[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrafił z wielkimwysiłkiem policzyć do dwudziestu, nie doznawał przypływów geniuszu.Wiedział, żejej umysł jest znacznie potężniejszy, bardziej inteligentny.Ale jego geniuszbył innej natury - mógł identyfikować się z początkiem zarówno jego, jak i jej.Pamięć miał lepszą i dokładniejszą niż ktokolwiek z jego klanu.Mógł zmusić jąswoją mocą do pamiętania.Ale w Ayli czarownik wyczuwał młodość i witalnośćnowej formy dokonała jeszcze jednego podziału, a on osiągnął już kres. - Wynoś się! - Ayla podskoczyła na dźwięk jego rozkazu,zaskoczona, że przemówił tak głośno.Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, żewcale nie przemówił.- Wynoś się z jaskini! Spiesz się! Idź natychmiast! Wyskoczyła ze swej kryjówki i pobiegła korytarzem.Niektóre zkamiennych lampek już się wypaliły, inne gasły z sykiem.Ale wiele z nichpozostało i prowadziły ją teraz ku cichym grotom wypełnionym mężczyznamiśpiącymi dziwnym snem.Lampki zastąpiły dopalające się pochodnie i w końcuwybiegła z jaskini. Było jeszcze ciemno, ale od wschodu nadchodził już dzień.UmysłAyli był jasny, nie czuła działania narkotyku, była tylko potwornie zmęczona.Ujrzała kobiety leżące na ziemi, oczyszczone i wyczerpane; położyła się obokUby.Wciąż była naga, ale nawet nie poczuła chłodu poranka.Kobiety, nagie jakona, także wydawały się nie odczuwać chłodu. Zanim Mog-ur zdołał wyjść z jaskini, Ayla pogrążona była już wgłębokim śnie.Pokuśtykał do niej, spojrzał na jasne, splątane włosy, tak bardzoróżniące się od włosów kobiet klanu i poczuł, jak na sercu osiada mu ogromny,ciężki kamień.Nie powinien był pozwolić jej odejść.Trzeba było postawić jąprzed czarownikami, a potem zabić za to, co zrobiła.Ale czy coś by to dało? Jejśmierć nie odwróciłaby katastrofy, którą miała spowodować jej obecność.Cóżdobrego mogłoby wyniknąć z jej śmierci? Ayla była jedyna w swoim rodzaju i za towłaśnie ją kochał.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]