[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było tam jeszcze wiele innych rzeczy, ale na razie nie było czasu i potrzeby zajmować się nimi.Ech, żeby tylko Cerleg wymyślił, jak zmylić pogoń, a już on postawi barona na nogi, może nawet w ciągu tygodnia.Orokuen tymczasem przetrząsał wastackie juki, poszukując manierek i zapasów pożywienia - w ich sytuacji dziesięć, nawet piętnaście minut nie odgrywa już roli: potrzebny im jest pomysł, a jak nie będzie pomysłu.do piachu.Zastanówmy się.Można ujść w hammadę - znał nieopodal kilka ostańców z niezłymi szczelinami, ale pościg złoży tam wizytę w pierwszej kolejności.O tym, żeby się zagrzebać w wydmie, nie ma co nawet marzyć: przy tej bezwietrznej pogodzie nie da się zatrzeć do końca tropów, a wtedy znajdą ich bez problemu.Jedyne, co przychodzi mu do głowy, to z najwyższą możliwą prędkością ruszyć na zachód, w stronę gór, i spróbować dotrzeć do leśnego płaskowyżu Houtijn-Hotgor z jego wydmuchanymi przez wiatr pieczarami, ale to niemal trzydzieści mil w linii prostej, a z rannym po prostu nie da się tego zrobić.W tym miejscu jego rozmyślania przerwał okrzyk, wyraźnie żwawszego po kilku dobrych łykach barona:- Kapralu, mogę was prosić na chwilę? Proszę obejrzeć elfa.- A co tam jest do oglądania? - Nie rozumiejąc sensu takiego działania, uniósł głowę zwiadowca.- Sprawdziłem.Martwy jak kamienny smok.- Mnie nie o to chodzi.Ciągle się zastanawiam, co to za napierśnik, że miecz się go nie ima.Proszę sprawdzić, czy nie ma pod nim czegoś takiego.Cerleg prychnął, ale przerwał swoje rozmyślania i kołyszącym krokiem podszedł do zabitego.Wyjąwszy jatagan, wsunął ostrze pod dolny brzeg skórzanego pancerza elfa i jednym ruchem przeciął go od pachwiny do gardła - jakby patroszył olbrzymią rybę.- Patrzcie, patrzcie! Rzeczywiście - kolczuga! Ale jakaś dziwna, nie widziałem takich w życiu.- Jakby się świeciła, prawda?- Dokładnie.Słuchaj, wiedziałeś, czy dopiero teraz się domyśliłeś?- Gdybym wiedział, to nie zmyliłby mnie tą swoją sztuczką z odsłoniętym tułowiem! - warknął Tangorn.- Przecież to mithril.Nie miałem szans przebić tej kolczugi, zresztą nikt w Sródziemiu nie miał i nie ma.Cerleg posłał baronowi przenikliwe, badawcze spojrzenie - zawodowiec docenił zawodowca.Haladdin pomógł kapralowi zdjąć z zabitego drogocenną łuskowatą skórkę i teraz uważnie ją oglądał.Metal naprawdę lekko fosforyzował, przypominając promyk księżycowego światła, i był ciepły w dotyku.Kolczuga ważyła nieco powyżej funta, a była tak cienka, że całą ją można było zwinąć w kłębek wielkości pomarańczy; gdy zaś przypadkowo wymknęła się lekarzowi z dłoni i jak srebrna kałuża rozlała się obok stóp, pomyślał, że księżycową nocą raczej by jej nie odnalazł między leżącymi na ziemi plackami światła.- A ja myślałem, że mithril to legenda.- Jak widzicie - nie.Sądzę, że za samą taką kolczugę można by kupić połowę Minas Tirith i całe Edoras na dodatek: zostało ich ze dwadzieścia sztuk w całym Sródziemiu i więcej już nie będzie, gdyż tajemnica produkcji została utracona.- A dlaczego ukrywał ją pod tą skórzaną dekoracją?- Dlatego - odpowiedział za Tangorna zwiadowca - że tylko głupiec wymachuje przy ludziach swoimi atutami.Zasada Uruka Wielkiego: "Jeśliś słaby, to pokaż wrogowi, żeś mocny; jeśli mocny - pokaż słabość".- Właśnie tak - skinął głową baron.- A poza tym - Wastakowie.Gdyby te ścierwojady wiedziały o kolczudze, pierwszej nocy poderżnęliby mu gardło, i sypnęli gdzieś na południe - na przykład do Umbaru - gdzie staliby się zamożnymi ludźmi.Jeśli nie porżnęliby się przy podziale.Kapral gwizdnął ponuro.- Jak nie kijem go to pałką! Wygląda na to, że ów Eloar był u nich naprawdę wielką szychą.Tak więc, należy się spodziewać, że elfy w pogoni za naszą bandą, odwrócą w poszukiwaniu śladów każdy kamyk na tej hammadzie i przesieją każdy barchan.Ani ludzi nie pożałują, ani czasu.Z łatwością i w szczegółach wyobraził sobie, jak to się będzie odbywać, w końcu sam nieraz brał udział w operacjach przeczesywania.- i jako zwierzyna, i jako myśliwy.Należy sądzić, że ściągną tu co najmniej półtorej setki pieszych i konnych.Wszystkich, których w ogóle uzbiera się na tym odcinku szlaku; konni na początek odetną im drogę do Houtijn-Hotgoru i zamkną półokrąg na wschodnim brzegu hammady, a piesi ruszą obławą od wymordowanego obozu, zaglądając po drodze do każdej norki.W takiej sytuacji można się obejść i bez doświadczonych tropicieli - tu, jak i wszędzie, można przeciwnika zdusić liczebnością.Bazować ta horda będzie na najbliższym punkcie oporowym - tylko tam jest wystarczająco wydajna studnia, tam też rozmieszczą sztab dowodzący operacją.Cerleg dobrze znał to miejsce - karawanseraj porzucony wraz ze starym Traktem Nurneńskim od chwili, gdy Zachodnie Przyrunie w wyniku prac irygacyjnych stało się martwym solniskiem.Była to obszerna kwadratowa budowla z glinianej cegły z różnego rodzaju przybudówkami gospodarczymi; na tyłach znajdowała się ruina poprzedniego, zrzuconego przez trzęsienie ziemi karawanseraj u, gęsto zarośnięta bachtrianowymi cierniami i piołunem.Zaraz, zaraz, zaraz! Ale przecież, nawiasem mówiąc te ruiny będą ostatnim miejscem, które przyjdzie im do głowy przeszukać! Właśnie - ostatnim.Wcześniej czy później dotrą i tam, metodą wykluczenia kolejnych elementów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]