[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.skąd znasz mnie tak dobrze? - Jest tak dlatego, ponieważ się tego wyuczyłeś.To twojerzemiosło, jak wyrabianie narzędzi - uśmiechnęła się, a potem zachichotała.-Jondalar ma dwie umiejętności.Jest wyrabiaczem narzędzi i wyrabiaczem kobiet -powiedziała, spoglądając na niego zadowolona z siebie. Jondalar się roześmiał. - Właśnie zażartowałaś - powiedział, uśmiechając się niecokrzywo.Ten żart był trochę zbyt blisko prawdy i żartowano sobie już tak z niegopoprzednio.- Ale masz rację.Uwielbiam sprawiać ci rozkosz, uwielbiam tweciało, całą cię uwielbiam. - Ja również lubię, gdy sprawiasz mi rozkosz.Wtedy napełniamnie miłość.Możesz sprawiać mi rozkosz, jak często chcesz, ale czasami jachciałabym sprawić rozkosz tobie. Jondalar ponownie się roześmiał. - Zgoda.A skoro tak bardzo chcesz się uczyć, mogę cię nauczyćwięcej.Możemy nawzajem sprawiać sobie rozkosz.Chciałbym teraz ja z kolei"napełnić cię miłością", ale obawiam się, że nie ożywi mnie nawet dotknięcieHadumy. Ayla milczała przez chwilę. - To nie miałoby znaczenia. - Co nie miałoby znaczenia? - Nawet gdyby twoja męskość nigdy więcej się nie podniosła, toi tak napełniałbyś mnie miłością. - Ani się waż tak mówić! - Uśmiechnął się, ale przebiegł godreszcz. - Twoja męskość znowu się podniesie - powiedziała ze szczerymprzekonaniem, a potem zachichotała. - Skąd w tobie tyle złośliwości, kobieto? Są pewne sprawy, zktórych nie powinnaś sobie stroić żartów - powiedział, broniąc się żartobliwie,po czym wybuchnął śmiechem.Był zaskoczony i uradowany jej skłonnością do żartówi nowym poczuciem humoru. - Lubię przyprawiać cię o śmiech.Wspólny śmiech jest prawietak przyjemny, jak kochanie się z tobą.Chciałabym, abyś zawsze się ze mnąśmiał.Myślę, że wtedy nie przestałbyś mnie nigdy kochać. - Przestać cię kochać? - powiedział, unosząc się nieco ispoglądając na nią.- Ayla, szukałem cię przez całe życie i nie byłem tegoświadomy.Jesteś tym wszystkim, czego zawsze pragnąłem, prześcignęłaś mojenajśmielsze wyobrażenia o tym, jaka może być kobieta.Jesteś porywającą, niezrozumiałą dla mnie zagadką.Jesteś całkowicie szczera, otwarta; niczego nieukrywasz, a pomimo to jesteś najbardziej tajemniczą kobietą, jaką kiedykolwiekspotkałem.Jesteś silna, niezależna, całkowicie zdolna zatroszczyć się o siebiesamą i o mnie, a usiadłabyś u moich stóp - jeżeli bym ci na to pozwolił - bezwstydu, bez obrazy, z taką prostotą, z jaką ja oddawałbym cześć Doni.Jesteśnieustraszona, odważna; uratowałaś mi życie, przywróciłaś do zdrowia, polowałaśdla mnie i dbałaś o moje wygody.Nie potrzebujesz mnie, choć sprawiasz, żechciałbym cię bronić, czuwać nad tobą, by się upewnić, że nie spotka cię żadnakrzywda.Mogę przeżyć z tobą całe życie i nigdy do końca cię nie poznać; wieleodmian życia trzeba, by zgłębić twoje wszystkie tajemnice.Jesteś mądra iwiekowa jak Matka, świeża i młoda jak kobieta podczas Rytuału PierwszejRozkoszy.I jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką widziałem.Nie mogę wprostuwierzyć, że miałem szczęście tak wiele otrzymać.Nie sądziłem, że jestem zdolnykogokolwiek pokochać; teraz wiem, że jedynie czekałem na ciebie.Nie myślałem,że potrafię się zakochać i kocham cię bardziej niż samego siebie. Ayla miała w oczach łzy.Zamknął jej oczy pocałunkami iprzyciągnął blisko siebie, jakby się obawiając, że może ją stracić. Gdy sięobudzili następnego ranka, na ziemi leżała cienka warstewka śniegu.Opuścili zpowrotem połę namiotu i zagrzebali się w futrach, ale oboje poczuli się smutni. - Czas wracać, Jondalar. - Zdaje się, że masz rację - powiedział, przyglądając sięobłoczkom pary wzbijanym ich oddechami.- Do zimy jeszcze daleko.Nie powinniśmytrafić na żadną burzę. - Nigdy nie wiadomo; pogoda potrafi płatać figle. W końcu wstali i poczęli zwijać obóz.Ayla upolowała procąskoczka olbrzymiego, który wyszedł ze swej norki, i szybko skakał na dwóchłapkach.Podniosła go za ogon, który był niemal dwa razy dłuższy od całegociała, i zarzuciła zwierzątko na plecy.Na skraju obozowiska zdjęła z niegoszybko skórę i nadziała go na szpikulec. - Smutno mi wracać - powiedziała, gdy Jondalar rozpalałognisko.- To było takie.przyjemne.Tak po prostu sobie wędrować, zatrzymywaćsię, gdzie przyszła nam ochota.Nie martwić się tym, by cokolwiek przynieść zpowrotem.Rozbijać obóz w południe tylko dlatego, że chcieliśmy popływać czyzażyć rozkoszy.Cieszę się, że wpadłeś na taki pomysł. - Mnie również jest smutno, że to już koniec.To była udanapodróż. Wstał, by przynieść więcej drewna znad rzeki.Ayla poszła mupomóc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]