[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co z tego, ¿e to bêd¹ Brytyjczycy, Amerykanie i Francuzi? Czyakurat teraz Kobi Dror powinien dawaæ pokaz mœciwego, ma³o-stkowego szowinizmu?Wsta³ wczeœnie, uregulowa³ rachunek, spakowa³ siê i zamówi³taksówkê na lotnisko.Przed opuszczeniem hotelu krêci³ siê przezchwilê w pobli¿u zainstalowanych w g³Ã³wnym holu automatówtelefonicznych, ale w koñcu zmieni³ zamiar.Dopiero mniej wiêcej w po³owie drogi na lotnisko poleci³kierowcy, ¿eby ten zjecha³ z autostrady M4 i poszuka³ budkitelefonicznej.Taksówkarz spe³ni³ jego ¿yczenie, mamrocz¹c coœpod nosem o stracie czasu i zawracaniu g³owy.Hadari mia³ szczêœcie.- Z³apa³ go pan ju¿ w drzwiach - powiedzia³ Hilary z miesz-kania w Bayswater.W chwilê potem do telefonu podszed³ Terry Martin.— Terry, mówi Mosze.Muszê siê streszczaæ.Powiedz swoimludziom, ¿e Mosad ma kogoœ bardzo wysoko w Bagdadzie.Powiedzim, ¿eby zapytali, co siê sta³o z Jerychem.Do zobaczenia, przyja-cielu.— Zaraz, chwileczkê! Mosze, jesteœ tego pewien? I sk¹d tow³aœciwie wiesz?- Niewa¿ne.Ja nic ci nie powiedzia³em.Do widzenia.Profesorodwiesi³s³uchawkê,wsiad³ dotaksówki iruszy³w dalsz¹ drogê na Heathrow.Kiedy uœwiadomi³ sobie, co napraw-dê zrobi³, zacz¹³ trz¹œæ siê jak w febrze.Czy móg³ jeszcze wyjaœniæTerry'emu, ¿e to w³aœnie on, profesor arabistyki z uniwersytetuw Tel-Awiwie, t³umaczy³ pierwszy list, którego adresatem by³tajemniczy Jerycho?Tu¿ po dziesi¹tej Terry Martin z³apa³ telefonicznie SimonaPaxmana.- Lunch? Przykro mi, ale nic z tego.Mam od cholery roboty.Mo¿e jutro.- Za póŸno.To bardzo wa¿ne, Simon.Paxman westchn¹³ ciê¿ko.Ani chybi znakomity uczony znalaz³nowe wyjaœnienie fragmentu jakiegoœ irackiego komunikatu i uwa¿a,¿e to zmieni losy œwiata.— O lunchu naprawdê nie ma mowy, bo urz¹dzili nam jakieœzebranie.Mo¿emy siê umówiæ najwy¿ejna szybkiego drinka.Hole-in-the-Wall, to taki pub pod mostem Waterloo, o dwunastej.Bêdê mia³ dla ciebie najwy¿ej pó³ godziny, Terry.— W zupe³noœci wystarczy.Do zobaczenia.Kilka minut po dwunastej siedzieli przy piwie w niewielkimlokalu, nad którym co chwila przeje¿d¿a³y poci¹gi do Kentu,Sussex i Hampshire.Martin powtórzy³ wiadomoœæ, któr¹ otrzyma³rano, nie ujawniaj¹c jednak jej Ÿród³a.— A niech mnie cholera! - szepn¹³ Paxman.- Od kogoto masz?— Nie mogê powiedzieæ.— Musisz.— Pos³uchaj, on sam z tym do mnie przyszed³.Da³em mus³owo.To bardzo powa¿ny cz³owiek, uczony.Tyle musi ci wy-starczyæ.Paxman zastanawia³ siê g³êboko.Uczony, znajomy Terry'egoMartina.Z pewnoœci¹ tak¿e arabista.Kto wie, mo¿e wykonywa³jakieœ zlecenia dla Mosadu? Tak czy owak, nale¿a³o jak najprêdzejzawiadomiæ Century House.Podziêkowa³ Martinowi, zostawi³ ledwonapoczête piwo i szybkim krokiem wróci³ do niepozornej siedzibybrytyjskiego wywiadu.Na szczêœcie Steve Laing by³ w budynku, gdy¿ bra³ udzia³w wyznaczonym w porze lunchu zebraniu.Paxman poprosi³ go nabok i przekaza³ mu wiadomoœæ, Laing zaœ bezzw³ocznie uda³ siê dosamego Szefa.Sir Golin, który nigdy nie dawa³ ponieœæ siê nerwom, oznajmi³,¿e Uwa¿a genera³a Kobi Drora za "wyj¹tkowo nieciekawegoosobnika", zrezygnowa³ z lunchu w restauracji, kaza³ sobie przynieœæparê kanapek do gabinetu na ostatnim piêtrze i podniós³ s³uchawkêzabezpieczonego przed pods³uchem telefonu, by po³¹czyæ siê z sêdzi¹Williamem Websterem, dyrektorem CIA.W Waszyngtonie by³o dopiero wpó³ do dziewi¹tej, ale sêdzianale¿a³ do ludzi, którzy wstaj¹ z kurami, wiêc siedzia³ ju¿ przybiurku.Wys³ucha³ uwa¿nie tego, co mia³ do powiedzenia jegobrytyjski kolega, zada³ mu kilka pytañ dotycz¹cych Ÿród³a infor-macji, mrukn¹³ coœ niechêtnie, kiedy nie uzyska³ satysfakcjonuj¹cejodpowiedzi, niemniej jednak zgodzi³ siê z opini¹, ¿e sprawie nale¿ynadaæ bieg mo¿liwie jak najszybciej.Zaraz potem poinformowa³ o wszystkim Billa Stewarta, swojegozastêpcê ds.operacyjnych, który najpierw zareagowa³ wybuchemwœciek³oœci, nastêpnie zaœ odby³ prawie pó³godzinn¹ rozmowêz Chipem Barberem, szefem Wydzia³u Bliskowschodniego Agencji.Gniew Barbera by³ jeszcze wiêkszy, gdy¿ to on w³aœnie siedzia³w fotelu naprzeciwko genera³a Drora w przestronnym pokoju naszczycie wzgórza w pobli¿u Hercliji i wys³uchiwa³ tego, co okaza³osiê stekiem k³amstw.We dwóch ustalili, jak nale¿y post¹piæ, po czym poinformowalidyrektora o swoim planie.Wczesnym popo³udniem William Webster spotka³ siê z Bren-tem Scowcroftem, przewodnicz¹cym Rady Bezpieczeñstwa Naro-dowego, który nastêpnie przedstawi³ sprawê prezydentowi Bu-showi.Webster otrzyma³ zgodê na natychmiastowe przyst¹pieniedo dzia³ania.Potrzebna by³a jeszcze pomoc sekretarza stanu, a James Bakerudzieli³ jej bez najmniejszego wahania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]