[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak te¿ myœla³em - powiedzia³ Anglik uœmiechaj¹c siê.- A co by panpowiedzia³ na malutki obiadek? Moja ¿ona wyjecha³a na ca³y dzieñ.Podczas lunchu Miller spyta³ Cadbury'ego, czy by³ w Niemczech po zakoñczeniuwojny.- Tak.Pracowa³em tu jako korespondent wojenny.Tyle ¿e by³em znacznie m³odszy,mniej wiêcej w pañskim wieku.Do Niemiec dotar³em z armi¹ Montgomery'ego.Oczywiœcie, nie by³em w Bonn.Wówczas nikt o tym mieœcie jeszcze nie s³ysza³.Kwatera g³Ã³wna mieœci³a siê w Liineburgu.Nie wróci³em od razu do kraju.Pisa³emrelacje z zakoñczenia dzia³añ wojennych, podpisania kapitulacji i tak dalej.Apotem moja gazeta poprosi³a mnie, ¿ebym tu zosta³.- Czy pisywa³ pan tak¿e korespondencje z procesów zbrodniarzy wojennych wposzczególnych strefach?Cadbury w³o¿y³ do ust du¿¹ porcjê befsztyka i prze¿uwaj¹c skin¹³ g³ow¹.- Tak.Ze wszystkich, które odbywa³y siê w strefie brytyjskiej.Na proces wNorymberdze przyjecha³ specjalny korespondent.By³o to ju¿ oczywiœcie w strefieamerykañskiej.U nas natomiast czo³owymi zbrodniarzami byli Josef Kramer i IrmaGrese.S³ysza³ pan o nich?- Nie, nigdy.- Mówiono o nich "Potwory z Belsen".W rzeczywistoœci to ja ten przydomekwymyœli³em.I siê przyj¹³.A mo¿e o samym Belsen pan s³ysza³?- Coœ niecoœ - odpar³ Miller.- Mojemu pokoleniu nie mówiono zbyt wiele o tychsprawach.Nikt nie chcia³ nam opowiadaæ.Cadbury przyjrza³ siê mu przenikliwiespod krzaczastych brwi.- A teraz chcielibyœcie siê dowiedzieæ?- Prêdzej czy póŸniej i tak bêdziemy musieli.Chcia³bym o coœ zapytaæ.Czy pannienawidzi Niemców?Nie przerywaj¹c jedzenia Cadbury przez d³u¿sz¹ chwilê zastanawia³ siê powa¿nienad pytaniem.- Zaraz po wyzwoleniu Belsen wybra³ siê tam t³um brytyjskich korespondentówwojennych, by wszystko obejrzeæ.Nigdy nic w moim ¿yciu nie wywo³a³o we mnietakiej odrazy, a przecie¿ w czasie wojny cz³owiek bywa œwiadkiem ró¿nychokropieñstw.Belsen przesz³o wszelkie moje wyobra¿enia.Tak, myœlê teraz, ¿ewtedy czu³em do nich nienawiœæ.- A dzisiaj?- Nie, ju¿ nie.Spójrzmy prawdzie w oczy.W 1948 roku o¿eni³em siê z Niemk¹.Inadal tu mieszkam.A nie móg³bym, gdybym mia³ do nich taki sam stosunek jak w1945 roku.Ju¿ dawno temu wróci³bym do Anglii.- A co wp³ynê³o na tê zmianê?- Czas.Up³yw czasu.I to, ¿e zda³em sobie sprawê, i¿ nie wszyscy Niemcy s¹Josefami Kramerami.Czy te¿ - jak on siê nazywa³? Roschmann? - Roschmannami.Proszê jednak pamiêtaæ, ¿e nadal nie mogê wyzbyæ siê skrytej nieufnoœci wobecNiemców z mojego pokolenia.- A wobec mojego? - Miller obraca³ kieliszek od wina wpatrzony w œwiat³oza³amuj¹ce siê w czerwonym p³ynie.- Jesteœcie lepsi.Po prostu musicie byæ lepsi.- Czy pomo¿e mi pan w sprawie Roschmanna? Tylko pan mi ju¿ zosta³.- Jeœli bêdê w stanie.A czego chcia³by siê pan dowiedzieæ?