[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gene czeka³, a¿ Peter Graves podejdzie w swych butach do biegania do krêgu pañ iprzemówi do Lorie.Dyskusja wygl¹da³a na interesuj¹c¹, lecz Gene przesta³zwracaæ na nich uwagê, gdy Walter Farlowe przyniós³ mu stek i sa³atkê orazplastykowy nó¿ i widelec do jedzenia.Przy pierwszej próbie z³ama³ widelec inastêpnych dziesiêæ minut spêdzi³ szukaj¹c nowego.Gdy wróci³ nad basen, Peter Graves czeka³ na niego poci¹gaj¹c w zamyœleniusevenup.- I co? - spyta³ Gene.Peter uœmiechn¹³ siê niepewnie.- Rozmawia³eœ? Dowiedzia³eœ siê czegoœ? Peter wygl¹da³ na nieszczêœliwego.- W zasadzie tak.Lecz nie jestem pewien, czy dowiedzia³em siê wystarczaj¹cowiele.Gene prze¿uwa³ przypalony stek.- Czy chcesz przez to powiedzieæ, ¿e jej nie rozgryz³eœ?- No có¿, nie - niepewnie odpar³ Peter.- Lecz prawda jest taka, ¿e ona chybawierzy, i¿ ci¹¿y nad ni¹ jakieœ fatum.Obawia siê, ¿e jeœli zostaniesz w tozaanga¿owany, to fatum zaci¹¿y równie¿ nad tob¹.- Co rozumiesz przez fatum?- Dok³adnie to - wyjaœni³ Peter.- Ona s¹dzi, ¿e z jakiegoœ powodu jej ¿ycieprzebiega wed³ug pewnego tradycyjnego wzoru.Powiedzia³a mi o tym.A kiedyspyta³em j¹ o ciebie i o to, co do ciebie czuje, stwierdzi³a, ¿e bêdziesz jakbyofiar¹ tej tradycji.Gene od³o¿y³ talerzyk i zapali³ kolejnego papierosa.Zdecydowa³, ¿e ma doœækuchni Waltera Farlowe.- Czy da³a ci jak¹œ wskazówkê co do tej tradycji? - spyta³.Peter Graves drgn¹³.- Mog³aby, ale nie chce.- Jesteœ tego pewien?- Absolutnie.Ju¿ siê z tym spotka³em.Istnieje czêœæ jej osobowoœci,doprowadzana przez ni¹ œwiadomie do punktu, gdzie staje siê niedostêpna dlajakiegokolwiek analityka.Ta twoja panienka ma wokó³ swej prawdziwej osobowoœcimentalny mur, który jest prawie nie do zburzenia.Gene wydmucha³ dym.- Prawie?Peter skin¹³ g³ow¹.- Jedyny sposób, aby siê przezeñ przebiæ, jedyny, by dowiedzieæ siê, co onaukrywa i dlaczego to robi, stanowi w³¹czenie fatum, o którym wci¹¿ mówi.- Nie ³apiê, o co chodzi - przyzna³ Gene.- No có¿, powiedzia³eœ, ¿e kaza³a ci przysi¹c, i¿ siê z ni¹ nie o¿enisz, prawda?To by³ wysi³ek z jej strony, aby przezwyciê¿yæ owo fatum.Lecz jeœli poprosi³byœj¹ o rêkê i o¿eni³ siê, wówczas s¹dzê, ¿e uruchomi³byœ tradycyjny wzorzec, a onamusia³aby odkryæ tê czêœæ osobowoœci, któr¹ próbuje zachowaæ w tajemnicy.- To brzmi bardzo hipotetycznie - zauwa¿y³ Gene.Peter prze³kn¹³ ³yk sevenup ipowiedzia³:- Wcale nie.Wiêkszoœæ ludzi nie zdaje sobie sprawy, ¿e psychiatria jest podobnado mechaniki.Zachowania twojej Lorie s¹ ca³kowicie przewidywalne i bezpoœrednioegzemplifikuj¹ jej strach.Przez jakieœ zdarzenie w jej ¿yciu uwierzy³a, ¿ejeœli zrobi coœ okreœlonego, to stanie siê jakaœ straszna rzecz, a zatem unikatego na wszelkie sposoby.By wydobyæ j¹ z tego strachu, trzeba kogoœ, ktoudowodni, i¿ wszystko mo¿e byæ inaczej.- Czy to znaczy, ¿e mam j¹ poprosiæ o rêkê? Peter podrapa³ siê w kark.