[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Spędziła całe popołudnie patrząc na niego bez przerwypowiedział strażnik i niedowierzająco potrząsnął głową.Jesteście pewni, żespróbowała wykonać ten niewiarygodny skok? - Z pewnością.Mnementh nigdzie nie słyszy ani jej, aniRamoth, a mówi, że dociera do niego echo myśli Cantha, który znajduje się wieleObrotów temu na Południowym Kontynencie - powiedział F'lar przechodząc obokgobelinu. - Co jest z tymi drzwiami, Lytolu? Myślże człowieku! - Są w zasadzie takie same jak dziś z tym, że nadproża niesą rzeźbione, nie ma dziedzińca i wieży. - Jasne! Och, na pierwsze jajo, jakież to proste.Zurgmówił, że ten arras jest stary.Lessa musiała dojść do wniosku, że liczy sobieczterysta Obrotów i użyła go jako obrazu-odniesienia dla swego smoka.Na tejpodstawie odleciała pomiędzy w czasie. - Zatem jest już tam, cała i bezpieczna - wykrzyknąłRobinton i z ulgą opadł na krzesło. - Mylisz się, harfiarzu.To nie jest takie proste -wymamrotał F'lar, a Robinton ujrzał, jak na twarzy Lytola zastyga przerażenie.-Jak to? - W pomiędzy nie ma nic - powiedział F'lar śmiertelniepoważnym głosem.- Skok pomiędzy różnymi miejscami zabiera nam tyle czasu cotrzykrotne kaszlnięcie.Pomiędzy w czasie równym czterystu Obrotom.- słowauwięzły mu w gardle.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]