[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Brand półgłosem powiedział, że sobie poradzi. Kiedy Jaxom i Ruth powrócili do Warowni Nad Zatoczką, wdzięczniza balsamiczne ciepło gwieździstej nocy, Jaxom był coraz bardziej pewien, żezmiana nie nastręczy Lytolowi trudności.Kiedy Ruth krążył przed wylądowaniem,Jaxom czuł, jak się odpręża w depłym powietrzu.Był bardzo spięty w Ruatha -spięty, żeby nie popędzać Lytola, a wciąż jeszcze osiągnąć swój cel, izmartwiony doniesieniem o sprytnych machinacjach Torika. Ześlizgnął się z barku Rutha na miękki piasek, dokładnie w tymmiejscu, w którym tak niedawno całował Sharrę.Myśli o niej przynosiły mupociechę.Zaczekał, aż Ruth zwinie się na wciąż jeszcze ciepłym piasku, anastępnie ruszył do sali, wchodząc na paluszkach zdziwiony, że nawet w pokojuHarfiarza było ciemno.Musi w tej części świata być później, niż mu sięwydawało. Wsunął się do swojego łóżka, posłyszał jak Piemur mamrocze cośprzez sen.Farli, zwinięta w kłębek obok swojego przyjaciela, uniosła jednąpowiekę, żeby spojrzeć na niego, zanim znowu zapadła w głęboki sen.Jaxomnaciągnął na siebie cienki koc, pomyślał o śniegach w Ruatha i z wdzięcznościązasnął. Obudził się raptownie, myśląc, że ktoś go wołał po imieniu.Piemur i Farli leżeli bez ruchu w przytłumionym świetle, które zapowiadało świt.Jaxom leżał cały spięty, spodziewając się, że wołanie się powtórzy, ale nic niesłyszał.Harfiarz? Wątpił w to, bo Menolly zazwyczaj budziła się na jegowołanie.Dotknął sennego umysłu Rutha, i wiedział, że smok się dopiero budzi. Czuł się zesztywniały.Może to go obudziło, bo złapał go skurczw ramieniu, a od wczorajszego kopania bolały mięśnie rąk i brzucha.Plecy paliłyod słońca.Było za wcześnie, żeby wstawać.Próbował zasnąć, ale tak go wszystkobolało i piekło, że nie mógł.Podniósł się cichutko, żeby nie przeszkadzaćPiemurowi i nie obudzić Sharry.Popływa sobie, to przyniesie ulgę jego mięśniomi ukoi poparzenie.Zatrzymał się przy Ruthu, który właśnie się budził pełenzapału, by mu towarzyszyć, jako że był przekonany, iż z jego skóry nie zostałozmyte całe błoto podczas wczorajszej wieczornej kąpieli. Siostry Świtu wyraźnie błyszczały w słońcu, którego jeszcze niebyło widać nad horyzontem.A może ich przodkowie udali się do nich, żeby tamschronić się przed wybuchem? Ale jak? Brodząc po pas w wodzie spokojnej zatoczki Jaxom zacząłnurkować i pływać pod wodą, tajemniczo ciemną bez słońca, które mogłobyrozświetlić jej głębiny.Potem wypłynął na powierzchnię.Nie, musi istniećjeszcze jakieś inne schronienie, pomiędzy osiedlem a morzem.Ucieczka wyraźniebyła ukierunkowana w jedną stronę. Zawołał Rutha, przypominając narzekającemu białemu smokowi, żena płaskowyżu słońce będzie dużo cieplejsze.Zebrał swój rynsztunek i złapałkilka zimnych pasztecików ze spiżarni, nasłuchując przez moment, czy kogoś nieobudził.Chciał sprawdzić swoją teorię i zaskoczyć dobrą nowiną wszystkich przyprzebudzeniu.A przynajmniej miał taką nadzieję. Wznieśli się w powietrze, kiedy słońce pojawiło się nadhoryzontem, podbarwiając na żółto czyste, bezchmurne niebo i wyzłacającdobrotliwą stronę dalekiego stożka góry. Ruth zabrał ich pomiędzy, a potem na sugestię Jaxoma zaczęlizataczać szerokie i leniwe kręgi nad płaskowyżem.Oni sami zbudowali tam nowekopce, Jaxom zauważył to z rozbawieniem, z tego rumowiska, które smoki wydrapałyz dwóch starożytnych budowli.Ustawił Rutha w stronę morza.Ten cel oznaczałbydobry dzień marszu dla przerażonych ludzi.Zdecydował, że nie będzie przywoływałjaszczurek ognistych w tym momencie; wpędziłyby się tylko w nadmiernepodniecenie, powtarzając swoje wspomnienia o wybuchu.Musiał sprowadzić je wtakie miejsce, gdzie ich wspomnienia będą zakorzenione w jakimś mniejD'ramatycznym momencie.Przecież na pewno przypomną sobie coś o swoich ludziachw tym schronieniu, do którego uciekli w panice
[ Pobierz całość w formacie PDF ]