- Mo¿e pan sobie przypomina, czy Roschmann kiedykolwiek stan¹³ przed s¹dem wstrefie brytyjskiej?- Nie - Cadbury pokrêci³ g³ow¹.- Poza tym, wspomnia³ pan, ¿e jest on zpochodzenia Austriakiem.W tym czasie Austria równie¿ znajdowa³a siê podokupacj¹ czterech mocarstw.Jestem jednak pewien, ¿e w strefie brytyjskiej nieby³o procesu przeciwko Roschmannowi.Inaczej zapamiêta³bym to nazwisko.- W takim razie, po co w³adze brytyjskie prosi³y Amerykanów o fotokopiedokumentów dotycz¹cych przebiegu jego s³u¿by? Cadbury zastanawia³ siê przezchwilê.- W jakiœ sposób Roschmann musia³ zwróciæ na siebie uwagê Anglików.Wówczas niktjeszcze nie wiedzia³ nic na temat Rygi.Pod koniec lat czterdziestychhermetycznoœæ Rosjan osi¹gnê³a szczyty.Nie przekazywali nam ze wschoduabsolutnie ¿adnych informacji.A tam w³aœnie mia³a miejsce zdecydowana wiêkszoœænajpotworniejszych zbrodni ludobójstwa.Sytuacja wygl¹da³a wiêc wrêczparadoksalnie - oko³o osiemdziesiêciu procent zbrodni przeciwko ludzkoœcizosta³o pope³nionych na wschód od tego, co dzisiaj okreœla siê mianem ¿elaznejkurtyny, a dziewiêædziesi¹t procent tych, którzy byli za nie odpowiedzialni,przebywa³o w trzech strefach zachodnich.Setki winowajców przeœlizgnê³o siê namdos³ownie przez palce tylko dlatego, ¿e nie mieliœmy pojêcia, co wyrabialitysi¹c mil na wschód.A wracaj¹c do Roschmanna, to skoro w 1947 roku prowadzonow jego sprawie dochodzenie, musia³ pewnie jakoœ zwróciæ na siebie nasz¹ uwagê.- Tak te¿ myœla³em - zauwa¿y³ Miller.- Gdzie zatem nale¿a³oby zacz¹æposzukiwania? W archiwach brytyjskich?Mo¿emy na pocz¹tek zajrzeæ do mojej kartoteki.Mam j¹ u siebie w domu.ChodŸmy,to niedaleko st¹d.Szczêœliwie siê z³o¿y³o, ¿e Cadbury by³ cz³owiekiem skrupulatnym i przechowywa³kopie wszystkich depesz, jakie wys³a³ od zakoñczenia wojny.W jego gabineciewzd³u¿ dwóch œcian sta³y rzêdy pude³ z dokumentami.Oprócz tego w roguznajdowa³y siê dwie szare szafki z kartotekami.Zrobi³em sobie biuro z domu wyjaœni³ Millerowi, kiedy weszli do gabinetu.- Mamw³asny system katalogowania i praktycznie tylko ja siê w nim orientujê.Wyjaœniêpanu, o co chodzi.- Wskaza³ na szafki w rogu.- W jednej mieszcz¹ siê teczkiposzczególnych osób u³o¿one w porz¹dku alfabetycznym.Druga dotyczy tematów,uporz¹dkowanych alfabetycznie wed³ug dzia³Ã³w.Zacznijmy od pierwszej czêœci.Spróbujmy pod "Roschmann".Poszukiwania nie trwa³y zbyt d³ugo.Cadbury nie znalaz³ ¿adnej teczki znazwiskiem Roschmann.- W porz¹dku.SprawdŸmy teraz dzia³y tematyczne.W rachubê wchodz¹ tylko cztery.Jeden dotyczy hitlerowców, drugi SS.Jest jeszcze wiêkszy dzia³ zatytu³owany"Wymiar sprawiedliwoœci", który z kolei dzieli siê na kilka mniejszych dzia³Ã³w.W jednym z nich s¹ wycinki prasowe na temat procesów.Ale w wiêkszoœciprzypadków s¹ to procesy kryminalne, które mia³y miejsce w Niemczech zachodnichpo 1949 roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]