[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Porusza³ siê za szybko i zbyt pewnie jak na zwierzê zmiennocieplne.Jaszczurki i wê¿e zawsze zwracaj¹ baczn¹ uwagê na temperaturê pod³o¿a, z którym siê styka ich cia³o.Dinozaur zachowywa³ siê zupe³nie inaczej.Nie tylko sta³ w cieniu, ale i pi³ zimn¹ wodê z rzeki.Harding spojrza³a na sw¹ koszulê, pobrudzon¹ smugami bia³ej, pienistej cieczy.Stegozaur obœlini³ j¹ ca³¹.Ostro¿nie dotknê³a palcem mokrych œladów.By³y wyraŸnie ciep³e.A zatem zwierzê musia³o byæ sta³ocieplne.Prawdziwy Stegozaur!Popatrzy³a na niego.Jego skóra by³a wyraŸnie gruze³kowata, ale nie pokrywa³y jej ³uski, jak u innych gadów - przypomina³a nieco skórê nosoro¿ca albo guŸca.By³a jednak ca³kowicie pozbawiona ow³osienia, nie pokrywa³a jej nawet krótka szczecina jak u œwiñ.Stegozaur porusza³ siê ospale, sprawia³ wra¿enie zwierzêcia powolnego208i g³upiego.Chyba rzeczywiœcie nie jest zbyt inteligentny, pomyœla³a Harding, spogl¹daj¹c na jego nieproporcjonalnie ma³¹ g³owê.Puszkê mózgow¹ mia³ tej wielkoœci, co u konia, czyli niewielk¹ w porównaniu z reszt¹ cia³a.Sara podnios³a siê na nogi i g³oœno jêknê³a.Bola³y j¹ wszystkie miêœnie.Ramiona przenika³ nerwowy dreszcz, a nogi ugina³y siê pod ni¹.Zaczerpnê³a g³êboko powietrza.Stoj¹cy zaledwie kilka metrów dalej stegozaur ponownie obejrza³ siê na ni¹, jakby zdumiony tym, ¿e przyjê³a postawê wyprostowan¹.Sara znieruchomia³a.Po chwili zwierzê znów zaczê³o obojêtnie ch³eptaæ wodê z rzeki.- Niech mnie kule bij¹ - syknê³a Harding pod nosem.Popatrzy³a na zegarek: by³o wpó³ do drugiej, s³oñce sta³o wysoko, z nieba la³ siê ¿ar.Pomyœla³a szybko, ¿e nie wie, dok¹d powinna iœæ, tote¿ nic jej nie przyjdzie z okreœlenia stron œwiata.Dosz³a jednak do wniosku, ¿e nie powinna tu zostaæ, lecz postaraæ siê jak najszybciej odnaleŸæ Malcolma i Thorne'a.Stawiaj¹c ostro¿nie bose stopy, ruszy³a powoli, na zesztywnia³ych nogach, w g³¹b d¿ungli.Po up³ywie pó³ godziny zaczê³o jej dokuczaæ pragnienie, lecz by³a przyzwyczajona do d³ugotrwa³ego obywania siê bez wody w afrykañskiej sawannie.Sz³a ci¹gle, staraj¹c siê nie myœleæ o bólu miêœni.Kiedy wreszcie dotar³a na szczyt wzniesienia, otworzy³a siê przed ni¹ doœæ szeroka œcie¿ka zbiegaj¹ca w dolinê.Wydeptanym przez zwierzêta b³otnistym szlakiem ³atwiej siê sz³o, tote¿ przyspieszy³a kroku, lecz ju¿ po kwadransie us³ysza³a w oddali przed sob¹ jakieœ niepokoj¹ce odg³osy, które przypomina³y jej trwo¿liwe wycie psów.Zwolni³a i zaczê³a siê rozgl¹daæ uwa¿nie.Ju¿ po paru sekundach z³owi³a zbli¿aj¹ce siê szybko dudnienie ciê¿kich kroków, które jak gdyby dobiega³o z kilku stron naraz, a chwilê póŸniej z g¹szczu wypad³ wprost na ni¹ niezwyk³y zielony jaszczur, oko³o pó³torametrowej wysokoœci.Z g³oœnym wrzaskiem odbi³ siê od ziemi i przelecia³ nad ni¹.Sara pochyli³a siê odruchowo.Nie mia³a nawet czasu zebraæ myœli, kiedy na œcie¿ce pojawi³o siê drugie podobne zwierzê i tak¿e przeskoczy³o nad ni¹.Nie wiadomo sk¹d wyskoczy³o nagle ca³e stado, które gna³o na oœlep, wydaj¹c z siebie paniczne wrzaski.Któreœ zwierzê wpad³o na ni¹ i powali³o j¹ w b³oto.Harding z przera¿eniem patrzy³a na ³apy œmigaj¹ce zaledwie o centymetry od jej g³owy.Zwróci³a jednak uwagê, ¿e tu¿ przy œcie¿ce roœnie wysokie drzewo ze zwieszaj¹cymi siê nisko konarami.Bez namys³u skoczy³a na nogi, chwyci³a najni¿sz¹ ga³¹Ÿ i pospiesznie wdrapa³a siê na górê.Ledwie znalaz³a siê w bezpiecznym schronieniu, kiedy œcie¿k¹ przemkn¹³ inny dinozaur uzbrojony w d³ugie, zakrzywione szpony.Widzia³a go tylko przez moment, dostrzeg³a jednak, ¿e dwumetrowej wysokoœci drapie¿nik ma skórê pokryt¹ ciemnoczerwonymi prêgami, upodabniaj¹cymi go do tygrysa.Chwilê póŸniej b³otnist¹ œcie¿k¹ przebieg³o drugie, potem trzecie podobne zwierzê.Wszystkie parska³y i groŸnie powarkiwa³y.14 • Zaginiony œwiat 209Lata spêdzone na obserwacjach w terenie sprawi³y, ¿e Harding zaczê³a odruchowo liczyæ drapie¿niki œcigaj¹ce mniejsze, zielone dinozaury.Stado liczy³o co najmniej dziesiêæ sztuk i ten fakt da³ jej wiele do myœlenia.Przecie¿ to bez sensu, powtarza³a w duchu.Gnana ciekawoœci¹, w kilka sekund po znikniêciu ostatniego drapie¿nika zsunê³a siê na ziemiê i ruszy³a ostro¿nie za stadem.Zdawa³a sobie sprawê, ¿e nara¿a siê na olbrzymie niebezpieczeñstwo, lecz ciekawoœæ by³a silniejsza.Tu¿ przed szczytem wzgórza us³ysza³a g³oœne warczenie kilku miêso¿erców i dosz³a do wniosku, ¿e musia³y dopaœæ jedn¹ ze swych ofiar.Podkrad³a siê miêdzy paprociami do krawêdzi wzniesienia i ostro¿nie wyjrza³a na otwart¹ przestrzeñ.Nigdy dot¹d nie widzia³a czegoœ podobnego w Afryce.Na równinach wokó³ Seronery ka¿de polowanie odbywa³o siê wed³ug okreœlonego schematu, mo¿na by³o z góry opisaæ jego przebieg.Najsilniejsze drapie¿niki, lwy b¹dŸ hieny, pilnie strzeg³y zdobyczy, karmi¹c miêsem swoje ma³e.Nieco dalej sta³y krêgiem i czeka³y na swoj¹ kolej sêpy oraz marabuty.Za nimi kr¹¿y³y nerwowo szakale i inne pomniejsze œcierwojady.Rozpoczyna³y ¿er dopiero wtedy, kiedy najwiêksze zwierzêta koñczy³y ucztê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]