[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak siê zna trochê podstawy na przyk³ad fizyki cia³a sta³ego, to siê wie, jak ma³o wiemy.Richard Feynman wspomina³, ¿e gdy trzeba by³o stwierdziæ praktycznie, który pierwiastek poch³ania najwiêksz¹ liczbê powolnych neutronów, szczególnie skutecznych w inicjowaniu zap³onu nuklearnego, to siê okaza³o, ¿e teoretycznie tego obliczyæ siê nie da.Amerykanie brali po prostu iryd, pallad, cynk, miedŸ i tak dalej i sprawdzali ich przydatnoœæ doœwiadczalnie.W rezultacie okaza³o siê, ¿e pier-248wiastkiem najlepiej wyhamowuj¹cym neutrony jest kadm, i dlatego zastosowano tak zwane blendy kadmowe - jeszcze siê je zreszt¹ stosuje.- Czyli ¿e szukanie sposobu na nasz¹ sprawn¹ d³ugowiecznoœæ tak¿e odbywaæ siê bêdzie raczej metodami eksperymentalnymi?- Raczej tak.Wracaj¹c zaœ do kosmologii: wielkiemu, chocia¿ dosyæ powolnemu zaburzeniu uleg³ obraz wszechœwiata, który za moich m³odych lat wygl¹da³ jak gigantyczny, statyczny i ustabilizowany zegar.Teraz okazuje siê on raczej burzliwym ognistym piek³em, w którym galaktyki siê zderzaj¹, supernowe wybuchaj¹, i tak dalej.Wspomnia³em tu ju¿ o ok³adce najnowszej mojej ksi¹¿ki, zatytu³owanej Okamgnienie - w tytule chodzi o trwanie cywilizacji ziemskiej.Zmontowaliœmy tê ok³adkê z dwóch zdjêæ z archiwum NASA, przedstawiaj¹cych Ziemiê nad horyzontem Ksiê¿yca.To bardzo piêkny i poruszaj¹cy widok, który spowodowa³, ¿e jeden z Amerykanów uczestnicz¹cych w wyprawie "Apolla" nawróci³ siê i przez wiele lat oddawa³ medytacji.Inna rzecz, ¿e nie widzê wielkiej przysz³oœci dla wypraw kosmicznych, z uwagi przede wszystkim na to, ¿e d³u¿szy pobyt w kosmosie okazuje siê dla naszych organizmów bardzo szkodliwy.Jesteœmy stworzeniami ukszta³towanymi i wyewoluowanymi na Ziemi, dlatego kosmos nam szkodzi: promieniowaniem, brakiem ci¹¿enia, odwapnieniem koœci, a co najgorsze - przyspieszeniem starzenia siê, co widaæ wyraŸnie po rocznym ju¿ pobycie.Wiemy249wiêc, jak starzenie siê przyspieszyæ, nie umiemy go, niestety, spowolniæ.Przejœæ na koniec chcia³em do rzeczy zupe³nie osobnej, a wymagaj¹cej pieczo³owitej uwagi; sporo o niej ju¿ tu zreszt¹ powiedzieliœmy.Myœlê o najszerzej pojêtej sferze medialnej.Nie chodzi mi o dziecinady w rodzaju polowania na pornografiê tak¹ czy owak¹.Tak siê jednak ostatnio z³o¿y³o, ¿e mój sekretarz przez kilka dni chorowa³, i ja, poniewa¿ nie umiem obs³ugiwaæ komputera, mia³em du¿o wolnego czasu.Siedzia³em wiêc przed telewizorem i ogl¹da³em programy amerykañskie, niemieckie i angielskie.Nie mogê uwierzyæ, by masowy mord, na wszystkich moich dwudziestu dwóch kana³ach nieustannie obecny, nie wp³ywa³ kszta³tuj¹co, czy raczej deformuj¹co na umys³y m³odociane.Zastanawia³em siê te¿ w kategoriach bardziej ogólnych nad przebijaj¹cym z ekranu ubóstwem fabularnej wynalazczoœci.Na pocz¹tku jest zawsze jakiœ z³y czyn, potem dochodzi do identyfikacji sprawcy i ewentualnie jego schwytania.Dlaczego nic innego nie przychodzi wielkim imaginatorom telewizyjnym na myœl - nie wiem i zrozumieæ nie potrafiê.Powo³ywanie siê na popyt publiczny niczego nie t³umaczy.Jestem przekonany, ¿e gdyby