[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziś nie było o tym mowy.Dyskusja w ogóle nie mogła ruszyćz miejsca.Mówcy po kolei wstawali, odczytywali swe referaty, udzielalizdawkowych odpowiedzi na kilka zdawkowych pytań, po czym pospiesznie opuszczalisalę.Po każdym takim wyjściu liczba obecnych malała; w końcu zdałem sobiesprawę, że przyszli tu tylko ci, co przyjść musieli w celu prezentacji swychwystąpień. Kiedy z nudów postanowiłem, że bardziej niż tu siedzieć zwciąż pustą tabliczką potrzebuję kielicha wina i czegoś na przekąskę,spostrzegłem, że nawet w kuluarach mało kto został.Nie zobaczyłem nikogoznajomego.Nikt nie wiedział, gdzie mogę znaleźć Sama.Po południu zaś Prezydor,ustępując przed nieuniknionym, ogłosił, że pozostałe sesje zostają zawieszone doodwołania. Zmarnowałem ten dzień całkowicie. Co się tyczy nocy, miałem więcejnadziei. Rachela powitała mnie wieścią, że Sam przesłał wiadomość,iż coś go zatrzymało i nie zdąży na kolację. - Czy powiadomił, gdzie jest? - Potrząsnęła głową.- Napewno poszedł do kogoś ważnego - domyśliłem się.Opowiedziałem Racheli oniepowodzeniu kongresu.Potem wrócił mi humor.- Więc możemy gdzieś pójść cośzjeść - zaproponowałem. Rachela stanowczo odmówiła.Miała dość taktu, by niepowiedzieć nic o pieniądzach, chociaż Sam z pewnością wprowadził ją w sekretymojej delikatnej sytuacji finansowej.- O wiele bardziej lubię jedzenieprzygotowane przez mojego kucharza niż to wszystko, co podają w restauracjach.-oświadczyła.- Zjemy kolację w domu.Nie będzie niczego fikuśnego, prostyposiłek dla nas dwojga. Najbardziej podobało mi się to "dla nas dwojga".Bazyliuszustawił sofy w kształcie litery V, tak że oboje niemal stykaliśmy się głowami,mając pod ręką niskie stoliki, na których stawiano potrawy.Rachęla zaraz poułożeniu się na sofie oświadczyła: Nic dzisiaj nie zrobiłam.Nie mogłam wybićsobie z głowy tego twojego pomysłu. Pomysł właściwie pochodził od Sama, ale nie widziałempotrzeby, by ją poprawiać.- Pochlebia mi to - powiedziałem.Szkoda tylko, żeprzeszkodziło ci to w pracy. Wzruszyła ramionami i mówiła dalej: - Poczytałam sobietrochę o tamtym okresie, szczególnie o pewnej mało ważnej postaci, judejskimprzywódcy religijnym zwanym Jeszua z Nazaretu.Słyszałeś o nim? Większość ludzinie słyszało, choć ów człowiek miał dość znaczną liczbę zwolenników.Nazywalisiebie chrestianami; była to banda dzikusów, nic więcej. - Niestety, niewiele wiem o historii Judei - odparłem, cobyło prawdą; potem jednak dodałem: - ale chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej- co już prawdą nie było, przynajmniej wówczas. - Oczywiście - powiedziała Rachela.Bez wątpienia wydałosię jej całkowicie naturalne to, że ktoś chce lepiej poznać czasy po panowaniucesarza Augusta.- No więc ów Jeszua został postawiony przed sądem za wzniecaniebuntów, po czym skazano go na śmierć. Zamrugałem oczami.- Nie na niewolę? Potrząsnęła głową.- Wówczas karano nie tylko niewoleniem,ale też karami fizycznymi.Nawet śmiercią i to często w niezwykle barbarzyńskisposób.Ale Tyberiusz, jako namiestnik, postanowił, że kara dla buntownika jestzbyt surowa.Złagodził więc wyrok; kazał wychłostać skazanego i wypuścił go.Moim zdaniem była to bardzo mądra decyzja.Inaczej ów Jeszua stałby sięmęczennikiem i bogowie tylko wiedzą, co nastąpiłoby potem.Tak natomiastchrestianie powoli się wykruszyli.Bazyliuszu? Możesz wnieść następne danie. Z zainteresowaniem przyglądałem się, jak Bazyliusz wykonujepolecenie.Okazało się, że podaje skowronki w oliwkach! Spodobało mi się to, nietylko dlatego, że lubię tę potrawę."Prosty posiłek" okazał się znaczniewykwintniejszy niż kolacja dla nas trojga poprzedniego wieczoru. Sprawy szły coraz lepiej.- Możesz mi coś powiedzieć,Rachelo? - spytałem.- Myślałem, że ty też jesteś Judejką. - Oczywiście, że jestem. - Trochę mnie to dziwi - przyznałem.- Myślałem, żeJudejczycy wierzą w jednego boga Jahwe. - Bo tak jest, jul. - Ale.- zawahałem się.Nie chciałem psuć tego, co siębyć może rodzi między nami, ale byłem ciekaw.- Powiedziałaś jednak "bogowie".Czy to nie sprzeczne z twoją wiarą? - Ani trochę - odparła, bardzo spokojnie.- Nasz wielkiprorok Mojżesz przyniósł nam przykazania Jahwe ze szczytu wielkiej góry; w tejsprawie wszystko jest jasne.Pierwsze przykazanie głosi: Nie będziesz miał bogówcudzych przede mną".Rozumiesz? Jahwe jest naszym p i e r w s z y m bogiem.Niema żadnego p r z e d nim.To wszystko jest wyłożone w księgach rabinów. - I wy ich słuchacie, tych ksiąg rabinów? Zamyśliła się.- Na swój sposób.My jesteśmytradycjonalistami, Jul.Postępujemy wedle tradycji, a księgi rabinów po prostuje wyjaśniają. Nie jadła już; ja też przestałem jeść.Wyciągnąłem dłoń, bypogładzić ją po policzku. Nie odsunęła się, ale i nie zareagowała przychylnie.Pochwili odezwała się, nie patrząc na mnie: - Na przykład jest taka judejskatradycja, że kobieta musi być do ślubu dziewicą. Moja ręka cofnęła się sama z siebie, bez żadnego poleceniaz mojej strony.- Tak? - Księgi rabinów zaś precyzują te sprawy.Powiadają, żeprzez pierwszą godzinę każdej nocy na straży u drzwi niezamężnej córki musi staćpan domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]