[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Podsunęła mu pod nos swoją dłoń.Smukłą, wybitnie kobiecą. - Przyjrzyj się.- Wyprostowała palce. - Niczego nie widzę - stwierdził nieco skołowany Dulac. - Nie widzisz? Nie ma linii.- Rzeczywiście, jej dłoń była idealnie gładka.-S'vanowie są mądrzy, ale nie dorównują w zręczności Hivistahmom.Gdyby jeszczete jaszczury chciały walczyć.Pocisk urwał mi rękę, o tutaj - przesunęłapalcem po nadgarstku, około pięciu centymetrów powyżej dłoni.- Jaszczuryznają się na regeneracji, ale linii nie potrafiły odtworzyć.Tych na palcachteż nie mam.Podobno Ampliturowie umieją odtworzyć wszystko.- Pokazała gdzieśna wschód.- Ale i u nas, jak oberwiesz, to jeśli tylko zostanie dośćkawałków, jaszczury poskładają cię do kupy, choćbyś miał potem łazić zplastikowymi flakami.Naprawdę o nas dbają.Może nas niezbyt lubią, alestarają się jak mogą.Wsiedli do pojazdu. - A co ze S'vanami? Myślałem, że oni wszystkich lubią. - Tak mówią.Sama nigdy nie widziałam, żeby byli napastliwi.Zawsze sąprzyjaźnie uśmiechnięci.Czasem myślę sobie, że robią żarty z konieczności.Tacy są mali i słabi.Jak złościć się na kogoś, kto ciągle żartuje? NawetLepar załatwiłby takiego miśka - uśmiechnęła się.- A wiesz, ilu Leparówtrzeba do wymiany fotoogniw? - Nie - mruknął Will. - Trzech.Jeden trzyma oprawę, drugi ładuje nowe ogniwo a trzeci pilnuje tychdwóch, żeby niczego nie zjedli - zachichotała. - Ja raczej lubię Leparów - stwierdził Will i sam zdumiał się swoim stanowczymtonem.Dziewczyna spoważniała. - Nie bądź taki serio, chłopie.Ja też ich lubię.Wszyscy ich lubią.Te stworyurabiają sobie ogony, żeby tylko wszystkim pomóc.Są tak powolni i na okonaiwni, że trudno nawet wrzasnąć na któregoś.- Wózek zaczął zwalniać.-Zaprowadzę cię do J'haia.Na pewno nie chcesz broni? - Nie - odparł Will.- I tak, gdzie nie spojrzę, tam widzę coś strzelającego.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]