[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trochê dalej wisia³y karykatury s³ynnych hazardzistów z lat dwudziestych, Berry'egoWalia i Solly'ego Joela, oraz oprawione w ramki karty dañ ze Sporting Club, Rue FrancoisPremier w Pary¿u i 43 Club w Londynie.Na menu Sporting Club wci¹¿ widnia³a br¹zowa plama,pami¹tka po sosie przyrz¹dzonym i skonsumowanym pewnego wieczoru przed przesz³oszeœædziesiêciu laty.Harry podszed³ do zawalonego papierami biurka z zasuwanym blatem, wyj¹³ papierosa zrozdartej paczki cameli i zapali³ go.- Tylu ludzi ucierpia³o z rêki Jacka Beliasa.tylu ludzi zrujnowa³ lub upokorzy³.Zaczêtowierzyæ, i¿ samo wymienienie jego nazwiska mo¿e przynieœæ pecha.A wiecie panie, jak bardzoprzes¹dni s¹ gracze.Po wyjœciu z wojska w roku tysi¹c dziewiêæset czterdziestym szóstymzacz¹³em pisaæ artyku³y i ksi¹¿ki o hazardzie i hazardzistach i oczywiœcie stale natyka³em siê nato jedno nazwisko: Jack Belias.Próbowa³em porozmawiaæ o nim z moim ojcem, ale nie chcia³.Próbowa³em rozmawiaæ z kilkoma s³ynnymi karciarzami, ludŸmi, którzy grali w bakarata zBeliasem w latach dwudziestych i trzydziestych.I z czym siê zetkn¹³em? Z kompletn¹ dziur¹ wpamiêci.Wystarczy³o, ¿e powiedzia³em "proszê opowiedzieæ mi coœ o Jacku Beliasie",nastêpowa³a ca³kowita amnezja.Wypuœci³ dym, zakaszla³ i rozejrza³ siê dooko³a.- Mo¿e usi¹dziecie, panie? - zapyta³.- Napijecie siê kawy? Pewnie w to nie wierzycie, alerobiê doskona³¹ kawê.Z wiórkami czekoladowymi.Effie zebra³a plik papierów z obitego zielon¹ tkanin¹ fotela i niezgrabnie na nim przycupnê³a.Pepper uda³o siê znaleŸæ jakiœ kuchenny sto³ek.- Czy to pani jest osob¹, która kupi³a Walhallê? - zapyta³ Harry, zwracaj¹c siê do Effie.- To by³ bardziej pomys³ mojego mê¿a ni¿ mój.Mnie ten dom wcale siê nie podoba.- Nie obawia siê pani, ¿e opowiadaj¹c o tym, co siê tam wydarzy³o, napêdzê pani tylkostracha? Nie chcia³bym zniechêcaæ pani do zamieszkania w Walhalli.- Ona musi wiedzieæ, podobnie jak ja - powiedzia³a Pepper.- Pan nie ma pojêcia, co siêtam teraz dzieje.Effie mia³a rodzaj wizji na jawie, ¿e tañczy boso po rozbitym szkle, a kiedy siêocknê³a, okaza³o siê, ¿e ma pokaleczone stopy.Innym razem s³ysza³a p³acz¹c¹ w jednej zsypialni na górze kobietê i widzia³a schodz¹cego po schodach dziwnego mê¿czyznê.Ja te¿ tamby³am i widzia³am ca³e wnêtrza, tak jak wygl¹da³y kiedyœ, z meblami, lustrami i wszystkim.Przerwa³a i po chwili doda³a:- Bêd¹c tam, uwierzy³am, ¿e nazywam siê Gaby Deslys, ¿e jestem tancerk¹ i ¿e Jack Belias ija jesteœmy kochankami.Nie by³am jednak Gaby Deslys, a Jack Belias nie by³ Jackiem Beliasem.By³ w rzeczywistoœci mê¿em Effie, Craigiem Bellmanem.Harry zaci¹gn¹³ siê papierosem i pokiwa³ g³ow¹, a potem znalaz³ sobie krzes³o na kó³kach iprzysun¹³ je bli¿ej.- Zawsze to powtarza³em - oœwiadczy³.- Jack Belias nigdy nie umar³.Przynajmniej nietak, jak umieraj¹ zwyczajni ludzie.Zostawi³ samochód niedaleko Bear Mountain Bridge, bochcia³, ¿eby wszyscy pomyœleli, ¿e ze sob¹ skoñczy³.Ale wcale tego nie zrobi³.Przeszed³ tylko,ujmuj¹c to metaforycznie, z jednego pokoju do drugiego.A potem przychodzi³ tu od czasu doczasu, szukaj¹c kogoœ, kto by³by od niego s³abszy, kto potrzebowa³ tego, co móg³ muzaoferowaæ, to znaczy si³y, rozumiecie mnie panie? Si³y i ca³kowitego braku skrupu³Ã³w.kiedynie dba siê o to, kogo i jak g³êboko krzywdzimy i czy to jest usprawiedliwione, czy nie.No ijurnoœci.Jack Belias by³ bardzo jurnym mê¿czyzn¹, potrzebowa³ seksu tak, jak wiêkszoœæ ludzipotrzebuje powietrza, i pos³ugiwa³ siê t¹ swoj¹ jurnoœci¹, ¿eby dominowaæ nad ludŸmi.