[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od tamtej pory równie wytrwale i sumiennie poœwiêca³ siê pracy nad samodoskonaleniem, co i wszystkim wspólnym dzia³aniom grupy, w których odgrywa³ wa¿n¹ rolê.Uczestniczy³ w rozmaitych specjalnie organizowanych przez nas wyprawach.I w³aœnie w czasie jednej z tych wypraw, w 1898 roku, So³owiew straci³ ¿ycie na pustyni Gobi, ugryziony przez dzikiego wielb³¹da.Opiszê to zdarzenie najdok³adniej jak potrafiê, nie tylko dlatego, ¿e œmieræ So³owiewa mia³a miejsce w bardzo dziwnych okolicznoœciach, ale równie¿ dlatego, i¿ sposób, w jaki pokonywaliœmy pustyniê, by³ bezprecedensowy i sam w sobie wysoce pouczaj¹cy.Opis wydarzeñ zacznê od momentu, w którym, po bardzo uci¹¿liwej wêdrówce z Taszkentu w górê rzeki Szarakszan i po pokonaniu kilku prze³êczy górskich, dotarliœmy do F, ma³ej mieœciny po³o¿onej na skraju pustyni Gobi.Postanowiliœmy, ¿e przed planowan¹ przepraw¹ przez pustyniê zatrzymamy siê tam na kilka tygodni.W czasie tego postoju wszyscy razem, albo pojedynczo, spotykaliœmy siê z tubylcami, którzy odpowiadaj¹c na nasze pytania, opowiadali nam najprzeró¿niejsze wierzenia zwi¹zane z pustyni¹ Gobi.Te najczêœciej powtarzane mówi³y o tym, ¿e pod piaskami obecnej pustyni le¿¹ zagrzebane wioski, a nawet ca³e miasta; ¿e pustynia kryje wiele skarbów i bogactw, które nale¿a³y do staro¿ytnych ludów zamieszkuj¹cych ten onegdaj kwitn¹cy obszar.Powiedziano nam, ¿e dok³adne po³o¿enie tych bogactw zna³y pewne osoby z s¹siednich wiosek i ¿e informacjê tê przekazywano w tajemnicy z ojca na syna.Z³amanie przysiêgi, jak wielu ju¿ doœwiadczy³o na w³asnej skórze, poci¹ga³o za sob¹ karê, której wymiar zale¿a³ od wagi zdradzonej tajemnicy.Czêsto wspominano o pewnym rejonie pustyni Gobi, gdzie zgodnie z tym, co powiedzia³o nam wiele osób, le¿y zasypane du¿e miasto; z t¹ informacj¹ wi¹za³o siê wiele ³¹cz¹cych siê w jedn¹ ca³oœæ wskazówek, które przyci¹gnê³y uwagê niektórych z nas, szczególnie zaœ profesora Skryd³owa, archeologa i uczestnika naszej wyprawy.Po wielu dyskusjach postanowiliœmy, i¿ trasa przeprawy przez pustyniê Gobi bêdzie przebiega³a przez obszar, gdzie wed³ug wspomnianych przed chwil¹ informacji powinno siê znajdowaæ miasto zakopane w piasku.Zamierzaliœmy przeprowadziæ tam wykopaliska badawcze pod kierunkiem starego profesora Skryd³owa – wybitnego specjalisty w tej dziedzinie.Tak wiêc zgodnie z tym planem wyznaczyliœmy trasê podró¿y.Mimo ¿e wspomniany region po³o¿ony jest z da³a od wszystkich mniej lub bardziej znanych dróg przebiegaj¹cych przez pustyniê Gobi, postanowiliœmy pozostaæ wierni naszej starej zasadzie unikania utartych szlaków; w pierwszej chwili, nie zwa¿aj¹c na czekaj¹ce nas niebezpieczeñstwa, wszyscy poczuliœmy w