[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co?- Nasza przelotna znajomoœæ datuje siê sprzed wielu lat, szczerze mówi¹c,wola³abym nawet nie liczyæ sprzed ilu.Przez kilka tygodni coœ nas ³¹czy³o.- Pomin¹wszy rzecz oczywist¹, co konkretnie?- Och, ³Ã³¿ko by³o doœæ przyjemne, ale nieistotne.dla nas obojga.Byliœmywówczas m³odzi, œwiat nas goni³, nie mieliœmy czasu na to, ¿eby siê wi¹zaæ.Pamiêtasz Spó³kê Inwestycji Morskich?- Je¿eli macza³ palce w tym przedsiêwziêciu, mo¿emy go przyszpiliæ za oszustwo!To z pewnoœci¹ wystarczy, je¿eli za bardzo wyp³ynie.Macza³?- Owszem, ale nie mo¿esz.Wyszed³ stamt¹d tr¹bi¹c g³oœno o swoim œwiêtymoburzeniu, co zapocz¹tkowa³o upadek tego domku z kart., Na twoim miejscu niespieszy³abym siê tak z przyszpilaniem w³adz tej spó³ki, chyba ¿e ci siê ju¿znudzi³am, kochanie.- Ty?- Ja by³am g³Ã³wn¹ akcjonariuszk¹.Werbowa³am figurantów.- Niech mnie diabli - rozeœmia³ siê Vanvlanderen, znów siêgn¹³ po szklankê iuniós³ j¹ w stronê ¿ony.Ci z³odzieje dobrze wiedzieli, kto siê nadaje do jakiejpracy.Czekaj, no? Zna³aœ Kendricka na tyle dobrze, ¿eby spaæ z tymskurczybykiem i nie zaj¹knê³aœ siê ani s³owem?- Mia³am swoje powody.- Mam nadziejê, ¿e cholernie dobre! - wybuchn¹³ hojny sponsor prezydenta.- Bojeœli nie, dobiorê ci siê do ty³ka, ty dziwo! A je¿eli ciê widzia³, rozpozna³,zapamiêta³ Inwestycje Morskie, doda³ dwa do dwóch i wysz³o mu cztery? W takichsprawach nie ryzykujê! - Teraz ja ci z kolei powiem: "Odprê¿ siê", Andy -uspokoi³a go ¿ona donatora.Ludzie wokó³ wiceprezydenta nie s¹ obiektemzainteresowania ogó³u.Kiedy po raz ostatni s³ysza³eœ, ¿eby wymienionopublicznie nazwisko kogokolwiek z personelu któregoœ wiceprezydenta? To szara,bezkszta³tna masa, bo taka jest wola prezydentów.Poza tym nie s¹dzê, ¿e mojenazwisko kiedykolwiek trafi³o do prasy poza sformu³owaniem "PañstwoVanvlanderen, goœcie Bia³ego Domu." Kendrick nadal s¹dzi, ¿e jestem ¿on¹bankiera FrazieraPyke'a mieszkam w Londynie, a jak pamiêtasz, chocia¿ obojedostaliœmy zaproszenie na uroczystoœæ wrêczenia Medalu Wolnoœci, tyœ poszed³sam.Ja siê wymówi³am.- To jeszcze nie powody! Dlaczego mi nie powiedzia³aœ?- Bo wiedzia³am, jak zareagujesz: "usun¹æ j¹ ze sceny", a uzna³am, ¿e mogê cisiê znacznie bardziej przydaæ na scenie.- Na mi³oœæ bosk¹, jak?- W³aœnie dlatego, ¿e go znam.Wiedzia³am równie¿, ¿e muszê zebraæ o niminformacje, ale nie przez jak¹œ prywatn¹ firmê detektywistyczn¹, która mog³abynas póŸniej wkopaæ, wybra³am wiêc oficjaln¹ drogê.Federalne Biuro Œledcze.- A pogró¿ki przeciw Bollingerowi?- Skoñcz¹ siê jutro.Poza jednym cz³owiekiem, który zostanie tu na specjalnychprawach, jednostka zostanieodwo³ana do Waszyngtonu.Te fikcyjne pogró¿ki oka¿¹siê paranoicznymi kaprysami wymyœlonego przeze mnie nieszkodliwego szaleñca,który niby to uciek³ z kraju.Bo widzisz, kochanie, dowiedzia³am siê tego, cochcia³am wiedzieæ.- Mianowicie?- Jest taki stary ¯yd nazwiskiem Weingrass, którego Kendrick ubóstwia.Jest dlaEvana jak ojciec, którego nigdy nie mia³, a za czasów Grupy Kendricka nazywanogo "tajn¹ broni¹" ca³ego zespo³u.- Coœ z amunicj¹?- Nic z tych rzeczy, koteczku - rozeœmia³a siê Ardis Vanvlanderen.- By³architektem, i to cholernie dobrym.Odwali³ kawa³ wspania³ej roboty dla Arabów.- Co nam po nim?- Powinien byæ teraz w Pary¿u, a nie jest.Mieszka w domu Kendricka w Kolorado,chocia¿ nie ma w paszporcie wizy wjazdowej ani oficjalnego statusu imigranta.- I co z tego?- Nasz szykowany do namaszczenia kongresman sprowadzi³ tu starszego pana naoperacjê, która uratowa³a mu ¿ycie.- I co z tego?- Emmanuel Weingrass dostanie nawrotu choroby, który go zabije.Kendrick bêdzieczuwa³ przy jego boku, a ju¿ po wszystkim bêdzie za póŸno.Teraz poproszê o tedziesiêæ milionów, Andyskarbie.* * *Rozdzia³ 27Varak bacznie obserwowa³ siedz¹cych wokó³ sto³u cz³onków Inver Brass.Ka¿d¹,oœwietlon¹ jasnym blaskiem mosiê¿nej lampy, twarz.By³ ca³kowicieskoncentrowany, do granic wytrzyma³oœci, poniewa¿ musia³ skupiæ siê na dwóchpoziomach.Pierwszy poziom - to informacja, której im udzieli³.Drugi - tonatychmiastowe reakcje ka¿dej z tych twarzy na fakty w niej zawarte.Musia³wytropiæ tê parê oczu, która mog³a byæ podejrzana, ale nie znalaz³ jej.Oznacza³o to, ¿e kiedy logicznie i w wywa¿ony sposób poruszy³ temat obecnegowiceprezydenta Stanów Zjednoczonych i jego zespo³u pomocniczego, poruszaj¹c wsposób lekki "niewinne" szczegó³y, o których dowiedzia³ siê od "wtyki" mafii ws³u¿bach specjalnych, na twarzach tych nie by³o oznak przera¿enia, lub choæbystrachu.W tych twarzach nie by³o niczego.Tylko spojrzenia bez wyrazu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]