[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I mamnadzieję - zmarszczył lekko brwi - że któryś z mistrzów cechów może znaćrozwiązanie trzeciego problemu: jak pozbyć się zakopanych w jamach Nici. - Ale. - Ta wycieczka zajmie Ramoth na tyle, że przestanie sięwreszcie złościć. Przycisnął mocniej szczupłe ciało dziewczyny i skupiłspojrzenie na jej niezwykłej, delikatnej twarzy. - Lesso, moim czwartym problemem jesteś ty.Pochylił się,by ją pocałować. Słysząc pośpieszne kroki w przejściu, F'lar zachmurzył siępoirytowany i puścił dziewczynę. - O tej godzinie? - mruknął, gotów ostro zbesztać intruza.Kogo licho tu niesie? - F'lar - usłyszeli zdenerwowany i charczący głos F'nora.Rzut oka na twarz F'lara upewnił Lessę, że nawet swemu przyrodniemu bratu nieszczędzi reprymendy, co w pewien sposób sprawiło jej przyjemność.Ale w chwili,gdy F'nor wpadł do sali, zarówno władca jak i władczyni Weyr zamarli w bezruchu.Brunatny jeździec byt jakby inny niż zwykle.Gdy zaczął nieskładnie przekazywaćwieści, z jakimi przyszedł, Lessa nagle uświadomiła sobie, na czym polegarónica.Był opalony! Nic nosił już bandaży, a na jego policzku nie było nawetnajmniejszego śladu zadanych przez Nici ran, którymi zajmowała się jeszcze tegowieczora! - F'lar, to się nie uda! Nic możesz żyć przecież w dwóchczasach równocześnie! - F'nor wykrzykiwał jak szalony.Zatoczył się na ścianę ichwycił się jej, by utrzymać równowagę.Podkrążone oczy były dobrze widocznepomimo opalenizny.- Nic wiem, jak długo jeszcze wytrzymamy w ten sposób.Wszyscy jesteśmy tym dotknięci.W niektórych dniach mniej, w innych więcej. - Nic rozumiem, o co ci chodzi. -Twoje smoki czują się świetnie-zapewnił go F'nor z gorzkimuśmiechem.- Im to nie szkodzi.Są przy -zdrowych zmysłach.Ale ich jeźdźcy.cały lud Wcyr.jesteśmy jak cienie, na wpół żywi, jak jeźdźcy pozbawienismoków.Część z nas odeszła na zawsze.Z wyjątkiem Kylary - skrzywił siępogardliwie.- Wszystko, czego pragnie, to cofać się w czasie i przyglądać sięsamej sobie.Obawiam się, że egoizm tej kobiety zniszczy nas wszystkich. Nagle jego oczy stały się mętne.Zachwiał się tak, jakby zachwilę miał stracić równowagę.- Nie mogę zostać.Już jestem tu.Zbyt blisko.Todwa razy trudniej.Ale musiałem cię ostrzec.Obiecuję ci F'larze, żepozostaniemy jak najdłużej, ale wiem, że długo nie wytrzymamy.nic tak, jakchciałeś, ale próbowaliśmy.Próbowaliśmy! Zanim F'lar zdążył się poruszyć, brunatny jeździec odwróciłsię i zgięty w pół wybiegł z sali. - Ale on tam jeszcze nie poleciał! - wykrzyknęła Lessa.-On tam wcale jeszcze nie poleciał! F'lar patrzył za oddalającym się przyrodnim bratem. - Co się mogło stać? - Lessa zwróciła się do władcy Weyr.-Nawet nie powiedzieliśmy o naszym pomyśle F'norowi.Dopiero sami rozważaliśmytę możliwość - uniosła rękę do policzka.- A ta rana od Nici? Sama jąopatrywałam dziś wieczorem, a teraz zniknęła.Zniknęła.To znaczy, że nie byłogo dość długo -opadła na ławkę. - Jednak wrócił, a zatem musiał wcześniej odejść - zauważyłospale F'lar.- Teraz jednak wiemy, że nasze przedsięwzięcie nie całkiem sięuda, choć w rzeczywistości jeszcze się nie rozpoczęło.I wiedząc o tymwysłaliśmy go dziesięć Obrotów w przeszłość, myśląc, że może jednak coś to da -F'lar przerwał i zamyślił się.-Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylkokontynuować ten eksperyment. - Ale w czym tkwił błąd? - Myślę, że wiem, ale nie można nic na to poradzić - usiadłobok i spojrzał jej głęboko w oczy.- Lesso, kiedy po raz pierwszy powróciłaś zwyprawy pomiędzy do Ruatha, byłaś całkiem wy-trącona z równowagi.Teraz sądzę,że nie był to jedynie szok po zobaczeniu, jak ludzie Faxa napadają na twojąposiadłość ani też przekonanie, że to twój powrót wywołał ową katastrofę.Myślę,że jest to związane z jednoczesnym przebywaniem w dwóch cza-sach - ponowniezawahał się, usiłując zrozumieć tę nową koncepcję. Lessa patrzyła nań z takim przerażeniem, że roześmiał się zzakłopotaniem. - W każdym razie - ciągnął dalej - sama myśl powrotu wczasie i zobaczenia samego siebie w młodości jest podniecająca.- To miałzapewne na myśli, kiedy mówił o Kylarze - wy-szeptała Lessa - o tym, że chcewracać i oglądać siebie.jako dziecko.Ach, ta podła dziewczyna! - Lessęogarnęła złość na ego-izm Kylary.- Wstrętna, samolubna baba.Ona wszystkozepsuje! - Jeszcze nic - przypomniał jej F'lar.- Posłuchaj.F'norostrzegł nas, że sytuacja w jego czasie staje się beznadziejna, ale niepowiedział nam, ile udało mu się już zrealizować.Zauważyłaś przecież, że bliznana jego twarzy zupełnie zniknęła, a więc musiało już minąć kilka Obrotów.Jeżeliteraz Pridith złoży przy-zwoitą ilość jaj, z których wykluje się choćczterdzieści Ramoth, to będzie już pewien sukces.Dlatego też, władczyni Weyr-dostrzegł, jak Lessa prostuje się na dźwięk swego tytułu - musi-my zignorowaćfakt powrotu F'nora.Kiedy polecicie jutro na Południowy Kontynent, nie czyńnajdrobniejszej aluzji do tego wydarzenia.Rozumiesz? Lessa kiwnęła głową i cicho westchnęła. - Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy też nie, z faktu, żezanim się tam jutro udamy, już dziś wiem, że Południowy Kontynent na-daje się dozałożenia Weyr - powiedziała skonsternowana.-Niepewność tego była takpodniecająca. - Tak czy owak - powiedział F'lar - tylko częściowo udałonam się rozwiązać pierwszy i drugi problem. - Lepiej zabierz się zaraz do rozwiązania problemuczwartego! - zaproponowała Lessa.- I to ostro!następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]