[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby w pobli¿u pope³niono zbrodniê- nie mia³abym alibi.S³oñce b³ys³o i zgas³opoza moj± uwag±.Ziemia siê obróci³abez wzmianki w notesie.L¿ej by mi by³o my¶leæ,¿e umar³am na krótko,ni¿ ¿e nic nie pamiêtam,choæ ¿y³am bez przerwy.Nie by³am przecie¿ duchem,oddycha³am, jad³am,stawia³am kroki,które by³o s³ychaæ,a ¶lady moich palcówmusia³y zostaæ na klamkach.Odbija³am siê w lustrze.Mia³am na sobie co¶ w jakim¶ kolorze.Na pewno kilku ludzi mnie widzia³o.Mo¿e w tym dniuznalaz³am rzecz zgubion± wcze¶niej.Mo¿e zgubi³am znalezion± pó¼niej.Wype³nia³y mnie uczucia i wra¿enia.Teraz to wszystkojak kropki w nawiasie.Gdzie siê zaszy³am,gdzie siê pochowa³am-to nawet niez³a sztuczkatak samej sobie zej¶æ z oczu.Potrz±sam pamiêci±-mo¿e co¶ w jej ga³êziachu¶pione od latpoderwie siê z furkotem.Nie.Najwyra¼niej za du¿o wymagam,ho a¿ jednej sekundy.Mo¿e to wszystkodzieje siê w laboratorium?Pod jedn± lamp± w dzieñi miliardami w nocy?Mo¿e jeste¶my pokolenia próbne?Przesypywani z naczynia w naczynie,potrz±sani w retortach,obserwowani czym¶ wiêcej ni¿ okiem,ka¿dy z osobnabrany na koniec w szczypczyki?Mo¿e inaczej :¿adnych interwencji?Zmiany zachodz± samezgodnie z planem?Ig³a wykresu rysuje poma³uprzewidziane zygzaki?Mo¿e jak dot±d nic w nas ciekawego?Monitory kontrolne w³±czane s± rzadko?Tylko gdy wojna í to raczej du¿a,niektóre wzloty ponad grudkê Ziemi,czy poka¼ne wêdrówki z punktu A do B?Mo¿e przeciwnie:gustuj± tam wy³±cznie w epizodach?Oto ma³a dziewczynka na wielkim ekranieprzyszywa sobie guzik do rêkawa.Czujniki pogwizduj±,personel siê zbiega.Ach có¿ to za istotkaz bij±cym w ¶rodku serduszkiem!Jaka wdziêczna powagaw przewlekaniu nitki!Kto¶ wo³a w uniesieniu:Zawiadomiæ Szefa,niech przyjdzie i sam popatrzy!Je¶li s± anio³owie,nie czytaj± chybanaszych powie¶cio zawiedzionych nadziejach.Obawiam siê - niestety-¿e i naszych wierszyz pretensjami do ¶wiata.Wrzaski i drgawkinaszych teatralnych sztukmusz± ich - podejrzewam-niecierpliwiæ.W przerwach od swoich zajêæanielskich czyli nieludzkichprzypatruj± siê raczejnaszym komedyjkomz czasów filmu niemego.Bardziej od lamentników,rozdzieraczy szati zgrzytaczy zêbamiceni± sobie - jak my¶lê-tego nieboraka,co chwyta za perukê ton±cegoalbo zajada z g³oduw³asne sznurowad³a.Od pasa w górê gors i aspiracjea ni¿ej przera¿ona myszw nogawce spodni.O tak,to musi ich serdecznie bawiæ.Gonitwa w kó³kozamienia siê w ucieczkê przed uciekaj±cym.¦wiat³o w tuneluokazuje siê okiem tygrysa.Sto katastrofto sto pociesznych kozio³kównad stoma przepa¶ciami.Je¶li s± anio³owie,powinna - mam nadziejê-trafiaæ îm do przekonaniata rozhu¶tana na grozie weso³o¶æ,nie wo³aj±ca nawet ratunku ratunku,bo wszystko dzieje siê w ciszy.O¶mielam siê przypuszczaæ,¿e klaszcz± skrzyd³amia z ich oczu sp³ywaj± ³zyprzynajmniej ¶miechu.Je¿eli pozwolono nam wybieraæ,zastanawiali¶my siê chyba d³ugo.Proponowane cia³a by³y niewygodnei niszczy³y siê brzydko.Mierzi³y nassposoby zaspokajania g³odu,odstrêcza³obezwolne dziedziczenie cechi tyrania gruczo³Ã³w.¦wiat, co mia³ nas otaczaæ,by³ w bezustannym rozpadzie.Szala³y sobie na nim skutki przyczyn.Z podanych nam do wgl±duposzczególnych losówodrzucili¶my wiêkszo¶æze smutkiem i zgroz±.Nasuwa³y siê takie na przyk³ad pytaniaczy warto rodziæ w bólachmartwe dzieckoi po co byæ ¿eglarzem,który nie dop³ynie.Godzili¶my siê na ¶mieræ,ale nie w ka¿dej postaci.Poci±ga³a nas mi³o¶æ,dobrze, ale mi³o¶ædotrzymuj±ca obietnic.Od s³u¿by sztuceodstrasza³y naszarówno chwiejno¶æ ocenjak i nietrwa³o¶æ arcydzie³.Ka¿dy chcia³ mieæ ojczyznê bez s±siadówi prze¿yæ ¿yciew przerwie miêdzy wojnami.Nikt z nas nie chcia³ braæ w³adzyani jej podlegaæ,nikt nie chcia³ byæ ofiar±w³asnych i cudzych z³udzeñ,nie by³o ochotnikówdo t³umów, pochodówa ju¿ tym bardziej do gin±cych plemion- bez czego jednak dziejenie mog³yby siê w ¿aden sposób toczyæprzez przewidziane wieki.Tymczasem spora ilo¶æza¶wieconych gwiazdzgas³a ju¿ i wystyg³a.By³a najwy¿sza pora na decyzjê.Przy wielu zastrze¿eniachzjawili siê nareszcie kandydacina niektórych odkrywców i uzdrowicieli,na kilku filozofów bez rozg³osu,na paru bezimiennych ogrodników,sztukmistrzów i muzykantów- choæ z braku innych zg³oszeñnawet i te ¿ywotyspe³niæ by siê nie mog³y.Nale¿a³o raz jeszczeca³± rzecz przemy¶leæ.Zosta³a nam z³o¿onaoferta podró¿y,z której przecie¿ wrócimyszybko i na pewno.Pobyt poza wieczno¶ci±,b±d¼ co b±d¼ jednostajn±i nie znaj±c± up³ywumóg³ siê ju¿ nigdy wiêcej nie powtórzyæ.Opad³y nas w±tpliwo¶ci,czy wiedz±c wszystko z górywiemy naprawdê wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]