[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starszyzna elfówbyła temu przeciwna.Wiedzieli, że nie mają szans.Że mogą nie podnieść się już poklęsce.Chcieli ratować swój lud, chcieli przetrwać.Postanowili zniszczyć miasta,wycofać się w niedostępne, dzikie góry.i czekać.Elfy są długowieczne, Ciri.Według naszej miary czasu, prawie nieśmiertelne.Ludzie wydawali się im czymś, coprzeminie jak susza, jak sroga zima, jak plaga szarańczy, po których przychodzideszcz, wiosna, nowy urodzaj.Chcieli przeczekać.Przetrwać.Postanowili zniszczyćmiasta i pałace.W tym i ich dumę - piękne Shaerrawedd.Chcieli przetrwać, aleElirena.Elirena poderwała młodzież.Porwali za broń i poszli za nią na ostatnirozpaczliwy bój.I zmasakrowano ich.Bezlitośnie zmasakrowano. Ciri milczała, wpatrzona w piękne i martwe oblicze. - Ginęli z jej imieniem na ustach - podjął cicho wiedźmin.-Powtarzając jej wezwanie, jej krzyk, ginęli za Shaerrawedd.Bo Shaerrawedd byłosymbolem.Ginęli za kamień i marmur.i za Aelirenn.Tak jak im obiecała, ginęligodnie, bohatersko, z honorem.Ocalili honor, ale zgubili, skazali na zagładęwłasną rasę.Własny lud.Pamiętasz, co mówił ci Yarpen? Kto panuje nad światem, akto wymiera? Wyjaśnił ci to grubiańsko, ale prawdziwie.Elfy są długowieczne, alewyłącznie ich młodzież jest płodna, tylko młodzież może mieć potomstwo.A prawiecała elfia młodzież poszła wówczas za Elireną.Za Aelirenn, za Białą Różą zShaerrawedd.Stoimy wśród ruin jej pałacu, przy fontannie, której plusku słuchaławieczorami.A to.to były jej kwiaty. Ciri milczała.Geralt przyciągnął ją do siebie, objął. - Czy teraz wiesz, dlaczego Scoia'tael byli tu, czy wiesz, naco chcieli popatrzeć? I czy rozumiesz, że nie wolno dopuścić, by elfia ikrasnoludzka młodzież ponownie dała się zmasakrować? Czy rozumiesz, że ani mnie,ani tobie nie wolno przyłożyć ręki do tej masakry? Te róże kwitną cały rok.Powinny zdziczeć, a są piękniejsze niż róże z pielęgnowanych ogrodów.DoShaerrawedd, Ciri, wciąż przychodzą elfy.Różne elfy.Te zapalczywe i głupie, dlaktórych symbolem jest spękany kamień.I te rozumne, dla których symbolem są tenieśmiertelne, wiecznie odradzające się kwiaty.Elfy, które rozumieją, że jeśliwyrwie się ten krzak i wypali ziemię, róże z Shaerrawedd nie rozkwitną już nigdy.Czy rozumiesz to? Kiwnęła głową. - Czy rozumiesz teraz, czym jest neutralność, która tak cięporusza? Być neutralnym to nie znaczy być obojętnym i nieczułym.Nie trzebazabijać w sobie uczuć.Wystarczy zabić w sobie nienawiść.Czy zrozumiałaś? - Tak - szepnęła.- Teraz zrozumiałam.Geralt, ja.chciałabym, wziąć jedną.Jedną z tych róż.Na pamiątkę.Czy mogę? - Weź - powiedział po chwili wahania.- Weź, aby pamiętać.Chodźmy już.Wracajmy do konwoju. Ciri wpięta różę pod sznurowania kubraczka.Nagle krzyknęłacicho, uniosła rękę.Strużka krwi spłynęła jej z palca do wnętrza dłoni. - Ukłułaś się? - Yarpen.- szepnęła dziewczynka, patrząc na krew,wypełniającą linię życia.- Wenck.Paulie. - Co? - Triss! - krzyknęła przenikliwie nieswoim głosem, wzdrygnęłasię silnie, przetarła twarz przedramieniem.- Prędko, Geralt! Musimy.na pomoc!W konie, Geralt! - Ciri! Co z tobą? - Oni umierają! Galopowała z uchem prawie przytulonym do szyi konia, popędzaławierzchowca krzykiem i uderzeniami pięt.Piach leśnej drogi pryskał spod kopyt.Zoddali usłyszała wrzask, poczuła dym. Z przeciwka, tarasując szlak, pędziła ku niej dwójka koniwlokących za sobą uprząż, lejce i ułamany dyszel.Ciri nie wstrzymała kasztana,przemknęła obok w pełnym pędzie, płatki piany musnęły jej twarz.Z tyłu usłyszałarżenie Płotki i klątwy Geralta, który musiał wyhamować. Wypadła za zakręt drogi, na dużą polanę.Karawana płonęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]