[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co z tobą zrobią twoi towarzysze? - Wystrzelą mnie w kierunku powierzchni planety i wy dobrze otym wiecie! A ja będę tylko skwierczał, gdy zacznę się palić wskutek tarciapowietrza! - Ale dlaczego mieliby to zrobić? - zapytał Jonnie. - Nie kpij sobie ze mnie! - wściekał się Tolnep.- Czy maszmnie za głupca? Czy masz ich za głupców? Zauważyłem, że nie wspomniałeś nawet oposypaniu mnie całego proszkiem wirusowym, by zarazić załogę.Jesteś wrogiem!Będę przez całą drogę wykaszliwał swe płuca, będę się skręcał w agonii, spadającw dół i palił się wolno, gdy mila po mili będzie wzrastało ciepło wytworzoneprzez tarcie powietrza! Idźże po prostu do piekła! Jonnie wzruszył ramionami. - Zatrzymanie cię tu byłoby barbarzyństwem - powiedział iruszył w kierunku statku. - Poczekaj! Poczekaj, powiem ci! Co chcesz wiedzieć? I tak Jonnie dowiedział się o trudach i mozołach tegopodchorążego Slithetera Plissa i jego pułkownika Rogodetera Snowla oraz o tym,jak głupią rzeczą było nie dać przełożonemu oficerowi wygrać w grę hazardową.Słyszał wiele i o innych rzeczach, ale w pewnym momencie podchorąży stwierdził: - Snowl oczywiście, nie powiedział tego załodze, ponieważ chcewszystko sam zagarnąć, ale krążą plotki, że za jej znalezienie jest wyznaczonanagroda w wysokości stu milionów kredytów.- Jakiej "jej"? - zapytał Jonnie. Ale podchorąży Slitheter Pliss nic więcej na ten temat niewiedział.Wyjaśnił tylko, że czekali, żeby się upewnić, ale w każdym przypadkupołączone siły przeprowadzą w końcu zmasowany atak.Dowódcy statków poprzezekrany wizyjne uprawiali hazard, grając o podział łupów, i Rogodeter Snowlwygrał już ludność planety, jak twierdził, chociaż Snowl często kłamał i nigdynie można było mu ufać.Ale na pewno będą potrzebowali środków transportu i byćmoże będą musieli polecieć po nie do domu.Dom? Czy kiedykolwiek zauważył takąjasną, podwójną gwiazdę? Musi tu bardzo jasno świecić.Znajdująca się nad niąkonstelacja gwiezdna wyglądała pod tym kątem jak kwadratowa skrzynka.Otóż tobył ich dom.Dziewiąta planeta, licząc od gwiazdy.Tolnepowie żyli na jednejtylko planecie.Napadali natomiast na inne planety.Po niewolników. Wydawało się, że Tolnep powiedział już wszystko, więc Jonnieoświadczył, że nie odeśle go z powrotem na statek.W każdym razie jeszcze nieteraz. Jonnie wyczytał w podręczniku, że gdy Tolnep ukąsi, topotrzebuje sześciu dni na ponowne wyprodukowanie trucizny przez jego organizm.Wyjął więc z samolotu butelkę na próbki oraz szmatę i kazał Tolnepowikilkakrotnie ścisnąć ją kłami.Zrezygnowany Tolnep zrobił, jak mu kazano.Jonniewłożył szmatę do butelki i zakręcił ją bardzo szczelnie.MacKendrick znał się naróżnych surowicach przeciwko jadowi żmij.Być może wykombinuje więc cośprzeciwko jadowi Tolnepów. Wylądował jeszcze jeden z samolotów eskorty.Miał on równieżkopilota.Na podgórzu znajdowała się rozbita baza górnicza, ale powinien w niejbyć samolot do transportu rudy.Jonnie posłał pilotów do tej bazy, byprzyprowadzili go tutaj.Miał zamiar zabrać ze sobą Tolnepa i jego statekpatrolowy.Powiedział też pilotom, żeby sprawdzili, ile w bazie jest samolotówpasażerskich. Jonnie popatrzył na popołudniowe niebo.Nie widział niczego naorbicie, ale dzienne światło i czterysta mil odległości mogły uczynićniewidzialnym każdy statek.Nieprzyjemny dzień. Koordynator wraz z niemieckim pilotem pokazali ludziom zdjęcia,po czym tłum skierował się z powrotem w stronę samolotu Jonnie'ego.Gdyznajdowali się już na odległość głosu, nagle, jak na jakiś sygnał, wszyscy padlina kolana i zaczęli pochylać głowy aż do samej ziemi.A potem trwali w tejpozycji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]