[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie zaciekawi³a mnie inna osobliwoœæ, w³aœnie w zwi¹zku z kartami po grecku.Nie przerzuci³em ich, bo nie zdo³a³em.Karty by³y, jakby powiedzieæ, nasi¹kniête wilgoci¹, z trudem odlepia³y siê od siebie.A to poniewa¿ pergamin by³ dziwny.miêkszy od innych pergaminów, to zaœ, w jaki sposób pierwsza stronica by³a strawiona i fa³dowa³a siê prawie, by³o.jednym s³owem dziwne.— Dziwne; tego¿ wyra¿enia u¿y³ Seweryn — rzek³ Wilhelm.— Pergamin jakby nie by³ pergaminem.Zdawa³ siê tkanin¹, ale cienk¹.— ci¹gn¹³ Bencjusz.— Charta lintea albo pergamenum de pono — rzeki Wilhelm.— Nigdy takiego nie widzia³eœ?— S³ysza³em o nim, ale chyba nie widzia³em.Mówi siê, ¿e jest bardzo drogi i kruchy.Dlatego u¿ywa siê go ma³o.Wyrabiaj¹ go Arabowie, czy tak?— Byli pierwsi.Ale wyrabiaj¹ go tak¿e tutaj, w Italii, w Fabriano.I jeszcze.Ale¿ z pewnoœci¹, jasne, to pewne! — Wilhelmowi zaiskrzy³y siê oczy.— To piêkne i interesuj¹ce odkrycie, brawo Bencjuszu, dziêkujê ci! Tak, wyobra¿am sobie, ¿e tutaj w bibliotece charta lintea jest rzadkoœci¹, gdy¿ nie przychodzi³y tu manuskrypty z ostatnich czasów.A zreszt¹ wielu lêka siê, ¿e nie przetrwa wieków jak pergamin, i byæ mo¿e s³usznie.Mo¿na mniemaæ, ¿e tutaj chc¹ czegoœ, co by³oby trwalsze od spi¿u.Pergamin de pono zatem! ¯egnaj.I b¹dŸ spokojny.Tobie nie grozi niebezpieczeñstwo.— Naprawdê, Wilhelmie, rêczysz za to?.— Rêczê.Jeœli bêdziesz siê trzyma³ swojego miejsca.Ju¿ za du¿o szkód narobi³eœ.Oddaliliœmy siê ze skryptorium pozostawiaj¹c Bencjusza, jeœli nie w dobrym nastroju zgo³a, to przynajmniej spokojniejszego.— G³upiec! — rzek³ Wilhelm przez zêby, kiedy wychodziliœmy.— Mogliœmy ju¿ rozwik³aæ wszystko, gdyby nie stan¹³ nam na drodze.Opata zastaliœmy w refektarzu.Wilhelm podszed³ i poprosi³ o rozmowê.Abbon nie móg³ siê uchyliæ i wyznaczy³ nam spotkanie rych³o w swoim domu.DZIEÑ SZÓSTYNONAKiedy to opat nie chce wys³uchaæ Wilhelma, mówi o jêzyku klejnotów i przejawia pragnienie, by zaprzestano œledztwa w sprawie smutnych wydarzeñ.Mieszkanie opata by³o nad sal¹ kapituln¹ i z okna komnaty, obszernej i okaza³ej, w której nas przyj¹³, widzia³o siê w ten dzieñ pogodny i wietrzny, ponad dachem opackiego koœcio³a, kszta³t Gmachu.Opat, stoj¹c przed oknem, w³aœnie ten widok podziwia³ i wskaza³ nam go uroczystym gestem.— Cudowna twierdza — rzek³ — która skrywa w swoich proporcjach ow¹ z³ot¹ regu³ê rz¹dz¹c¹ budow¹ arki.Wzniesiona na trzech poziomach, poniewa¿ trzy to cyfra Trójcy i trzech by³o anio³Ã³w, którzy odwiedzili Abrama, tyle¿ dni Jonasz spêdzi³ w brzuchu wielkiej ryby, trzy równie¿ Jezus i £azarz spêdzili w grobowcu; tyle razy Chrystus prosi³ Ojca, by oddali³ od niego kielich goryczy, tyle¿ spêdzi³ w odosobnieniu z aposto³ami na modlitwie.Trzy razy zapar³ siê Go Piotr i trzykroæ objawi³ siê swoim po zmartwychwstaniu.Trzy s¹ cnoty teologiczne, trzy œwiête jêzyki, trzy czêœci duszy, trzy rodzaje stworzeñ myœl¹cych, anio³owie, ludzie i demony, trzy rodzaje dŸwiêku, vox, flatus, pulsus, trzy epoki dziejów ludzkich, przed Prawem, w czasie Prawa i po Prawie.— Cudowne zestrojenie mistycznych zgodnoœci — przyzna³ Wilhelm.— Ale równie¿ kszta³t kwadratowy — ci¹gn¹³ opat — bogaty jest w pouczenia duchowe.Cztery s¹ punkty kardynalne, pory roku, ¿ywio³y, to jest ciep³o, zimno, wilgoæ i suchoœæ, dalej narodziny, wzrastanie, dojrza³oœæ i staroœæ, dalej, niebieskie, ziemskie, powietrzne i wodne gatunki zwierz¹t, konstytutywne barwy têczy i liczba lat, jakiej trzeba, by nast¹pi³ rok przestêpny.— O, z pewnoœci¹ — rzek³ Wilhelm — trzy zaœ i cztery daje siedem, liczbê wyj¹tkowo mistyczn¹, zaœ trzy pomno¿one przez cztery daje dwanaœcie, jak iloœæ aposto³Ã³w, dwanaœcie przez dwanaœcie daje sto czterdzieœci cztery, to jest liczbê wybranych.— I po tej ostatniej demonstracji mistycznej wiedzy o naduranicznym œwiecie liczb opat nie mia³ nic wiêcej do dodania.Wskutek tego Wilhelm zyska³ sposobnoœæ nawi¹zania do tematu.— Winniœmy pomówiæ o ostatnich wydarzeniach, nad którymi d³ugo rozmyœla³em — oznajmi³.Opat odwróci³ siê plecami do okna, a twarz¹ do Wilhelma, ale z min¹ surow¹.— Mo¿e zbyt d³ugo.Wyznajê, bracie Wilhelmie, ¿e czegoœ wiêcej po tobie oczekiwa³em.Odk¹d przyby³eœ tutaj, minê³o prawie szeœæ dni, czterech mnichów straci³o ¿ycie, nie licz¹c Adelmusa, dwaj zostali zatrzymani przez inkwizycjê; z pewnoœci¹, by³o to sprawiedliwe, lecz moglibyœmy unikn¹æ tego wstydu, gdyby inkwizytor nie musia³ zaj¹æ siê poprzednimi zbrodniami; a wreszcie spotkanie, w którym by³em mediatorem, przynios³o smutne wyniki, i to w³aœnie z powodu wszystkich tych zbrodni.Zgodzisz siê, ¿e mog³em oczekiwaæ innego rozwi¹zania, gdym prosi³ ciê, byœ prowadzi³ œledztwo w sprawie œmierci Adelmusa.Wilhelm milcza³ zak³opotany.Opat mia³ racjê, to pewna.Na pocz¹tku tej opowieœci rzek³em, ¿e mój mistrz lubi³ wprawiaæ innych w podziw rychliwoœci¹ swoich dedukcji, i by³o rzecz¹ zrozumia³¹, ¿e jego duma zosta³a zraniona, kiedy oskar¿a³o siê go, choæby i niesprawiedliwie, o powolnoœæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]