[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego nie mog¹ lecieæ.A co ze zmiennikami?Tymi, co przylecieli tym samolotem wczo raj po po³udniu, dwanaœcie godzin temu?Chyba ju¿ odpoczêli?Tak, szefie, nawet ich odszukano.Ale oni myœleli, ¿e maj¹ postój trzydziestoszeœciogodzinny.Pierwszy oficer poszed³ do kumpla na wie czór kawalerski.Te¿ nie mo¿e lecieæ.Hannah wyg³osi³ uwagê na temat najpopularniejszych linii lotniczych na œwiecie.Gdyby s³ysza³ j¹ prezes, lord King, z pewnoœci¹ zg³osi³by zde cydowany sprzeciw.Wobec tego co bêdzie?spyta³ Hannah.Musimy czekaæ, a¿ za³oga wypocznie.Wtedy polecimy dobieg³ go g³os z Nassau.Hannah wsta³ i wyszed³.Nie by³o taksówek ani Oscara.Na piechotê dotar³ do Domu Rz¹dowego, obudzi³ Jeffersona i zosta³ wpuszczony do œrodka.W wilgoci nocy spoci³ siê jak mysz.Po³¹czy³ siê ze Scotland Yar dem i wzi¹³ prywatny numer Mitchella.Zadzwoni³, by uprzedziæ naukow ca.Lecz ten wyjecha³ do Lambeth przed dziesiêcioma minutami.By³a czwarta rano na Sunshine, dziewi¹ta w Londynie.Odczeka³ godzinê, zanim móg³ zastaæ Mitchella w laboratorium i powiedzieæ mu, ¿e Parker przyleci dopiero wczesnym wieczorem.Alan Mitchell nie by³ zachwyco ny.Musia³ z powrotem jechaæ kawa³ drogi do West Malling w hrabstwie Kent, w s³otny grudniowy dzieñ.Parker zadzwoni³ znowu, w niedzielê ko³o po³udnia.Hannah zabija³ czas przy barze w "Ouarter Decku".Tak odezwa³ siê znu¿onym tonem.387.W porz¹dku, szefie, za³oga wypoczê³a.Mog¹ lecieæ.To œwietnie odpar³ Hannah.Popatrzy³ na zegarek.Osiem godzin w powietrzu plus piêæ ró¿nicy czasu.Je¿eli ¥lan Mitchell zgodzi siê pracowaæ w nocy, zdo³a przekazaæ wynik na Sunshinew poniedzia³ek przed œniadaniem.Wiêc zaraz startujecie?spyta³ Hannah.No.niezupe³nie przyzna³ Parker.Widzi pan, gdybyœmy teraz lecieli, l¹dowanie na Heathrow odby³oby siê po pierwszej w nocy.To jest niedozwolone.Cisza nocna, niestety.To co, u diab³a, zrobicie?Ten normalny czas startu st¹d to godzina osiemnasta z minuta mi, l¹dowanie na Heathrow ko³o siódmej.W takim uk³adzie oni wracaj¹ do czasu z rozk³adu.Ale przecie¿ wtedy dwa jumbo jêty startuj¹ naraz!zdziwi³ siê Hannah.Tak, szefie.Ale nie ma obawy.Obydwa bêd¹ pe³ne i linie lotnicze nie ponios¹ strat.To Bogu dziêki warkn¹³ Hannah i od³o¿y³ s³uchawkê.Dwadzie œcia cztery godziny pomyœla³.Ca³a pieprzona doba.W ¿yciu s¹ trzy rzeczy, na które nie mo¿na nic poradziæ: œmieræ, podatki i linie lotnicze.Po schodkach do hotelu szed³ Dillon z dwoma m³odymi, dobrze zbudo wanymi mê¿czyznami.Pewnie s¹ w jego guœcie pomyœla³ Hannah z³o œliwie ministerialny bubek.Nie by³ w zbyt dobrym nastroju.Z drugiej strony placu po skoñczonej mszy wysypa³a siê z koœcio³a trzódka parafian pastora Quincea mê¿czyŸni w schludnych ciemnych garniturach, kobiety wystrojone niczym ptaki o jaskrawym upierzeniu;d³oñmi w bia³ych rêkawiczkach œciska³y ksi¹¿eczki do nabo¿eñstwa, a na s³omkowych kapeluszach ko³ysa³y im siê przybrania ze sztucznych kwia tów i owoców.W³aœciwie zwyczajna niedziela na Sunshine.Na Wyspach Brytyjskich niedziela nie up³ynê³a tak spokojnie.W Chequers, wiejskiej rezydencji premierów Wielkiej Brytanii, znajduj¹cej siê na pofa³dowanym obszarze tysi¹ca dwustu akrów w Buckinghamshire, pani Thatcher wsta³a jak zwykle wczeœnie i zd¹¿y³a przekopaæ siê przez cztery czerwone skoroszyty dokumentów pañstwowych, zanim zasiad³a z Denisem Thatcherem do œniadania przy weso³ym blasku kominka.Kiedy skoñczy³a posi³ek, rozleg³o siê pukanie do drzwi i wszed³ jej sekretarz prasowy, Bernard Ingham.Trzyma³ w rêku "Sunday Express".S¹dzi³em, ¿e to pani¹ zainteresuje, pani premier.388Kto siê tym razem na mnie uwzi¹³?zapyta³a pogodnie.Nikt odpar³ sekretarz z nastroszonymi brwiami.To o Ka raibach.Przeczyta³a du¿y tekst w œrodku numeru i zmarszczy³a czo³o.By³y tam zdjêcia: Marcus Johnson na wiecu w Port Plaisance, a obok widziany przed paroma laty przez przeœwit w firance.By³y te¿ zdjêcia jego oœmiu ochroniarzy wszystkie robiono w pi¹tek na Parliament Square i obok ich odpowiedniki pochodz¹ce z archiwum policji w Kingston.Du¿¹ czêœæ komentarza zajmowa³y obszerne wypowiedzi "wysoko postawione go Ÿród³a w DEA" oraz komisarza Fostera z jamajskiej policji.Ale¿ to zgroza powiedzia³a pani premier.Muszê porozma wiaæ z Douglasem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]