[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko nie ją. - Czy to cię denerwuje? - Oczywiście. - Dlaczego oczywiście? Dla Seliga było jasne, że Nyquist podpuszczał go - cichy,spokojny, obojętny głos.Gra.Sposób zabijania czasu.Żałował, że zadzwonił.Wtym momencie coś ważnego pojawiło się na tablicy świetlnej i zapłonęła lampkadrugiego telefonu.Nadel, łapiąc za słuchawkę, rzucił mu wściekłe spojrzenie. - Chłopie, zostaw to, robota czeka! Selig rzucił szybko: - Jestem.no cóż, bardzo nią zainteresowany.I denerwujemnie, że nie mogę zobaczyć jej naprawdę. - Chcesz powiedzieć, że denerwujesz się, bo nie możesz jejszpiegować. - Nie lubię tego sformułowania. - A czyje to są słowa? Nie moje.Tak przecież określasz to, corobimy.Jako szpiegowanie.Czujesz się winny, bo szpiegujesz ludzi, prawda? Alezdaje się, że wściekasz się też wtedy, kiedy nie możesz szpiegować. - Przypuszczam - nadmienił ponuro Selig - że tak właśnie jest. - Ta dziewczyna zmusza cię; byś skorzystał z tej samej,męczącej techniki zgadywania, na jaką skazana jest reszta ludzkości, jeżeli chcesię z kimś porozumieć.I to ci się nie podoba.Mam rację? - W twoim wykonaniu brzmi to obrzydliwie. - I co chcesz zrobić? - powiedział. - Nic nie musisz mówić.Po prostu informuję cię, że jest takadziewczyna, której nie potrafię odczytać, i że nigdy wcześniej nie stanąłemprzed takim problemem.I jestem ciekaw, czy masz jakąś teorię, którawyjaśniałaby, dlaczego jest tak, a nie inaczej. - Nie wiem - odrzekł Nyquist.- Nie wymyślę nic na poczekaniu. - Trudno.Ja. Ale Nyquist jeszcze nie skończył: - Zdajesz sobie sprawę, że nie jestem w stanie stwierdzić, czyona jest niedostępna dla komunikacji telepatycznej w ogóle, czy tylko dlaciebie, Dawidzie. Przed chwilą Seligowi też zaświtała ta możliwość.Bardzo go tozdenerwowało.Nyquist kontynuował łagodnym głosem: - Powinieneś przyprowadzić ją któregoś dnia, żebym mógł się jejprzyjrzeć.Może w ten sposób dowiem się o niej czegoś ciekawego. - Zrobię tak - powiedział Selig bez entuzjazmu.Wiedział, żetakie spotkanie jest konieczne i nieodwołalne, ale pomysł narażenia Kitty naspotkanie z Nyquistem wywoływał w nim niepokój.Nie rozumiał jednak, dlaczegotak się dzieje. - Wpadnę w najbliższym czasie - oznajmił.- Słuchaj, świecą sięwszystkie telefony.Odezwę się. - Pozdrów ją ode mnie - powiedział Nyquist.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]