- Wiêc co takiego wydarzy³o siê w Walhalli? - zapyta³a Effie.Nie mog³a przestaæ myœleæ oCraigu, o tym, co siê z nim dzia³o w dniach po "wypadku".Niczego nie potrzebowa³ wtedybardziej desperacko ni¿ si³y i jurnoœci.Jeœli Harry Rondo mia³ racjê, Jack Belias dopad³ go wnajgorszym mo¿liwym momencie.- Skoro chce pani zrozumieæ, co zdarzy³o siê w Walhalli, musi pani zrozumieæ, kim by³ JackBelias - powiedzia³ Harry.- Co go ukszta³towa³o, jakie by³y jego motywy.Przez ca³e latakr¹¿y³em miêdzy jednym a drugim brzegiem Atlantyku, próbuj¹c dowiedzieæ siê o nimwszystkiego, co mog³em.Ostatecznie sprowadzi³o siê to do kilku niezbitych faktów, setkidomys³Ã³w i tysi¹ca zagadek.Tak jak ju¿ paniom powiedzia³em, jedynym dowodem jest mojenajg³êbsze przekonanie.Chcecie poznaæ sprawdzone fakty? Jack Belias urodzi³ siê zim¹ rokutysi¹c osiemset dziewiêædziesi¹tego siódmego jako Craig Henry Belias w Pittsburghu wPensylwanii.Jego ojcem by³ Walter Craig Belias, g³Ã³wny kasjer w First National Bank wPittsburghu.Matka nie widzia³a œwiata poza ma³ym Jackiem i zepsu³a syna tak bardzo, ¿e ojcieczagrozi³, i¿ wyœle go do szko³y z internatem.Annette Belias zmar³a w roku tysi¹c dziewiêæsetszóstym, kiedy Jack mia³ dziewiêæ lat, w wyniku komplikacji, które nast¹pi³y po urodzeniu córki,Lily.Z tego co wiem, Jack nigdy nie wybaczy³ swojej siostrze, ¿e zabi³a jego matkê, nigdy te¿nie wybaczy³ swojej matce, ¿e zdradzi³a go dla innego dziecka.Od tego czasu mia³ generalniebardzo negatywne zdanie na temat kobiet.- Czy mamy na to jakiœ dowód? - zapyta³a Pepper.- O tak, naturalnie.W gazetach w Pittsburghu ukaza³y siê w roku tysi¹c dziewiêæsetdziewiêtnastym i dwudziestym drugim doniesienia o niejakim Jacku Beliasie, który porywa³ itorturowa³ prostytutki.W pierwszym przypadku oskar¿ono go o to, ¿e przez siedem dni wiêzi³prostytutkê Mary O'Hagan i przybi³ jej piersi do kuchennego sto³u.W drugim przypadkuwepchn¹³ pust¹ butelkê po d¿inie w prostytutkê Georginê French i wla³ do butelki wrz¹c¹ wodê.- O mój Bo¿e - westchnê³a Pepper.- Nie mogê nawet o tym myœleæ.- Có¿, powiadaj¹, ¿e innym kobietom robi³ jeszcze gorsze rzeczy.ale przypadki, o którychwspomnia³em, by³y jedynymi, kiedy dysponowano jakimiœ dowodami.W koñcu jednakuniewinniono go, mimo ¿e kilka osób, wœród nich prokurator stanowy, Nathan Tidyman,oskar¿a³o go o przekupienie ³awy przysiêg³ych.Cztery tygodnie po ostatecznym wyrokuuniewinniaj¹cym odnaleziono zw³oki Tidymana w przewróconym samochodzie.Mia³ z³amanykark.W roku tysi¹c dziewiêæset dwudziestym trzecim Jack Belias obj¹³ posadê m³odszegoksiêgowego w Penn Textiles.Mia³ taki ³eb do interesów, ¿e w ci¹gu pierwszych szeœciu miesiêcyzarobi³ dla firmy setki tysiêcy dolarów, a pod koniec pierwszego roku pracy mianowany zosta³g³Ã³wnym ksiêgowym.Wkrótce kierowa³ ca³¹ dzia³alnoœci¹ Penn Textiles, ³¹cznie z kupowaniemsurowej bawe³ny na gie³dzie w Memphis.Wiosn¹ tysi¹c dziewiêæset dwudziestego pi¹tegodokooptowano go do rady nadzorczej, a zim¹ praktycznie obj¹³ kontrolê nad ca³¹ korporacj¹.Wydawa³ masê forsy na wszelkiego rodzaju eksperymenty z nowymi tkaninami i w roku tysi¹cdziewiêæset dwudziestym szóstym wyprodukowa³ bylon, który nie by³ prawdziwym syntetykiem,nie czymœ w rodzaju nylonu, ale przetworzon¹ chemicznie bawe³n¹, która nie gniot³a siê takbardzo jak naturalna.Bylon przyniós³ mu fortunê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]