- Tak, to by³oby idealne rozwi¹zanie.Lecz oczywiœcie nie mo¿esz tego robiætylko po to, ¿eby jej pomóc.Gene nic nie powiedzia³.Popatrzy³ ponad szklist¹ tafl¹ wody w basenie namiejsce, gdzie sta³a Lorie, uprzejmie wtóruj¹c œmiechem innym kobietom.By³a takpodniecaj¹ca w swym stroju, ze lœni¹cymi, z³otymi w³osami i wielkimi zielonymioczami, ¿e zastanawia³ siê, jak ktokolwiek móg³by siê jej oprzeæ.Po¿¹da³ jejprawie desperacko i zaczyna³ siê zastanawiaæ, czy poproszenie jej o rêkê nieby³o jedynym sposobem.Tego wieczoru, gdy karmazynowe s³oñce utonê³o za górami w zielonkawej mgle,opuœcili domek Farlowe'a i wracali do Waszyngtonu.Gene za du¿o wypi³ i niejecha³ prosto, lecz Lorie by³a zbyt radosna, by to zauwa¿yæ.To spotkanieotworzy³o j¹ jak japoñski papierowy kwiat na wodzie i ¿artowa³a na tematwszystkich ludzi, których zamierza³a spotkaæ, i wszystkich rzeczy, jakiezamierza³a zrobiæ.- Dobrze siê bawi³aœ? - spyta³ Gene.Wiedzia³, ¿e tak, lecz chcia³, aby ona samato powiedzia³a.- Och, Gene, by³o fantastycznie.Wiedzia³eœ, ¿e izolowa³am siê przez tyle lat inigdy nie chcia³am rozmawiaæ z ludŸmi, lecz teraz, gdy spróbowa³am, pokocha³amto.Mog³abym chodziæ na przyjêcia co wieczór.- Z tego co s³ysza³em, twój ojciec by³ raczej towarzyski, prawda? Skinê³a g³ow¹.- By³ najlepszym gospodarzem w Waszyngtonie.Mama chowa album o nim na górze ijest w nim pe³no wycinków z gazet o jego potañcówkach i przyjêciach.Gene zapali³ papierosa.- To smutne; to, co siê z nim sta³o.- Tak - powiedzia³a cicho.- Brakuje mi go.- Czy twoja matka myœli o powtórnym ma³¿eñstwie?Lorie zaczesa³a w³osy d³oni¹.- Och, nie.- Wydaje siê, ¿e jesteœ tego bardzo pewna.- Taki jest u nas zwyczaj.Do tradycji nale¿y, ¿e kobieta ma tylko jednego mê¿ai nie s¹dzê, by matka chcia³a od tego odst¹piæ.Ona zbytnio szanuje starezwyczaje.- Szkoda.Jest atrakcyjn¹ kobiet¹.Gdybym nie spotka³ ciebie, to mo¿epomyœla³bym o niej.- Przestañ - rozeœmia³a siê Lorie.- Bêdê zazdrosna.Potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Nigdy nie bêdziesz mia³a powodu do zazdroœci.Masz wszystko, co powinna mieædziewczyna.Jesteœ naprawdê piêkna, czy¿byœ o tym nie wiedzia³a?Odwróci³a wzrok.Jej piaskowe w³osy œwieci³y w ostatnich czerwonych promieniachzachodz¹cego s³oñca.- Nie powinieneœ byæ zbyt powa¿ny - powiedzia³a.- A kto tu jest powa¿ny? Czy nie mo¿emy siê trochê poœmiaæ?Zwróci³a siê w jego stronê i obdarzy³a go uœmiechem.- S¹dzê, ¿e tak.Po prostu nie chcia³abym, abyœ pomyœla³, i¿ mo¿emy zbli¿yæ siêjeszcze bardziej.Odwzajemni³ jej spojrzenie i uœmiech.Rozmowa z ni¹ o mi³oœci przypomina³aszermierkê z partnerem, który by³ dziesiêæ ruchów do przodu.Odparowanie,riposta, unik.Bez wzglêdu na to, jak kierowa³ rozmow¹, zawsze cofa³a siê,broni³a, skrywa³a swój sekret tak g³êboko, ¿e absolutnie nie potrafi³ goodgadn¹æ.Wyrzuci³ papierosa przez okno.- Czy s¹dzisz, ¿e bêdziesz kiedykolwiek ca³kiem szczera wobec mnie? - spyta³.-To znaczy, czy zamierzasz kiedyœ powiedzieæ mi, co ciê gryzie?Przez moment milcza³a.- To nie ma sensu, Gene - stwierdzi³a.- Nie mogê ci nic powiedzieæ.Wierz mi,tak jest lepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]