[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po spotkaniu z ludŸmi, których nazwiska wypisa³ Jan Paulus, Sean rozpocz¹³kampaniê polityczn¹.Jego pierwsz¹ zdobycz¹ by³a Ruth, nie tyle przekonanazdolnoœciamioratorskimi mê¿a, co zachêcona perspektyw¹ podniecaj¹cej atmosfery towarzysz¹cejwyborom.Ka¿dego miesi¹ca Sean i Ruth spêdzali tydzieñ na podró¿ach po Natalu,bior¹cudzia³ we wszystkich spotkaniach z wyborcami.Ruth przes³uchiwa³a Seana takd³ugo, ka¿¹cmu powtarzaæ swoj¹ jedyn¹ przemowê, a¿ w koñcu potrafi³ wypowiedzieæ j¹ bezzaj¹knienia.W czasie spotkañ Ruth ca³owa³a dzieci i gra³a rolê gospodyni wœród ¿on wyborców,do czegoSean specjalnie siê nie kwapi³.Siada³a zawsze obok niego na podium ipowstrzymywa³a goprzed udowadnianiem swoich racji piêœciami wobec bardziej gor¹cych oponentów.Sposób, wjaki siê uœmiecha³a i chodzi³a, z pewnoœci¹ nie umniejszy³ iloœci g³osów, jakiezdoby³a partia.Z Londynu lord Caisterbrook obieca³ swoje poparcie i zapowiada³o siê, ¿e Seanmo¿e liczyæna dwadzieœcia dwa z trzydziestu miejsc w ciele ustawodawczym.Fabryka Ladyburskiego Przedsiêbiorstwa Akacjowego stanê³a na równinie przedskarp¹ przy Baboon Stroom.Zajê³a dziesiêæ akrów ziemi, a za ni¹ ustawionoszeregi domkówdla pracowników.Mimo gwa³townych sprzeciwów Michaela Sean zgodzi³ siê z pozosta³ymi cz³onkamizarz¹du co do koniecznoœci zatrudnienia in¿yniera do czasu rozpoczêciaprodukcji.Okaza³osiê, ¿e bez tych fachowych konsultacji stracono by ca³oroczny zbiór kory, gdy¿mimoniewyczerpanej energii Michaelowi brakowa³o doœwiadczenia.Nawet z pomoc¹starszegoin¿yniera fabryka nie by³a w pe³ni gotowa do produkcji, gdy rozpocz¹³ siê sezonœcinaniaakacji.Kiedy wreszcie srebrzyste kominy rozpoczê³y wyrzucaæ k³êby dymu, a piecerozœwietli³y noc, w magazynach rozlokowanych wokó³ fabryki czeka³o naprzerobienie ponadtysi¹c ton kory.Sezon okaza³ siê wyj¹tkowo udany.Dziêki obfitym deszczom kora wype³ni³a siê¿ywic¹ i pod koniec roku spó³ka wykaza³a zysk w wysokoœci dziesiêciu tysiêcyfuntów, afarma Lion Kop zarobi³a cztery razy wiêcej.Sean pozby³ siê d³ugów w tak krótkimczasie, ¿eniemal tego nie zauwa¿y³.Mimo wielu opadów, w ci¹gu lata okolicê nawiedzi³y jedynie trzy porz¹dne burze.Zaka¿dym razem Sean musia³ wyjechaæ z domu w interesach.W tym czasie Ruth sta³aprzyoknie patrz¹c na b³yskawice rozdzieraj¹ce niebo i wzdrygaj¹c siê przyroznosz¹cych siêechem po dolinie grzmotach.Nie mog³a sobie darowaæ zmarnowanej okazji.Mbejanemia³wiêcej szczêœcia: jego nasienie przynios³o owoce i móg³ siê szczyciæ czteremadorodnymisynami.78.Dla Dirka Courteneya by³ to tak¿e pracowity rok.Po laniu, jakie mu sprawi³aRuth, oboje przyjêli wobec siebie neutraln¹ postawê, choæ pasierb zrzek³ siê najej korzyœækontroli nad domem.Dirk ignorowa³ Storm, ale gdy zobaczy³ j¹ na kolanach Seana albo siedz¹c¹ mu naramionach, przygl¹da³ siê ukradkiem tej zabawie czekaj¹c na odpowiedni¹ chwilê,aby tylkoj¹ przerwaæ albo uciec z domu.Czas, jaki teraz spêdza³ poza domem, corazbardziej siêwyd³u¿a³; Dirk jeŸdzi³ do Pietermaritzburga i do s¹siednich miasteczek, ¿ebygraæ w rugbyczy w polo, nocami wyprawia³ siê na tajemnicze wycieczki do Ladyburga i z regu³yopuszcza³dom o œwicie.Sean wierzy³, ¿e Dirk udaje siê rano na lekcje, dopóki nieotrzyma³ listu oddyrektora szko³y z proœb¹ o rozmowê.Po pokazaniu Seanowi listy obecnoœci i dziennika z ocenami, dyrektor opar³ siê oporêcz krzes³a, czekaj¹c na ewentualne uwagi.- Nie wygl¹da to najlepiej, co?- Zgadzam siê z panem, panie Courteney.Nie wygl¹da to dobrze.- Panie Besant, czy nie mo¿na by go wys³aæ do jakiejœ szko³y z internatem?- Tak, mo¿e pan to zrobiæ - zgodzi³ siê Besant - ale jaki to mia³oby cel, pozazapewnieniem ch³opcu dodatkowych æwiczeñ w grze w rugby?- No to w jaki sposób dostanie siê na studia? - Sean by³ pod wra¿eniemrezultatów,jakie Michael osi¹gn¹³ dziêki ukoñczeniu wy¿szej szko³y.Wydawa³o mu siê, ¿estudia s¹najlepszym lekarstwem na wybryki m³odoœci.- Panie Courteney.- Dyrektor zawaha³ siê w tym miejscu.S³ysza³ o gwa³townymtemperamencie Seana i nie mia³ ochoty doœwiadczyæ go na w³asnej skórze.-Niektórzym³odzi ludzie nie s¹ stworzeni do dalszej edukacji.- Chcê, ¿eby Dirk poszed³ na studia - przerwa³ mu Sean.- W¹tpiê, ¿eby Stellenbosch czy uniwersytet w Kapsztadzie podziela³y pañskieambicje.- W tej chwili w Besancie odezwa³y siê maniery nauczyciela i w jegog³osie s³ychaæby³o delikatny sarkazm.- Chce pan powiedzieæ, ¿e mój syn jest g³upi? - spyta³ ostro Sean.- Och, nie.- Poœpiesznie zapewni³ Besant.- Odnoszê jedynie wra¿enie, ¿e niejest,powiedzmy, ukierunkowany naukowo.Sean zastanawia³ siê nad tym przez chwilê.Wed³ug niego ró¿nica by³a bardzodelikatna, ale zdecydowa³ siê zostawiæ tê sprawê i zapyta³:- No wiêc, co pan sugeruje?Besant chcia³ zasugerowaæ, ¿eby Dirk Courteney wyniós³ siê, do jasnej cholery, zjegoszko³y, ale powiedzia³ to bardziej delikatnie.- Mimo i¿ Dirk ma dopiero szesnaœcie lat, jest bardzo dojrza³y jak na swój wiek.Mo¿ezatrudni³by go pan w swoim przedsiêbiorstwie akacjowym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]