by wyt³umaczyæ siêbieganiem dla zdrowia i w ten sposób ³atwiej wywabiæ go na drogê.Nagle pomyœla³, ¿e piêæ mil dalej, na l¹dzie, Jenna chodzi odautomatu do automatu, dzwoni do dy¿urnego O$P$K$O$N-u i wyg³aszas³owa, na które nie pada odzew, i mo¿e ju¿ nigdy nie paœæ.Tospostrze¿enie niespodziewanie rozwœcieczy³o Michaela.W jegozawodzie mo¿na zaakceptowaæ ryzyko i podchodziæ do niego zszacunkiem, bo w ten sposób wyrabia³o siê ostro¿noœæ i lêk.Niemo¿na jednak zaakceptowaæ zdrady w³asnych ludzi.To by³by koñcowyakt bezsensownego cyklu, dowód ca³kowitej fikcji.I symbolzmarnowanego ¿ycia.Œwiat³o.Zobaczy³ je daleko z przodu, po lewej stroniedrogi.Zacz¹³ biec.Po chwili zorientowa³ siê, ¿e jest to zarysdomu, którego budowê zakoñczono na poziomie parteru.Michael niemóg³ siê myliæ: mia³ przed sob¹ fronton domu Anthona w Georgetowni drobiazgowo odtworzony fragment ulicy.Zatrzyma³ siê na koñcupolnej drogi, tam gdzie po lewej stronie zaczyna³a siê asfaltowapowierzchnia i ogarnê³o go zdumienie.Ceglane schody by³y tymi samymi schodami, które prowadzi³ydo ozdobionego portykiem wejœcia z bia³ymi drzwiami, mosiê¿nymiwykoñczeniami i przymocowanymi do frontonu latarniami od powozu.Wszystko, nawet koronkowe zas³ony w oknach, by³o takie samo, jakorygina³ setki mil st¹d.W wyobraŸni widzia³ wnêtrza pokoi i by³pewny, ¿e one te¿ s¹ identyczne.Lekcje z Nowgorodu nie posz³y namarne, a ich owoce wyros³y na ma³ej wyspie, oddalonej od StanówZjednoczonych o minuty, sekundy dla samolotu! Mój Bo¿e, co siêdzieje?- Nie ruszajcie siê z miejsca, szeregowy! - pad³ rozkaz zty³u.- Co tu robicie, do cholery?!Havelock odwróci³ siê, ukrywaj¹c czterdziestkê pi¹tkênajlepiej jak potrafi³.Z zaroœli wyszed³ stra¿nik z broni¹.Mia³na sobie cywilne ubranie.- Co jest? Nie mo¿na ju¿ wyjœæ na spacer?- Nie spacerowa³eœ, lecz biega³eœ.- To by³ jogging, kolego.S³ysza³eœ kiedyœ o tym?- Bawiê siê w to codziennie rano, kolego, kiedy w nocy niezajmujê siê tymi bzdurami.Ale na drodze, razem ze wszystkimi, anie tu.Znasz regulamin.Nikt nie ma prawa iœæ dalej, ni¿ doszóstego sektora i zejœæ z utwardzonej drogi.Nagle od strony domu pop³ynê³y takty muzyki wype³niaj¹cnocn¹ ciszê i zag³uszaj¹c cykady.Michael dobrze j¹ zna³.By³a to"Muzyka na wodzie", Haendla, jeden z ulubionych utworówMatthiasa.A wiêc jego pritel tu by³!- Ten cholerny koncert s³ychaæ ka¿dej nocy - powiedzia³cywil.- Dlaczego?- A sk¹d, u diab³a, mam wiedzieæ? Wychodzi do ogrodu ipuszcza to przez godzinê, albo dwie."Muzyka sprzyja rozmyœlaniom, Michai³.Im jest lepsza, tymklarowniej mo¿na myœleæ.To naturalna implikacja".- To mi³o z waszej strony, ¿e mu na to pozwalacie.- A dlaczego nie? Co mu pozosta³o? Gdzie ma siê podziaæ? Alety zaraz dostaniesz kopa w tê ¿o³niersk¹ dupê, je¿eli siê st¹dnie wyniesiesz.- Stra¿nik wsun¹³ broñ do kabury pod marynark¹.Masz szczêœcie, ¿e.hej, chwileczkê! Ty masz broñ!Havelock rzuci³ siê na niego, z³apa³ za gard³o ipodstawiaj¹c lew¹ nogê, przewróci³ na ziemiê.Kolanem przygniót³pierœ mê¿czyzny, rozpi¹³ swoj¹ kurtkê i wyci¹gn¹³ nó¿ myœliwski.- Natomiast ty nie masz szczêœcia! - sykn¹³.- Sk¹d jesteœ,skotina? Nowgorod? Ural? Pomieniatczik? - Michael wsun¹³ ostrzeno¿a miêdzy wargi a nozdrza stra¿nika.- Je¿eli mi nie powiesz,potnê ci gêbê na kawa³ki.Po pierwsze, ilu jest tu ludzi? Tylkospokojnie.- Zwolni³ ucisk na gard³o mê¿czyzny.Stra¿nikzakaszla³.- Nigdy.siê st¹d nie wydostaniesz - wykrztusi³.Havelock lekko pchn¹³ ostrze.Na usta sp³ynê³y krople krwi.- Nie zmuszaj mnie do tego, rzeŸniku! Mam wiele wspomnieñ,panimajesz? Ilu ludzi?- Tylko jeden.- K³amiesz?- Nie, tylko jeden! A¿ do czwartej jesteœmy we dwójkê.Jedenna zewn¹trz, drugi w œrodku!- Gdzie s¹ alarmy? Jaki system?- W drzwiach.Fotokomórki od kolan do ramion.- To wszystko?- Tylko te s¹ w³¹czone.¯eby trzymaæ go wewn¹trz.- Ogród?- Zamkniêty murem, zbyt wysokim dla niego.Na mi³oœæ bosk¹,gdzie go zabierzesz? Gdzie?- Zobaczymy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]