[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli już wodległości siedemdziesięciu pięciu jardów. Jonnie chciał złapać za podręczny miotacz i wtedy uświadomiłsobie, że trzyma w ręku AK-47.Przykucnął, zarepetował broń i posłał seriępocisków w ich stronę. Zatrzymali się na moment, jak gdyby zaskoczeni.Ale po chwiliznów się skulili i zaczęli pędzić w jego kierunku. Pociski AK-47 nie powstrzymywały ich. Tolnepowie! Co wiedział o Tolnepach? Czytał przecież podręcznikPsychlosów dopiero przed kilkoma dniami.Oczy! Byli na wpół ślepi i bez wizjeróww ogóle nic nie widzieli. Przestawił dźwignię na ogień pojedynczy. Rozciągnęli się w szereg: najbliższy z nich był teraz oddalonytylko o pięćdziesiąt jardów, a najdalszy o jakieś sześćdziesiąt.Jonnie ukląkłna jedno kolano.Wycelował w wizjer najdalej znajdującego się Tolnepa.Nacisnąłspust.Przesunął celownik na środkowego.Wycelował.Wystrzelił. Zajęło mu to wiele czasu.Prowadzący Tolnep był już prawie przynim.Kły! Wizjer! Nie ma czasu na strzał.Jonnie skoczył do przodu i walnąłkolbą AK-47 w twarz Tolnepa.Zakończył ten ruch smagnięciem lufy.Tolnep nieupadł, zatoczył się tylko w bok.Trujące kły! Nie wolno się zbliżyć.Jonnieodskoczył do tyłu, przerzucając karabin do lewej ręki i wyciągając z kabury swójpodręczny miotacz.Strzelał i strzelał przed siebie.Siła strzałów powaliławreszcie Tolnepa na ziemię.Jonnie podszedł bliżej, ciągle strzelając.Podręcznymiotacz dosłownie wbijał Tolnepa w ziemię.Gejzery pyłu przesłoniły mu widok. Miotacz nie był przestawiony na "Płomień", ale sama siła udaruenergii powaliła Tolnepa.Miał strzaskany wizjer, a jego dziwaczne oczyzaszklone i wywrócone do wnętrza czaszki.Co z innymi? Gdzie byli teraz? Jeden znich biegł w kierunku wysokiego zrujnowanego pałacu i było oczywiste, że straciłwszelką orientację.Drugi Tolnep podążał z powrotem do czegoś, co znajdowało sięw rozwalonym wraku budynku.Jonnie mógł dojrzeć błyszczący nos małego pojazduwystający z ukrycia niszy wśród ruin. Tonlep próbował dotrzeć do tego statku! Jonnie wskoczył do kabiny i porwał ze stojaka ręczny miotacz,wrzucając AK-47 do środka samolotu.Zeskoczył z powrotem na ziemię, ukląkł,wstrzymał oddech i oddał pojedynczy, dobrze wycelowany strzał do starającego siędotrzeć do statku Tolnepa.Żadnego skutku! Jonnie przestawił więc wyłączniki na"Płomień" i "Maksimum".Tolnep był już wśród ruin i prawie dobiegał do swegostatku.Jonnie wycelował i nacisnął spust.Tolnep zamienił się w słup ognia! Jonnie odwrócił się w kierunku drugiego Tolnepa, wycelował inacisnął spust.Miotacz błysnął i zaraz potem wybuchł wielki płomień, gdyżeksplodował również miotacz Tolnepa. Jonnie uważnie przyglądał się statkowi.Najwidoczniej nikogowięcej w nim nie było.Spojrzał na leżącego u jego stóp Tolnepa.Sądząc poodznakach, musiał to być oficer. Wziąwszy z samolotu linę bezpieczeństwa, Jonnie związał Tolnepadokładnie, a końce liny zawiązał mu na plecach.Miał on przy sobie tylkopodręczny miotacz.Strzały Jonnie'ego całkowicie go zniszczyły, ale mimo toJonnie odrzucił go daleko w ruiny.Potem odciągnął Tolnepa od samolotu.O Boże,jakiż on był ciężki! Jonnie poklepał "ciało" Tolnepa.Jak żelazo.Wyglądał jakczłowiek, ale "ciało" miał tak twarde, że nie dziwota, iż AK-47 byłnieskuteczny.Kule po prostu rykoszetowały. Sytuacja była opanowana.Wszystko przebiegło tak szybko, żetrzy samoloty z eskorty nie zdążyły zareagować.Poza tym były za daleko z tyłuza nimi, by mogły dostrzec atak Tolnepów.Jonnie w dalszym ciągu rozglądał siędokoła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]