dozwoliæ na pokazywanie w telewizji masowych gwa³tów i orgii, popyt na nie te¿ okaza³by siê znaczny - dot¹d jednak na szczêœcie nie oœmielono siê takich numerów robiæ.To mi przypomina, ¿e podczas choroby mojego sekretarza zadzwoni³ z "Odry" Mariusz Urbanek, bym jak najszybciej wys³a³ kolejny odcinek Roz-250wa¿añ sylwicznych.Wyda³o mi siê wskazane, by w paru s³owach - wiêcej nie warto - wejœæ na teren z wielkim nabo¿eñstwem w ostatnich numerach tego miesiêcznika uprawiany; myœlê o wskrzeszeniu uczonej i œwi¹tobliwej sadologii.Pewien Francuz s³usznie powiedzia³: ,,Pas mai, mais trop de merde".Jako cz³owiek, który czyta wszystko i wszystkiego jest ciekaw, mam szeœciotomowe niemieckie wydanie wyboru pism de Sade'a, a tak¿e, osobno.Filozofiê w buduarze i - po polsku ju¿ - 720 dni Sodomy.Nigdy jednak nie dojecha³em dalej ni¿ do dwudziestej którejœ strony ostatniego ze wspomnianych dzie³, bo iloœci ka³u i uryny, które tam siê z najwiêkszym smakiem spo¿ywa, wyda³y mi siê ciekawe, ale wy³¹cznie w kategoriach psychopatologii.Koprofagia, koprolalia, koprofilia, urynolubstwo - i¿ tego wytwarzaj¹ siê odpowiednie powiewy filozoficzne, dosyæ smrodliwe.Ca³e pisarstwo de Sade'a zakwalifikowa³, jak Pan Bóg przykaza³, Camus we wstêpie do Justyny:spokojnie i rzeczowo napisa³ tam, ¿e Sade by³ bardzo miernej klasy beletryst¹, ale za to wielkiej klasy zwyrodnialcem.Siedzia³ w Bastylii, w kamiennych murach nic jego chuci nie hamowa³o, wyobraŸnia pracowa³a na pe³nych obrotach i móg³ zape³niaæ ca³e metry s³ynnego zwoju, na którym spisywa³ Sodomê.Strasznie siê przy tym, biedak, umêczy³, i pod koniec tego ogromnego dzie³a kolejne zbrodnie jedynie streszcza³.S¹ teksty pornograficzne, przez które mo¿na przebrn¹æ, ale Sade to nie jest w³aœciwie pornografia, tylko ilustracja do podrêcznika patologii seksualnej.W ¿yciu prywatnym nie okazywa³ siê on zreszt¹ œwini¹: swojej251teœciowej, która pomaga³a zamkn¹æ go w Bastylii, w czasie rewolucji wcale nie zaszkodzi³.- Ten w¹tek nie jest chyba w naszej rozmowie ca³kiem przypadkowy: w "Opowieœci drugiego odmro¿eñca", paszkwilu na wspó³czesn¹ cywilizacjê Zachodu, uczyni³ pan Sade'a - czy tez Zada - jej patronem.- Istotnie; zostawmy jednak nieszczêsnego markiza w pokoju, zmierzaæ chcê do podsumowania.Powiedzia³bym tak: te trzy wielkie dziedziny - technologia ¿ycia, wkraczaj¹ca, niestety, inwazjami w cz³owieka, nastêpnie kosmologia z fizyk¹ i wreszcie œwiat medialny - wymagaj¹ jakichœ dzia³añ, na które, prawdê powiedziawszy, nikogo nie staæ, poniewa¿ nad pañstwami nie ma ¿adnej prawdziwej zwierzchnoœci ani instancji.Dobrze to pokazuj¹ sumy, jakie Ameryka winna jest Organizacji Narodów Zjednoczonych - to ju¿ bodaj miliardy nie zap³aconych sk³adek; ONZ niewiele znaczy.Nie têskniê zreszt¹ do œwiatowego superpolicjanta, który wprowadza³by zakazy albo cenzuralne represje, marzy³oby mi siê raczej promowanie tego, co lepsze.To jednak marzenie œciêtej g³owy.Nie wierzê te¿ w porzekad³o, wedle którego vox populi to vox Dei, a kiedy spo³eczeñstwo coœ powie, to przemawia przez nie m¹droœæ g³êbinna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]