sobie nawet rodzaj radosnego podniecenia.Kiedy owo podniecenie trochê opad³o, przyst¹piliœmy do opracowywania szczegó³owego planu i dopiero wówczas wysz³o na jaw, jak ogromne czekaj¹ nas trudnoœci; ich zakres postawi³ nawet pod znakiem zapytania ca³e przedsiêwziêcie.Problem polega³ na tym, ¿e podró¿ wytyczonym przez nas szlakiem trwa³aby bardzo d³ugo i przy u¿yciu zwyk³ych œrodków nie mia³a szansy powodzenia.Najwiêksz¹ trudnoœæ sprawia³o zabezpieczenie wystarczaj¹cej iloœci wody i zapasów ¿ywnoœci; z najskromniejszych obliczeñ wynika³o, ¿e owa iloœæ jest tak ogromna, i¿ dŸwiganie takiego ciê¿aru nie wchodzi w rachubê.Jednoczeœnie nie by³o mowy o zabraniu zwierz¹t jucznych, poniewa¿ nie mogliœmy liczyæ na to, ¿e znajdziemy po drodze choæby ŸdŸb³o trawy lub kroplê wody.Nie byliœmy nawet pewni, czy spotkamy na trasie jak¹œ ma³¹ oazê.Choæ nie zrezygnowaliœmy z naszego planu, jednak po rozwa¿eniu sytuacji postanowiliœmy nic na razie nie przedsiêbraæ.W ci¹gu nadchodz¹cego miesi¹ca wszyscy mieliœmy skupiæ myœli na znalezieniu jakiegoœ wyjœcia z tej beznadziejnej sytuacji; jednoczeœnie ka¿demu zapewniono œrodki na to, aby móg³ zrobiæ to, co zechce, i udaæ siê tam, gdzie tylko zapragnie.Kierowanie ca³ym przedsiêwziêciem powierzono profesorowi Skryd³owowi, najstarszemu i ciesz¹cemu siê najwiêkszym powa¿aniem uczestnikowi wyprawy; mianowano go te¿ naszym skarbnikiem.Otrzymawszy od niego pewn¹ sumê pieniêdzy, niektórzy z nas opuœcili wioskê, inni zaœ zostali – ka¿dy zgodnie z w³asnym planem.Na miejsce spotkania wybraliœmy ma³¹ wioskê po³o¿on¹ na skraju pustyni, sk¹d zamierzaliœmy rozpocz¹æ wyprawê.Miesi¹c póŸniej zebraliœmy siê w umówionym miejscu i pod kierownictwem profesora Skryd³owa rozbiliœmy obóz; nastêpnie ka¿dy zda³ relacjê z wyników swoich poszukiwañ.O kolejnoœci tych relacji zadecydowa³o losowanie.Pierwszy zabra³ g³os geolog Karpenko, po nim dr Sari-Ogle, a jako trzeci jêzykoznawca Je³ow.Ich sprawozdania, dziêki zawartym w nich nowym i oryginalnym pomys³om, jak równie¿ dziêki sposobowi przedstawienia, okaza³y siê tak fascynuj¹ce, ¿e wry³y mi siê g³êboko w pamiêæ i jeszcze dzisiaj mogê je odtworzyæ prawie s³owo w s³owo.Karpenko rozpocz¹³ swoj¹ relacjê tak:– Wiem, i¿ ¿aden z was nie lubi metod stosowanych przez naukowców europejskich, którzy zamiast zmierzaæ wprost do sedna sprawy, ci¹gn¹ swoje d³ugie i puste wywody, siêgaj¹ce niemal¿e do Adama; niemniej jednak w tym wypadku, zanim przejdê do wniosków, uwa¿am za konieczne przedstawienie wam refleksji i dedukcji, które doprowadzi³y mnie do tego, co chcê wam dzisiaj zaproponowaæ.Po przerwie kontynuowa³:– Jak twierdzi nauka, piaski pustyni Gobi utworzy³y siê stosunkowo niedawno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]